Pieniądze z KPO mogą spowodować zmniejszenie kwoty na bieżące leczenie? Jak wynika z analizy DGP, takie zagrożenie istnieje.
Ustawowo z roku na rok wydatki na zdrowie w relacji do PKB mają rosnąć, dopóki nie osiągną 7 proc. Zasada jest prosta: jeżeli wpływy ze składki nie wystarczają, to różnica jest pokrywana z budżetu państwa. W 2025 r. wydatki z budżetu miały wynosić 19 mld zł.
Może się jednak okazać, że pieniądze z KPO zmniejszą tę kwotę. Kilkanaście miliardów płynących z Unii może zostać bowiem wliczonych do limitu wydatków na zdrowie gwarantowanych ustawą. To może oznaczać, że NFZ nie dostanie dodatkowych środków na bieżącą działalność z budżetu państwa.
Z perspektywy budżetu oznaczałoby to zwolnienie z przekazania kilkunastu miliardów do skarbonki ministra zdrowia. Z perspektywy pacjentów to nie jest dobra informacja. Może się bowiem okazać, że dla zdrowia – jako jedynego resortu – środki z KPO mogą nie być pieniędzmi ekstra. Nie będą stanowić wartości dodanej, bo budżet na zdrowie będzie taki sam, czy wpłynęłyby pieniądze z KE, czy nie. Różnicę będzie stanowić tylko ich źródło pochodzenia. Dodatkowy kłopot polega na tym, że pieniądze z KPO są znaczone i mogą być przeznaczane tylko na konkretne inwestycje. – To oznacza, że nie będzie dodatkowych środków, które mogłyby zostać przeznaczone na bieżące świadczenia. Czyli np. na podwyżki czy na zwiększenie dostępności leczenia – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Nie myśleliśmy o tym
Co ciekawe, jak wynika z naszych informacji, nikt do tej pory się nad tym nie zastanawiał. W Ministerstwie Finansów nie analizowano tej kwestii. Również resort zdrowia i NFZ nie uwzględniły tego w swoich planach. – Wszystko zależy od interpretacji przepisów – mówi jeden z decydentów.
I choć w ustawie, która wprowadziła gwarancję, że konkretny odsetek PKB – niezależnie od wpływu składki – musi być wydawany na zdrowie, nie ma jasnej definicji mówiącej o tym, jak liczyć pieniądze pochodzące ze środków europejskich, praktyka już jest. Od 2018 r. były one liczone jako środki na zdrowie. – Tak robiliśmy – potwierdza jeden z polityków, który był w MZ za poprzednich rządów odpowiedzialny za finanse w zdrowiu. I dodaje, że taki był plan: pieniądze z KPO miały zostać wliczone do limitu wydatków na zdrowie.
Głównym celem było ratowanie budżetu państwa. Jednak gdyby KPO wszedł w życie zgodnie z planem, to wydatki tych środków byłyby rozłożone na kilka lat. – Czyli rocznie wykorzystywalibyśmy ok. 4–5 mld zł. I o tyle mniej obciążałoby budżet państwa – mówi nasz rozmówca. Ponieważ KPO wchodzi z opóźnieniem, ten czas skrócił się obecnie do półtora roku.
Do tej pory pieniądze unijne zasilające budżet NFZ były niewielkie, od 600 mln zł do 1,2 mld zł. Od 2025 r. do połowy 2026 r. – jeżeli te środki uda się uruchomić, bo zgody z KE jeszcze nie ma – będzie to już kwota kilkunastu miliardów.
To dużo: tyle kosztują podwyżki wynagrodzeń dla kadry medycznej. To również równowartość dwukrotności nakładów na specjalistów. I choć nie pogorszy to obecnej sytuacji, to nie da przestrzeni do rozwoju i utrudni realizację obietnic wyborczych.
Jedną z nich było finansowanie leczenia szpitalnego bez limitu, czyli płacenie za każdego przyjętego pacjenta. Koszt? 30 mld zł z budżetu NFZ.
Kolejną było skrócenie kolejek do świadczeń. Minister Izabela Leszczyna obiecywała zmniejszenie ich średnio o połowę. Można to zrobić dzięki lepszej organizacji systemu, np. wprowadzeniu elektronicznej rejestracji. Ale można także zwiększyć finansowanie np. wizyt u specjalistów, tak by zapłacić za większą liczbę pacjentów. Jednak na tego rodzaju zmiany pieniądze z KPO nie mogą zostać wykorzystane.
Znaczone pieniądze
Nie mogą one zostać przeznaczone również na podniesienie wynagrodzeń. Tymczasem to jedna z kwestii, które wiszą nad obecnym rządem – w komisji sejmowej trwają prace nad projektem obywatelskim dającym dodatkowe podwyżki m.in. pielęgniarkom i pracownikom innych zawodów medycznych. – Realizacja tego obywatelskiego projektu to obciążenie w wysokości kolejnych 10 mld zł. A tylu pieniędzy NFZ nie ma – mówiła w wywiadzie dla DGP minister zdrowia. W kolejnych rozmowach dodawała, że projekt może być realizowany tylko wtedy, gdy znajdą się na to pieniądze. Jednak brak dodatkowych środków z MF może utrudnić tę sprawę. Tym bardziej że i tak podnoszenie wynagrodzeń dla personelu medycznego to obecnie roczny koszt w wysokości kilkunastu miliardów złotych. Te podwyżki są już gwarantowane ustawą, więc nie da się od tego uciec.
Środki z KPO to pieniądze znaczone, z których musimy się potem drobiazgowo rozliczyć przed KE. Na co mogą zostać wydane? Na zdrowie w ramach KPO ma zostać przeznaczone: 3 mld zł na edukację nowych pracowników ochrony zdrowia, m.in. na stypendia dla studentów medycyny, 4,5 mld zł na e-zdrowie, m.in. na e-rejestrację, 10 mld zł na poprawę dostępności do wysokospecjalistycznej opieki zdrowotnej, w tym sfinansowanie Krajowej Sieci Onkologicznej, reformy szpitali i sieci kardiologicznej.
KPO może częściowo być ratunkiem dla budżetu państwa na rok 2025 i stanowić ulgę w 2026 r. W kolejnych latach może być gorzej. W 2027 r. na zdrowie będzie musiało być przeznaczane co najmniej 7 proc. PKB. Z wyliczeń Monitora Finansowania Ochrony Zdrowia wynika, że minimalne wydatki na ochronę zdrowia powinny wynieść ok. 228 mld zł. Z tytułu składki zdrowotnej (o ile jej wysokość się nie zmieni), a także dotychczasowego poziomu zapewnianych dotacji budżetowych w relacji do PKB wpływy będą wynosić 186,6 mld zł. To oznacza, że resztę, czyli ok. 41,4 mld zł, trzeba dosypać z budżetu. ©℗