Antracyt z DRL przynajmniej do zimy 2017 r. dostarczała firma Uglesort Andrija Bohdanowa, podejrzewanego o finansowanie terroryzmu.
Po publikacji DGP o węglu z samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL), który trafiał do Polski, sprawą zainteresowały się ukraińskie media. Jewhen Hołowatiuk z portalu Liga.net dotarł do danych rosyjskich kolei RŻD i służby celnej, z których wynika, że tylko w tym roku do Polski wjechały 93 tys. ton antracytu z ŁRL i Donieckiej Republiki Ludowej (DRL).
To wzrost, bo jeszcze w ubiegłym roku sprowadzono stamtąd 36 tys. ton. Minister energetyki Ukrainy Ihor Nasałyk powiedział telewizji 112, że jego polski odpowiednik obiecał zablokowanie schematów pozwalających na wwóz węgla z terenów okupowanych przez Rosję. Krzysztof Tchórzewski mówi nam, że nic o tym nie wie (patrz rozmowa).
Do zimy 2017 r. węgiel spod Doniecka był wysyłany przez firmę Uglesort. W przeciwieństwie do schematu ługańskiego, do węglarek ładowano go w Kramatorsku po ukraińskiej stronie frontu, a do Polski wjeżdżał za zgodą Kijowa, bo przed marcem 2017 r. nie obowiązywała blokada handlu z separatystami. Dotarliśmy do dokumentów, które świadczą o tym, że na początku roku partia węgla od Uglesortu wjechała do Polski przez Hrubieszów. Spółka wysłała ją do firmy Szar z Częstochowy. Z danych ukraińskiej policji wiemy, że Uglesort brał surowiec z terenów kontrolowanych przez DRL.
Szar „specjalizuje się w produkcji wysokiej jakości nawęglaczy, spieniaczy żużla stosowanych w piecach elektrycznych” – czytamy na stronie spółki. Odbiorcą jest m.in. ArcelorMittal Poland. Spytaliśmy go o współpracę z Szarem. – Nie ujawniamy takich informacji – mówi Monika Olech z AMP.
„Z opisywanych przez państwo listów przewozowych nie wynika, by spółka Szar nabywała antracyt od firmy Uglesort. Uglesort figuruje na wskazanych przez państwa listach jako firma odpowiedzialna za załadunek i wysyłkę towaru w imieniu naszego kontrahenta, którym na pewno nie była firma Uglesort” – pisze Beata Rurarz-Grocholska z Szara. „Listy przewozowe posiadają pieczątkę Ukraińskiej Państwowej Inspekcji Sanitarnej z wyraźną adnotacją »zezwolono na wywóz«” – dodaje.
Imperium Andrija Bohdanowa / Dziennik Gazeta Prawna
Dokument, którym dysponujemy, mówi o jednym z zimowych transportów, którym Uglesort dostarczył 69 ton antracytu. Zdaniem naszych rozmówców w sumie w styczniu i lutym 2017 r. Szar sprowadził od Uglesortu ostatnie 15 wagonów (ok. 900 ton). W ubiegłym roku kupił od tego samego kontrahenta 2500 ton, a w 2015 r. – 16 tys. ton.
Rurarz-Grocholska twierdzi, że te informacje są nieprawdziwe. „Nigdy we wskazanym okresie nie kupowaliśmy żadnych towarów, w tym antracytu, z wymienionej firmy” – przekonuje. Ale w dokumentach są dokładne dane nadawcy i odbiorcy oraz informacja, że paliwo przejechało hutniczą linią szerokotorową przez przejście Izow–Hrubieszów.
Odprawę celną przeszło w CTSL Energia Hrubieszów. Prezes CTSL Krzysztof Tondos nie potwierdził wprost, że chodziło o surowiec z Uglesortu, ale przyznał, że miał do czynienia z węglem przywożonym Szarowi z Ukrainy. – Jako agencja celna w imieniu Szara dokonywaliśmy odprawy. Nie mamy nic wspólnego z towarem – mówi Tondos. O sprawę zapytaliśmy też PKP LHS, które przejmują transport na polsko-ukraińskiej granicy. – PKP LHS zobowiązała się realizować uzgodnione i dostarczone przez kolej ukraińską przesyłki linią LHS do stacji przeznaczenia. Koleje ukraińskie, przyjmując towary do przewozu, ponoszą pełną odpowiedzialność za to, co i w jakim stanie jest ładowane do wagonu – mówi rzecznik spółki Agnieszka Hałasa.
