Trudno porównywać wyniki egzaminu. Zadania z matematyki w 2011 i 2014 r. były znacząco trudniejsze niż w innych latach
26 proc. maturzystów nie zdało w tym roku egzaminu dojrzałości – to oficjalne dane zaprezentowane przez Centralną Komisję Egzaminacyjną i resort edukacji. Najtrudniejsza okazała się matematyka, której nie zaliczyło 24 proc. abiturientów. Języka polskiego nie zdało 3 proc. z nich. Najgorzej poszło w technikach, gdzie egzamin zaliczyło 64 proc. zdających. Z kolei w liceach nie zdało 20 proc. zainteresowanych. To kolejny zły rok dla maturzystów. W ubiegłym testu nie zdało 29 proc. wszystkich, którzy do niego podchodzili.
Minister Joanna Kluzik-Rostkowska, ogłaszając rezultaty egzaminu, zapewniała, że jest z uczniów zadowolona. – Rok temu mówiłam: łatwiej nie będzie. Uczcie się. Cieszę się, że maturzyści wzięli sobie te słowa do serca – przekonywała. Sęk w tym, że zmiana wyników matury niekoniecznie odzwierciedla to, czy uczniowie przyłożyli się do nauki bardziej niż ich koledzy sprzed roku. Jak pokazuje najnowsza analiza Instytutu Badań Edukacyjnych, kolejne testy różnią się poziomem trudności. „Obserwowane z roku na rok fluktuacje średniego wyniku z matury z matematyki są w głównej mierze odzwierciedleniem niezwiązanych z poziomem umiejętności uczniów zmian w jej trudności” – piszą w raporcie podsumowującym projekt „Porównywalne wyniki egzaminacyjne”.
Eksperci z IBE spróbowali nałożyć wyniki testów z matematyki z lat 2010–2013 na jedną skalę (metodyka jest dość skomplikowana, a jej opis zajmuje znaczną część raportu). Punktem odniesienia stał się 2012 r. W wyniku tak przeprowadzonego zrównania okazało się, że gdyby uczniowie w 2010 r. zdawali egzamin z 2012 r., ich średni wynik byłby o 0,3 pkt niższy niż faktycznie uzyskany. Uczniowie zdający w 2013 r. otrzymaliby natomiast o 0,7 pkt więcej. W przypadku uczniów piszących egzamin w 2011 r. byłoby to już aż 4,6 pkt.
Różny poziom nie pozostaje bez wpływu na wskaźnik zdawalności. W 2010 r. maturę z matematyki zaliczyło 90,3 proc. abiturientów. Gdyby ci sami uczniowie pisali test w 2012 r., zaliczyłoby go 84,4 proc. maturzystów. Dla porównania – gdyby egzamin z 2012 r. pisali ci, którzy zdawali w 2011 r., zaliczyłoby 87,2 proc. z nich, choć w rzeczywistości przez egzamin przeszło 82,1 proc. W raporcie nie pojawia się zrównany wynik z 2014 r. Zamieszczony w nim poglądowy rozkład wyników przypomina jednak ten z 2011 r. Prawdopodobnie oznacza to, że matura w ubiegłym roku była trudniejsza niż testy z pozostałych lat.
Dlaczego zróżnicowany poziom testów jest problemem? Jak tłumaczą eksperci IBE, z jednej strony nie pozwala w prosty sposób sprawdzić, czy poziom nauczania w konkretnych szkołach z roku na rok się poprawia, a z drugiej – nie daje równych szans podczas starań o przyjęcie na studia. „Na poziomie jednostkowym porównywalność wyników pomiędzy latami ma szczególne znaczenie w przypadku egzaminu maturalnego, kiedy absolwenci z różnych lat (zdający egzaminy o zróżnicowanym poziomie trudności) konkurują o indeks w tej samej szkole wyższej” – czytamy w raporcie.
Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej przyznaje, że widzi problem z porównywalnością egzaminów. Aby zapewnić równy start kandydatom z różnych roczników, CKE przeliczyła w tym roku wyniki uczniów z poprzednich lat na skalę centylową. To odniesienie wyniku maturzysty do całej populacji. Dzięki niej szkoła wyższa, rekrutując kandydata, może sprawdzić, kogo przyjmuje.
– Na życzenie udostępnimy ją każdej uczelni. Na razie poprosiła nas o to Politechnika Warszawska. Sądzę, że w przyszłym roku dołączą do niej inne uczelnie – mówi Smolik. Być może w przyszłości uczelnie będą określać, że nie przyjmą kandydatów poniżej pewnego centyla. Jak zapowiada, w przyszłości CKE być może będzie przekazywać uczelniom także zrównane wyniki. W instytucji trwa rekrutacja zespołu, który prowadziłby podobne badania jak IBE.