Długi czas oczekiwania, ograniczona dostępność geograficzna oraz dyskryminacja ze względu na miejsce zamieszkania - to niektóre z problemów, na które wskazuje raport Uczelni Łazarskiego "Finansowanie świadczeń z zakresu radioterapii w latach 2011-2013".

Na 33 badane ośrodki tylko w 7 nie było kolejek oczekujących na radioterapię. Najdłuższy czas oczekiwania wykazano w szpitalu im. Kopernika w Łodzi - 95 dni. W Bydgoszczy w Centrum Onkologii pacjenci czekali jedynie osiem dni mniej. Były również ośrodki, w których oczekiwano dłużej niż 50 dni. W 10 czas oczekiwania był dłuższy lub równy 25 dniom. Tymczasem według standardów stosowanych w Wielkiej Brytanii czas oczekiwania powinien w zależności od przypadku wynosić od 48 godzin do 31 dni. Prof. Rafał Dziadziuszko, konsultant krajowy w dziedzinie radioterapii, podkreśla, że sytuacja w Polsce i tak się poprawiła, bo jeszcze kilka lat temu ten czas oczekiwania w Polsce był dłuższy i wynosił nawet 12 tygodni.

Szwankuje również dostępność geograficzna. Teoretycznie czas dojazdu nie powinien przekraczać 60 min, jednak w Polsce leczenie to koncentruje się w dużych ośrodkach. Najbardziej uprzywilejowani według analiz byli pacjenci ze śląska (5 placówek), Małopolski (4 placówki) oraz Mazowsza ( 3 placówki).

W efekcie często dochodzi do zbędnej hospitalizacji (pacjent dojeżdża z daleka) , na którą wydano w 2012 -231 mln zł. Szacuje się, ze nawet 30 proc. pobytów w szpitalu nie wynikało z powodów medycznych.

Eksperci jednak zwracają uwagę, że na przestrzeni lat zwiększyła się dostępność do leczenia. - Jednym z przykładów jest to, że od 2005 do 2013 wzrosła dostępność do akceleratorów z pół miliona mieszkańców na jeden akcelerator, do 281 tys. - mówi prof. Dziadziuszko.

Autorzy raportu rekomendują wprowadzenie mapy potrzeb, by polepszyć dostęp niezależnie od miejsca zamieszkania oraz poprawę dostępu do leczenia ambulatoryjnego. Należny także zwiększyć liczbę radioterapeutów.