Fundacja PdE skarży się do sądu administracyjnego na bezczynność MEN. Resort nie ujawnił, kto i jak pracował nad propozycjami reform.
Fundacja Przestrzeń dla Edukacji chciała poznać przebieg debat ekspertów dobrej zmiany – czyli 1840 osób, które zgłosiły się do MEN, by doradzać we wprowadzaniu reform. W ciągu ostatniego półrocza pod patronatem resortu edukacji odbyło się 39 spotkań, na które zostały zaproszone osoby z tej listy. Resort informacji odmówił. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie trafiła więc skarga na bezczynność Ministerstwa Edukacji Narodowej.
– Organizowane przez MEN debaty to proces zupełnie nietransparentny, nie wiemy, jakie są ich efekty – mówi Iga Kazimierczyk z PdE. Dlatego fundacja chciała m.in. poznać pełną listę ekspertów, których resort wpisał na listę debatujących, harmonogram debat i przebieg spotkań. A także budżet, który na nie przeznaczono. – Chcielibyśmy wiedzieć, jak wyglądały te spotkania, bo z relacji uczestników wiemy, że nie miały wcześniej przygotowanego planu, nie były moderowane, uczestnicy nie dostawali materiałów do zapoznania się – dodaje Kazimierczyk.
MEN odpisało przedstawicielkom fundacji, że na pytania nie odpowie, bo spotkania miały charakter roboczy, więc nie podlegają dostępowi do informacji publicznej. Te złożyły jednak skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Argumentują, że sprawa nie jest oczywista, bo minister do tej pory sprzecznie wypowiadała się na temat tego, co się stanie z wnioskami. W Telewizji Republika przekonywała najpierw, że MEN „bardzo poważnie traktuje debaty”, a następnie że na spotkaniach padają „luźne sformułowania, które nie przekładają się na decyzje ministerstwa”. – Za tydzień w Toruniu minister ma zaprezentować plan reformy edukacji. Możemy usłyszeć wszystko i będzie to poparte argumentem, że to wniosek z ogólnopolskich debat – obawia się Kazimierczyk.
To druga skarga do WSA, którą złożyła fundacja PdE. Wcześniej jej przedstawiciele poprosili MEN o informację dotyczącą samej listy ekspertów oraz trybu ich wybierania. Wówczas urzędnicy resortu przekonywali, że odpowiedzi trudno udzielić, bo w ministerstwie trwają jeszcze prace organizacyjne. Po złożeniu przez PDE skargi MEN na pytania jednak odpowiedziało. Co prawda listy zapisanych ekspertów nie opublikowano, ale w piśmie czytamy, że do debat o edukacji mógł się zgłosić każdy, nie trzeba było przechodzić przez żadną weryfikację. Zgłoszenia były imienne, ale nie trzeba było zgłaszać afiliacji. Nie wiadomo więc, jakie instytucje reprezentują osoby, które wpisały się na listę.
Społecznicy nie ograniczyli się do pism do WSA. Po pół roku debat zorganizowali wraz ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego podsumowanie tych spotkań – „Raport obywatelski”. Najważniejszy wniosek? – Debaty zorganizowane przez MEN nie były konsultacjami publicznymi – przekonywali uczestnicy spotkania. Początkowo przedstawiciele resortu mówili o spotkaniach właśnie w ten sposób. Od kilku tygodni minister edukacji wycofuje się jednak z tego stwierdzenia. Podczas spotkania z NGO przekonywała: – Zmiany strukturalne w oświacie są zaplanowane od 2017 r. Będzie czas na konsultacje.
Jakie to zmiany? Minister ma ujawnić 27 czerwca.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz twierdzi, że MEN zapytało o zdanie zbyt mało pedagogów, by decydować o kształcie oświaty. – W Polsce jest 600 tys. nauczycieli, w konsultacjach bierze udział 0,3 proc. z nich – przypomniał. Grażyna Ralska z małopolskiego oddziału związku krytykowała z kolei formułę spotkania. – Pierwsza rozmowa w MEN nie była moderowana, nie było na niej osoby w randze nawet dyrektora departamentu – wspominała. – Byliśmy rozczarowani, bardzo się zawiedliśmy. Odnieśliśmy wrażenie, że znowu ministerstwo wie lepiej.
Iga Kazimierczyk twierdziła z kolei, że w debacie o pomysłach na system edukacji zabrakło głosu uczniów.
Minister Zalewska przekonuje jednak, że tych ostatnich chce słuchać – po ostatnim posiedzeniu Sejmu Dzieci i Młodzieży obiecała powołanie przy MEN młodzieżowej rady. Do 30 czerwca mogą zgłaszać się do niej wszyscy chętni uczniowie.