Obecny system nie spełnia swojej funkcji. Nie oznacza to jednak konieczności totalnego zburzenia i sformułowania na nowo jego ram prawnych. Wystarczy go uporządkować - mówi w wywiadzie dla DGP Jacek Pakuła, organizator konferencji, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Zakończyła się V edycja Ogólnopolskiej Konferencji pt. „Pomoc materialna dla studentów i doktorantów”, nad którą patronat objął DGP. W tegorocznej edycji wzięło udział ponad 120 osób – na co dzień zajmujących się pomocą materialną w szkołach wyższych i instytutach naukowych PAN. Jakie płyną z niej wnioski?
Konferencja ukazała zarówno skomplikowany charakter regulacji dotyczących pomocy materialnej, jak i wiele problemów, z którymi na co dzień stykają się osoby przyznające stypendia i zapomogi na studiach. O ile podstawy systemu pomocy materialnej znajdują się w ustawie – Prawo o szkolnictwie wyższym, o tyle każdy praktyk wie, że stosujemy również przepisy kodeksu postępowania administracyjnego czy ustawy o świadczeniach rodzinnych, a także rozporządzenia itd. Obecny system nie spełnia swojej funkcji. Nie oznacza to konieczności totalnego zburzenia i sformułowania na nowo ram prawnych, ale niektóre uwagi powinny być jednak uwzględnione.
Jakie na przykład?
Sposób sformułowania przepisów utrudnia odczytanie prawidłowej treści normy prawnej. Tak jest np. w przypadku dopłaty mieszkaniowej. Wątpliwości pracowników uczelni budzi np. to, czy student studiów stacjonarnych ubiegający się o tę dopłatę, mieszkający z bezrobotnym małżonkiem i dzieckiem np. w domu studenckim, może otrzymać tylko jedną dopłatę czy trzy?
Jaka jest prawidłowa odpowiedź?
Treść ustawy nie daje jednoznacznego rozstrzygnięcia, ale sięgając do konstytucyjnej zasady pomocy rodzinie – te dopłaty powinny być trzy. Podobne wątpliwości budzi to, czy można przyznać studentowi zapomogę z tytułu urodzenia dziecka. Literalne brzmienie przepisu wcale nie daje jednoznacznej odpowiedzi, a nawet może prowadzić do negatywnego rozstrzygnięcia.
Trudności pojawiają się też przy wyliczaniu dochodu na członka rodziny przy ocenianiu wniosku o pomoc socjalną. Pojawia się pytanie, czy siostra studenta, również studiująca, ale posiadająca dziecko, powinna wchodzić w skład rodziny. A jeśli tak, czy również jej dziecko powinno być uwzględniane – co musi mieć przełożenie na kwalifikowanie dochodów np. z tytułu alimentów. Treść przepisu wskazuje, że siostra jest członkiem rodziny, ale dziecko już nie. Trudno jednak rozdzielać w tym wypadku matkę i dziecko. Konieczne jest przełamanie literalnej wykładni, co musi skutkować wyłączeniem takiej siostry studenta z grupy osób wchodzących w skład rodziny. Kolejna sprawa to jakie dochody powinny być brane pod uwagę przy ocenie sytuacji materialnej studenta. Ciągle jest duża grupa dochodów, które nie są wliczane na użytek studenta – chodzi tu zwłaszcza o te nieopodatkowane. Tymczasem w mojej ocenie stypendium socjalne powinno przysługiwać osobom, które znajdują się w trudnej sytuacji, a nie takim, które wykazują odpowiedni dochód. Z tego względu konieczna jest zmiana zasad jego obliczania. Warto byłoby też rozważyć jeszcze jedną możliwość.
Jaką?
W mojej ocenie trzeba w tym miejscu zadać sobie pytanie o autonomię uczelni: tj. na ile ustawowe regulacje powinny sztywno określać prawo do stypendium, a na ile możliwe byłoby wprowadzenie uznania administracyjnego w tym zakresie. Chodzi bowiem o takie sytuacje, gdzie student faktycznie znajduje się w bardzo trudnym położeniu, ale brzmienie przepisów nie pozwala przyznać mu stypendium. Jest oczywiście jeszcze prawo do zapomogi, ale wiadomo, że to świadczenie ma charakter posiłkowy i pozwala na wsparcie w mocno ograniczonym zakresie i nie może zastąpić stypendium socjalnego.
A poza wyliczaniem prawa do świadczeń czy pojawiły się także inne kwestie, które wymagają uregulowania?
Problemem są tzw. wieczni studenci Rozpoczynają oni jedne studia, następnie w kolejnym roku akademickim rekrutują się na kolejny kierunek. Czasami już w listopadzie nie uczęszczają na zajęcia, a stypendium pobierają przez cały rok. Zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny przepisy dotyczące opłat za drugi kierunek oparte były na systemie punktów ECTS – ich wykorzystanie skutecznie mogło ograniczyć rekrutowanie się na kolejne studia bez ukończenia pierwszego kierunku (bo jak wiadomo, ukończenie pierwszego kierunku ogranicza, a niekiedy nawet pozbawia, prawa do pomocy materialnej). TK jednak przepisy te wyeliminował i dotychczas Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie podjęło prac w tym zakresie.
A co ze stypendiami dla najlepszych studentów? Czy tu też pojawiają się jakieś problemy?
W przypadku stypendium o charakterze naukowym, zwłaszcza na studiach doktoranckich, ujawnia się niebezpieczny i szkodliwy mechanizm dostosowania się do kryteriów naukowych. Doktorant wcale nie pracuje nad rozprawą, ale koncentruje swoją aktywność na udziale w licznych konferencjach, pisząc drobne artykuły. Ma to ujemne przełożenie na jakość prac naukowych – a coraz częściej jestem pytany, czy udział w 15 konferencjach oraz 9 referatów wystarczą, żeby otrzymać stypendium. Do takiej rywalizacji naukowej przyzwyczajani są już studenci – organizują nierzadko konferencje międzynarodowe tylko z nazwy, widać ogromny rozwój ich aktywności i co do zasady powinno to zasługiwać na pochwalę, ale nie może być tak, że organizuje się konferencję tylko po to, żeby zdobyć punkty do stypendium.
Obecnie toczą się prace nad nową ustawą – Prawo o szkolnictwie wyższym. Jak pana zdaniem powinien wyglądać rozdział dotyczący pomocy materialnej?
Być może trzeba byłoby pochylić się nad pomysłem ustawy odrębnie regulującej pomoc materialną. Pozwoliłaby ona wyeliminować patologiczne łamigłówki, uporządkować kwestie, które obecnie sprawiają problemy, m.in. przez zdefiniowanie niektórych pojęć. Pracownikom uczelni też byłoby łatwiej – nie musieliby szukać odpowiedzi na nurtujące ich pytania po kilku aktach prawnych, do których odsyła obecna ustawa.