ZUS pożyczył z budżetu już 30 mld zł, ale wypłaty emerytur są niezagrożone. Zakład jest przygotowany do ewentualnych wypłat świadczeń kapitałowych. Kluczem dla przyszłości całego systemu ubezpieczeń będzie jednak rozwój gospodarczy, który zapewni ich finansowanie - mówi Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS.

Jeden z internautów na Facebooku napisał, że osobiście nie odczuwa podwyżek cen paliw, bo zawsze tankuje za 50 zł. Parafrazując, to trochę jak emeryci. W przyszłym roku waloryzacja emerytur i rent będzie na minimalnym poziomie. Przeciętnie świadczenia wzrosną zaledwie o 40 zł, minimalne – o 17,79 zł. To niewiele.

Kluczową kwestią jest inflacja. Kiedy jest niska, pieniądz mało traci na wartości. Procentowa waloryzacja o inflację i 1/5 wzrostu wynagrodzeń powoduje, że realna wartość świadczenia się poprawia.

No tak, ale jeszcze trzeba zapłacić podatek, składkę zdrowotną...

Zdecydowana większość emerytów płaci podatek 18-proc. Są więc w pierwszym progu i nie ma ryzyka, że go przekroczą. Dodam, że ZUS koncentruje się na tym, aby zawsze na czas wypłacać świadczenia i robić to zgodnie z prawem. I tak się dzieje.

A jeżeli wyniki finansowe, wskaźniki makroekonomiczne będą jeszcze gorsze? Co wtedy z waloryzacją?

Państwo gwarantuje wypłatę świadczeń.

Ale nie ma gwarancji, że wskaźniki makroekonomiczne nie ulegną zmianie.

W przypadku ZUS mamy ustawową gwarancję świadczeń. Mimo że system emerytalny z powodu zmian demograficznych wykazuje niedobór składek, to świadczenia są wypłacane, gdyż zapewnione jest ich finansowanie z dotacji budżetowej. ZUS, oprócz niej, dostaje pożyczkę z budżetu państwa. Może także wystąpić o środki z Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD). Z tego źródła już zostało w tym roku zaczerpnięte 2,5 mld zł. Ewentualnością są także kredyty komercyjne, które dzięki odpowiednio wynegocjowanym umowom kosztują nas relatywnie bardzo mało.

ZUS ma różne możliwości. Pytanie, z której skorzysta?

Nie ma potrzeby pobierania dodatkowych pieniędzy z FRD. Limit pożyczek, który został zapisany w ustawie budżetowej, dotychczas jest wystarczający. To samo dotyczy dotacji.

O jakiej kwocie mówimy?

Pożyczka to 12 mld zł. Dzięki temu ZUS nie ma żadnych problemów z płynnością.

Ile z tej kwoty zostało wykorzystane do tej pory?

Pożyczka w pełnej kwocie wpłynęła już do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS).

Rozważają państwo uruchomienie linii kredytowej w banku komercyjnym?

Na razie nie ma takiej potrzeby.

A kiedy może się pojawić?

Wydatki FUS to kwota 184 mld zł. Wpływy ze składek są na poziomie 140 mld zł. Na dzisiaj przychody idą prawie zgodnie z planem.

Prawie?

Wpływ składki jest lepszy niż w ubiegłym roku. Oczywiście występują naturalne wahnięcia.

Ile ZUS już pożyczył z budżetu?

Łączna kwota pożyczek to 30 mld zł.

Ale pożyczki trzeba spłacać?

Spłaca je budżet. I to zwiększa zadłużenie państwa.

Przygotowany przez rząd raport „Bezpieczeństwo dzięki zrównoważeniu” w sposób jednoznaczny wskazuje, że ZUS ma wypłacać emerytury kapitałowe. Czy faktycznie jest gotowy do nowego zadania?

Oczywiście, zwłaszcza że już jesteśmy zakładem emerytalnym. Ustalamy, waloryzujemy i wypłacamy świadczenia. Przekazujemy także emerytury okresowe kobietom oszczędzającym w II filarze. Co więcej, każda z osób z prawem do świadczenia kapitałowego otrzymuje z ZUS propozycje dwóch wariantów wypłaty – według nowych i starych zasad. Większość wybiera ZUS i wtedy składki odłożone w OFE trafiają wprost do budżetu państwa.

Zarówno rząd, jak i eksperci są zdania, że ZUS powinien przejąć zarządzanie aktywami OFE. Powód – dobre wyniki w zarządzaniu FRD. Czy to jest możliwe?

Tak, wszystko jednak zależy od ostatecznego kształtu rządowej propozycji. Doświadczenia w zarządzaniu nam nie brakuje. Obecnie zarządzamy aktywami FRD, na którego koncie jest ponad 17 mld zł. Na podobnych zasadach zajmujemy się bieżącym zarządzaniem i utrzymywaniem płynności FUS oraz inwestowaniem nadwyżek Funduszu Emerytur Pomostowych.

