Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
Jestem oburzony słowami minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną (wywiad ukazał się w DGP z 25 lutego) sankcjonuje łamanie prawa oświatowego i chwali tych, którzy wyzbyli się wszystkich szkół samorządowych. Czy to jest model edukacyjny, do którego dąży nowa minister?
Jestem oburzony słowami minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną (wywiad ukazał się w DGP z 25 lutego) sankcjonuje łamanie prawa oświatowego i chwali tych, którzy wyzbyli się wszystkich szkół samorządowych. Czy to jest model edukacyjny, do którego dąży nowa minister?
Dodatkowo minister dzieli arbitralnie środowisko pedagogów na „najlepszych i słabych, których chroni Karta nauczyciela”. Posługiwanie się populistycznymi ocenami, bez uzasadnienia mającego oparcie w danych lub w wynikach badań, jest niesprawiedliwe, wręcz nieprofesjonalne. Nauczyciele zewsząd słyszą takie krzywdzące opinie, które nie pomagają w budowaniu autorytetu i statusu zawodowego pracowników oświaty. Dlaczego pani minister w jednym z pierwszych wywiadów dołącza do tego grona?
Karta nauczyciela daje dyrektorom szkół wiele uprawnień związanych z zarządzaniem placówką i kształtowaniem polityki kadrowej. Niekorzystanie z zapisów karty nie powinno być argumentem stosowanym przeciwko ustawie. Ignorantia iuris nocet.
Istnieją prawne mechanizmy pozwalające na wykluczenie nieodpowiednich osób z zawodu (jedna negatywna ocena pracy jest podstawą do wręczenia wypowiedzenia; dyrektor może dokonać oceny w każdym czasie). Jest również możliwość premiowania dobrych nauczycieli: system wynagradzania jest tak skonstruowany, że można nagradzać wybitnych pedagogów. Jednak z praktyki (a także z badań Ośrodka Rozwoju Edukacji) wynika, że dyrektorzy najczęściej wybierają wariant nienarażający ich na konflikt w zespole (ustalając wysokość dodatku motywacyjnego na podobnym poziomie).
Minister twierdzi ponadto, że kartę trzeba zmienić, bo powstała w 1982 r. Na tej samej zasadzie możemy się domagać zmiany prawa prasowego z 1984 r. (wszak minister jest dziennikarką) czy nawet kodeksu cywilnego z 1964 r. Absurd!
Bulwersująca jest także opinia minister edukacji o gminie Hanna, która wbrew prawu oddała wszystkie samorządowe szkoły do prowadzenia organizacji pozarządowej. Taka decyzja władz samorządowych naraziła całą lokalną społeczność na zmniejszenie nawet o 80 proc. budżetowej subwencji na kształcenie uczniów zamieszkujących na terenie gminy. Ministerstwo Edukacji zamiast zareagować na złamanie prawa, postanowiło zmienić sposób naliczania subwencji oświatowej w 2014 r. tak, by nie straciła na tym gmina Hanna, przekraczając przy tym ustawowe uprawnienia ministra.
Dla gminy, która jako jedyna w Polsce nie prowadzi ani jednej samorządowej szkoły, zostało znowelizowane prawo oświatowe. Rozumiem, że po takim usankcjonowaniu bezprecedensowego przypadku oświatowej samowoli minister edukacji nie pozostaje nic innego, jak robić dobrą minę do złej gry.
Nie akceptuję takiego działania. Od przedstawiciela rządu oczekuję działań zgodnych z prawem i respektowania prawa. Mam także nadzieję, że minister edukacji będzie współtworzyła pozytywny wizerunek nauczycieli.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama