Jestem bardzo wdzięczna „Solidarności”, że poparła reformę systemu emerytalnego przeprowadzoną przez rząd Jerzego Buzka. Bez jej akceptacji nie wdrożylibyśmy obecnego systemu, który w długim okresie będzie prowadził do zrównoważenia wypłacanych emerytur i wpłacanych składek, zwiększy bezpieczeństwo wypłat i powstrzyma wzrost opodatkowania osób pracujących na rzecz emerytów.
Tym bardziej żałuję, że teraz, kiedy rząd Donalda Tuska wdraża ostatnie elementy tej reformy, ograniczając przywileje emerytalne i dostosowując ustawowy wiek emerytalny do zwiększającej się długości życia, „Solidarność” protestuje.
Przewodniczący Piotr Duda w imieniu „Solidarności” i przy poparciu pozostałych związków reprezentowanych w komisji trójstronnej zdecydowanie sprzeciwia się podniesieniu ustawowego wieku emerytalnego, proponując w zamian wzmocnienie polityki prorodzinnej i prozdrowotnej oraz zwiększenie składek od osób samozatrudnionych i wykonujących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych.
Przewodniczący Piotr Duda sprzeciwia się podniesieniu wieku emerytalnego. A przecież od lat rozmawiamy o tej konieczności w komisji trójstronnej
Wsparcie rodzin, które ponoszą trud wychowania dzieci, jest oczywiście uzasadnione, ale odczuwalny efekt da dopiero za 30 lat, kiedy liczniejsze pokolenie wejdzie na rynek pracy. Nie możemy tyle czekać, bo już obecnie na jednego emeryta przypada zaledwie dwóch pracujących. Większa dbałość o higienę i bezpieczeństwo pracy oraz lepsza opieka zdrowotna są niezbędne, abyśmy mogli dłużej pracować. Ale jak długo będziemy musieli dopłacać do emerytur i rent 90 mld zł rocznie (tyle wynosi różnica między wypłacanymi świadczeniami a zbieranymi składkami), tak długo nie będziemy mogli zwiększyć wydatków na zdrowie czy aktywizację zawodową bezrobotnych.
Podniesienie wieku uprawniającego do emerytury i ograniczenie emerytalnych przywilejów są niezbędne, aby powstrzymać obniżanie się emerytur, przyspieszyć wzrost zamożności Polaków, wyrównać szanse kobiet na rynku pracy, ograniczyć emigrację młodzieży.
Żyjemy coraz dłużej, więc dłużej powinniśmy pracować. Ustawowy wiek emerytalny nie zmienił się od 80 lat, mimo że przeciętne trwanie życia wydłużyło się w tym czasie o 20 lat i wydłuża się nadal. W efekcie coraz dłużej pobieramy emerytury: 60-letnia kobieta ma przed sobą przeciętnie 23 lata życia, a 65-letni mężczyzna przeżyje przeciętnie 15 lat. Stąd pogłębiający się deficyt Funduszu Emerytalnego.
W obecnym systemie emerytalnym wysokość emerytury zależy od wpłaconych składek i przewidywanego czasu pobierania emerytury. To sprawiedliwa zasada i uczciwa umowa międzypokoleniowa. Ale to oznacza, że na godną emeryturę możemy liczyć pod warunkiem, że będziemy pracować trzy razy dłużej, niż pobierać emeryturę. Wymaga to 45 lat pracy przy 15 latach emerytury, a nie jak obecnie 35 lat pracy i 20 lat emerytury.
Związkowcy chyba zapominają, że bogactwo narodu bierze się z pracy. Społeczeństwo, w którym pracuje zaledwie 16 mln spośród 38 mln obywateli, a ponad 9 mln pobiera emerytury i renty, nie jest w stanie szybko się rozwijać i bogacić. Bierzmy przykład z państw skandynawskich, a nie ze śródziemnomorskich. Dłuższa praca i późniejsze odchodzenie na emeryturę to warunek szybszego wzrostu gospodarczego.
Do Funduszu Emerytalnego i Funduszu Rentowego dopłacamy, bo składki nie pokrywają wypłacanych świadczeń. Dla porównania na budowę dróg i modernizację kolei przeznaczamy 30 mld zł, na badania naukowe 6 mld zł. Gdybyśmy te pieniądze przeznaczali na inwestycje, to mielibyśmy wspaniałą sieć transportową, nowoczesne szpitale, szkoły i przedszkola. Bezrobocie byłoby znacznie mniejsze, bo kilkaset tysięcy osób pracowałoby przy realizacji tych inwestycji. Mając lepszą infrastrukturę, przyciągnęlibyśmy zagranicznych inwestorów, którzy utworzyliby kolejne miejsca pracy. Szybszy byłby wzrost gospodarki i wzrost zamożności społeczeństwa.
Związkowcy zarzucają rządowi, że nie konsultował z nimi projektów ustaw. Nie zgadzam się z tym zarzutem. O konieczności podniesienia wieku emerytalnego wiemy od lat, tyle że kolejne koalicje rządowe nie miały odwagi zgłosić inicjatywy legislacyjnej. W komisji trójstronnej dyskutowaliśmy o tym wielokrotnie, chociażby przy okazji ustawy o emeryturach pomostowych. Rząd przedstawił projekt ustawy podnoszącej wiek emerytalny i w wyniku konsultacji, po uwzględnieniu uwag związkowców, dopuścił skorzystanie z wcześniejszej emerytury częściowej, aby umożliwić stopniowe wygaszanie działalności zawodowej.
To raczej my, pracodawcy, mamy powód do niezadowolenia, bo rząd nie uwzględnił naszego postulatu, aby podniesienie wieku emerytalnego kobiet i zrównanie go z wiekiem emerytalnym mężczyzn było szybsze. Ale mamy świadomość, że dla poparcia tego rozwiązania nie można było zdobyć większości sejmowej.
Mam nadzieję, że emocje szybko opadną i powstanie klimat do rzeczowej debaty na temat działań, które pomogą w zwiększeniu zatrudnienia, i to zarówno osób zbliżających się do emerytury, jak i młodzieży wstępującej na rynek pracy. Bo wzrost zatrudnienia jest warunkiem wzrostu dobrobytu.
I cieszę się, że nasi politycy, w przeciwieństwie do greckich, mają tego świadomość.

Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan wiceprzewodnicząca komisji trójstronnej, wiceprezydent BusinessEurope