Czy wypłata z ZUS będzie najtańszym rozwiązaniem dla oszczędzających?

Z roku na rok nasze koszty maleją. W tym roku odpis na naszą działalność wynosi 3,43 mld zł. Rok temu było to 3,76 mld zł. Czyli w 2013 r. wydamy na działalność instytucji aż o 330 mln zł mniej. A pamiętajmy, że zarządzamy kwotą 184 mld zł, równą połowie budżetu państwa!

Jaka jest relacja ZUS do PTE?

Jesteśmy tańsi. Biorąc pod uwagę wielość zadań, koszty są naprawdę niewielkie. Te związane z funkcjonowaniem FUS wynoszą zaledwie 1,9 proc. A przecież także zbieramy składki zdrowotne na łączną kwotę 60 mld zł. Na pokrycie kosztów z tym związanych otrzymujemy z NFZ około 120 mln zł, czyli zaledwie 0,2 proc. pozyskanej kwoty. Do tego ZUS zbiera 10 mld zł z tytułu składek na Funduszu Pracy. Od tego otrzymuje 0,5 proc. pozyskanej kwoty. Z kolei od 11 mld zł trafiających do OFE otrzymujemy 0,8 proc. Przy czym pamiętajmy, że zadania, które wymieniłem, nie polegają tylko na poborze składki, ale także na prowadzeniu rozliczeń, dochodzeniu należności itd. Idźmy dalej: wypłacamy 7,5 mln świadczeń emerytalno-rentowych, w tym zagranicznych, zasiłki chorobowe, macierzyńskie i pogrzebowe, zbieramy składki od 2 milionów firm za prawie 15 milionów ubezpieczonych, prowadzimy tyleż kont ubezpieczonego, orzekamy o zdolności do pracy, prowadzimy rehabilitację i prewencję rentową.

Czy można więc zapomnieć o zakładach emerytalnych?

ZUS nie jest od projektowania rozwiązań, tylko od ich wdrażania. Gdybyśmy chcieli stworzyć od początku nowe zakłady emerytalne, to należałoby ponieść koszty związane z ich powstaniem. Ale jeszcze ważniejsza jest kwestia ryzyka wypłacalności. W takim bowiem przypadku istotne byłoby, jaka grupa osób ze względu na płeć i dochody otrzymywałaby z prywatnego zakładu emerytalnego swoje świadczenie. Można podejrzewać, że każda taka instytucja chciałaby mieć u siebie dobrze zarabiających mężczyzn, a nie kobiety, o których wiemy, że żyją dłużej. To zmuszałoby do tworzenia specjalnych rezerw. A to kosztuje i obniżyłoby wartość świadczeń.

Jedna z rządowych wersji zakłada, że pieniądze z OFE mogą trafić na subkonto w ZUS. Czy to oznacza, że one również będą przeznaczone na bieżące wydatki?

Tak wynika z rządowej propozycji. Obecnie ZUS przekazuje do OFE część składki na ubezpieczenie emerytalne. Żeby zrekompensować FUS ten ubytek, dostajemy pieniądze z budżetu. Część zebranych składek zakład zapisuje na koncie, część na subkoncie, a część przekazuje do OFE. Jeśli ludzie wybiorą ZUS, to cała składka zapisana zostanie na koncie oraz subkoncie. I wtedy już nie będzie oczywiście refundacji z budżetu. Trzeba przy tym pamiętać, że pieniądze ze składek są przeznaczane na wypłatę bieżących świadczeń, a jednocześnie stanowią zapis zobowiązań na koncie ubezpieczonego.

Obecnie na jednego emeryta składki płacą trzy osoby. W przyszłości może być tylko gorzej.

Dzisiaj na wypłatę świadczeń dla 5 mln emerytów sumują się składki wpłacane przez prawie 15 mln ubezpieczonych. Już teraz jednak system emerytalny sam się nie finansuje, a tendencje demograficzne nie są korzystne. Z drugiej jednak strony w ubiegłym roku podniesiony został wiek kończenia aktywności zawodowej, a wydatki emerytalne wyraźnie maleją w stosunku do PKB, co dobitnie pokazuje przygotowana przez ZUS prognoza długoterminowa. Czyli sytuacja jest bez wyjścia. Kluczem będzie rozwój gospodarczy, który zapewni finansowanie systemu emerytalnego nawet przy niezbyt korzystnej demografii, przy czym pamiętajmy o wdrożonych przez rząd działaniach zmierzających do poprawy wskaźnika dzietności polskich rodzin – mam tu na myśli wydłużenie urlopów macierzyńskich, wprowadzenie urlopów rodzicielskich czy mechanizmu odprowadzania przez państwo składek za rodzica na urlopie wychowawczym oraz za nianię. Wyzwaniem pozostaje jednak wysokość stopy zastąpienia emerytur. I właśnie z tego powodu konieczne będzie opracowanie takich kryteriów wypłaty świadczeń, aby wysokość tego najniższego faktycznie gwarantowała godne życie.