Jewhen Hołowatiuk (Liga.net) uzupełnił nasze dane o wolumeny zakupione przez Szara w tym roku od innych firm, które wywożą surowiec z Donbasu; było to 8490 ton. Jeden z kwitów podaje, że za 329 ton antracytu Szar zapłacił 29 tys. dol. Obecna wartość rynkowa takiej ilości węgla to 46 tys. dol. Tylko na tym jednym transporcie Szar mógł zaoszczędzić w niemal 70 tys. zł. Biorąc pod uwagę dane ukraińskich mediów, że antracyt jest skupowany w nielegalnych kopalniach Donbasu po 22 dol. za tonę, różnica wynosi 66 dol. To szacunki niepewne, ale dające pojęcie, o co toczy się gra.
Z końcem zimy tego roku współpraca Szara i Uglesortu zapewne się urwała. Ukraińskie władze pod naciskiem opozycji wprowadziły blokadę handlu z samozwańczymi republikami. – Separatyści znacjonalizowali tam kopalnie. Zakup węgla od nich oznaczałby finansowanie terroryzmu – tłumaczył DGP minister energetyki Ihor Nasałyk. Z drugiej strony sam Uglesort znalazł się w orbicie zainteresowań służb. Dotarliśmy do zgody wydanej w październiku 2015 r. przez sąd w Mariupolu na otwarcie śledczym dostępu do rachunków Uglesortu i innych spółek powiązanych z Andrijem Bohdanowem.
Policja podejrzewała, że Bohdanow i jego syn Pawło z wykorzystaniem kilku firm „skupował nielegalnie wydobyty węgiel na tymczasowo okupowanym terytorium obw. donieckiego i ługańskiego, po czym koleją przewoził na terytorium Ukrainy, by go tam sprzedać. Część dochodu wypłacał w charakterze podatków organizacji terrorystycznej, tzw. DRL, co jest finansowaniem terroryzmu” – czytamy w dokumentach.
Po dwóch latach sprawa wciąż nie trafiła do sądu. Zapytaliśmy ukraińską policję, na jakim etapie znajduje się śledztwo, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Biznes Bohdanowa, który opierał się dotychczas na wydobyciu węgla w DRL i jego przewozie przez linię frontu, podupadł. Z ukraińskich rejestrów wynika, że we wrześniu 2017 r. Uglesort zmienił nazwę na Optoaljans, siedzibę – na Kijów, a zamiast Bohdanowa pojawił się nowy właściciel.
Doniecki biznesmen to tajemnicza postać. Nie słyszał o nim Mychajło Wołyneć, od 22 lat szef Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy. Niewiele o nim wie także Denys Kazanski, który o nielegalnym wydobyciu węgla napisał książkę „Czorna łychomanka” (Czarna gorączka). – Najpewniej to człowiek z otoczenia Ołeksandra Janukowycza – spekuluje. Mowa o najstarszym synu eksprezydenta Ukrainy, który pod rządami ojca budował własne imperium oligarchiczne. Po obaleniu Wiktora Janukowycza w 2014 r. liderzy tej grupy uciekli do Rosji.
ROZMOWA
Myślę, że nasze służby zajęły się importem węgla z Donbasu
Ukraiński portal Liga.net podał, że od stycznia do września 2017 r. do Polski wjechało 93 tys. ton antracytu z Donbasu.
Krzysztof Tchórzewski, minister energii / PAP / Andrzej Grygiel
93 tysiące ton? To jakieś osiem dni paliwa dla jednego dużego bloku energetycznego, jak ten rozpoczynający pracę w Kozienicach 1075 MW. Nie zwracam uwagi na tak małe ilości. U nas rynek węgla w Polsce liczy się w milionach ton. Mogę mówić jako minister energii: to nie są wolumeny, które jakkolwiek mogą wpływać na nasz rynek węgla. Jednak dla robiących na tym biznes w grę na pewno wchodzi spory zarobek. Embargo jednak nie zostało złamane.
Tak też napisaliśmy. Ale z moralnego punktu widzenia nie wygląda to dobrze. Pieniądze trafiają ostatecznie do kieszeni separatystów.
Z tego punktu widzenia to naganne i powinny się tym zająć odpowiednie służby. Myślę zresztą, że już to robią.
Pana ukraiński odpowiednik Ihor Nasałyk porównał w rozmowie z DGP zakup węgla z Donbasu do zakupu ropy od Państwa Islamskiego. W ukraińskiej telewizji 112 z kolei stwierdził, że po rozmowie z panem otrzymał zapewnienie, że Polska zablokuje import tego antracytu.
Nie mógł otrzymać takiego zapewnienia, bo nie podniósł takiego tematu. Nie wiem również, szczerze mówiąc, jak można ten import technicznie zablokować. Jeśli jednak nasze służby znają temat, na pewno jakoś będą w tym kierunku działać. Przecież to kilka składów węgla, które mają listy przewozowe, wydaje się, że fałszywe. A może to jest tylko plotka? Może to jest jednak węgiel rosyjski?
Dysponujemy dokumentami, z których wynika, że jest wydobywany na terenach kontrolowanych przez separatystów.
Pytanie, jakie papiery dorabiają tu Rosjanie.