Stwierdzaniem zgonów będą się zajmowali koronerzy– wynika z nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Ministerstwo Zdrowia musi jednak znaleźć minimum 150 mln zł na sfinansowanie ich etatów. Bez tych pieniędzy starostowie ich nie zatrudnią.

Zgodnie z projektem ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, nad którym pracuje obecnie resort zdrowia, w każdym powiecie ma być koroner. Docelowo będzie miał on własne biuro i z czasem przejmie obowiązki od innych lekarzy, którzy obecnie mają prawo wydać rodzinie dokument potwierdzający fakt śmierci ich bliskiego. Jednak by instytucja ta działała sprawnie, resort zdrowia musi znaleźć pieniądze na jej sfinansowanie.

Rodziny zmarłych od lat mają kłopot z uzyskaniem dokumentów potwierdzających śmierć ich bliskich, którzy nie zmarli w szpitalu. Do ich wystawienia jest bowiem uprawniony tylko lekarz. Niestety obecne przepisy nie wskazują jednoznacznie, który.

Medycy z pogotowia ratunkowego nie chcą przyjeżdżać do zmarłego, nawet jeśli śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Odsyłają do lekarzy rodzinnych, a ci odmawiają wydawania kart zgonu w nocy, bo pracują od 8 do 18. Tymczasem bez tego dokumentu bliscy zmarłego nie mogą dokonać pochówku.

Takim problemom ma zaradzić instytucja koronera. Docelowo ma dokonywać oględzin zwłok, nie tylko w spornych sytuacjach, lecz będzie wzywany także do każdego przypadku zgonu, jeżeli nie nastąpił on w placówce medycznej. Zgodnie z zamierzeniami resortu zdrowia biuro koronera będzie musiało powstać w każdym z 380 powiatów. W trzech z nich (goleniowskim, świdnickim i nyskim) już działa taka instytucja. – Inni starostowie nie zdecydują się na to rozwiązanie, jeśli na realizację zadania nie otrzymają dodatkowych pieniędzy – zapowiada Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.

Jak podkreślają eksperci, by instytucja koronera działała sprawnie, powiat będzie musiał zatrudnić co najmniej trzech takich lekarzy. W całym kraju potrzeba więc ponad 1,1 tys. koronerów. Rocznie dochodzi w Polsce do ok. 380 tys. zgonów. Starostowie, którzy już ich zatrudniają, płacą za tę usługę z własnych środków średnio 400 zł za każde wezwanie do zmarłego. A to oznacza, że Ministerstwo Zdrowia musi znaleźć w swoim budżecie co najmniej 150 mln zł na wynagrodzenia.

Kwota może być nawet wyższa, bo już wiadomo, że tylko wysoka stawka przyciągnie potencjalnych kandydatów. – Mieliśmy problem ze znalezieniem chętnego do stwierdzania zgonów nawet za 500 zł od przypadku. To bardzo niewdzięczna funkcja, która wymaga dyspozycyjności w święta i w nocy – podkreśla Zbigniew Mazur, skarbnik powiatu goleniowskiego.

Jedna pula

Resort chce, żeby urząd koronera był opłacany z budżetu państwa – ze środków przeznaczonych na ratownictwo medyczne. A to oznacza, że z kwoty ok. 1,9 mld zł, które co roku rząd przeznacza na ratowanie życia pacjentów, trzeba byłoby wygospodarować co najmniej 150 mln zł.
Takiej propozycji sprzeciwiają się ratownicy medyczni. – Pieniądze z tej puli można wydać tylko na ratowanie życia i zdrowia ludzkiego. Stwierdzanie zgonu nie ma z tym nic wspólnego – oburza się Edyta Wcisło, szefowa Polskiej Rady Ratowników Medycznych.
Dodaje, że dużo tańszym rozwiązaniem, które nie wymagałoby zatrudniania nowych ludzi w systemie, jest przyznanie ratownikom prawa do stwierdzania zgonu. Takie uprawnienie w Polsce mają obecnie tylko lekarze. To jest jednak powodem wielu konfliktów. W większości karetek, które są wysyłane do pacjentów potrzebujących pomocy, nie ma medyków, a jedynie ratownicy. W efekcie gdy podczas wyjazdu pacjent umiera, trzeba wzywać dodatkową karetkę z medykiem.

Z kasy starosty

Wariant z finansowaniem urzędu koronera z pieniędzy ratownictwa medycznego nie jest jednak przesądzony.
– Sprawa rozstrzygnie się w ciągu dwóch tygodni. Zdecyduje o tym kierownictwo resortu. Również o tym, kto będzie podpisywał umowę z koronerem: wojewoda czy starosta – mówi nam urzędnik Ministerstwa Zdrowia.
Alternatywne rozwiązanie przewiduje, że pracodawcami koronerów będą starostowie. A wówczas to oni będą musieli płacić za ich pracę. Za tym rozwiązaniem przemawia obecna praktyka. Otóż zgodnie z art. 11 ust. 1 i 2 ustawy z 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz.U. z 2011 r. nr 118, poz. 687 ze zm.) zgon i jego przyczyna powinny być stwierdzone przez medyka leczącego osobę zmarłą w ostatniej chorobie. Jednak gdy nie wiadomo, kto ostatni udzielał świadczeń zdrowotnych zmarłemu, to starosta powinien wskazać innego lekarza.
– Tak więc to zadanie już teraz ciąży na powiatach, ale nigdy nie dostaliśmy ani złotówki na jego realizację. Jak będą pieniądze, będziemy je realizować – uważa Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Powiatów Polskich. Dodaje, że bez pieniędzy od rządu wielu powiatów nie będzie stać na zatrudnienie koronera. – Przyjęcie każdego innego rozwiązania otwiera pole do konfliktu z samorządami – podkreśla Wójcik.
Urzędy wojewódzkie wskazują, że najlepiej byłoby, aby nowe zadanie było finansowane z budżetu i zlecone powiatom. – Przy mizerii finansowej w samorządach finansowanie koronera przez starostów spotka się z protestami. Centralne opłacanie zadań spowoduje, że standard tych usług będzie jednakowo wysoki w całym kraju – uważa Lech Kubera, zastępca dyrektora wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy.