Im więcej przedszkolaków, tym niższą dotację otrzymują samorządy na każdego z nich. Efekt? Będzie mniej pieniędzy na remonty i budowę placówek.
Zaledwie dwa miesiące upłynęły od początku 2014 r., a gminy już muszą weryfikować swoje budżety. Wszystko przez kolejny chaos z ustawą przedszkolną. Ledwo wyjaśniono, kto ma płacić za dodatkowe zajęcia dla dzieci (samorządy, a nie rodzice), to pojawił się problem dotacji. Okazało się, że w tym roku gminy nie otrzymają spodziewanych 1242 zł na jednego przedszkolaka, ale o 34,03 zł mniej.

Wentyl bezpieczeństwa

W ustawie z 3 czerwca 2013 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 827) zwanej ustawą przedszkolną wpisano m.in. że od 2014 r. na jedno dziecko w przedszkolu gmina otrzyma 1242 zł. W przepisach przejściowych znalazł się jednak zapis, że jeśli okaże się, iż dzieci będzie więcej (niż wynikało to z wyliczeń bazowych resortu edukacji przy ustalaniu środków na poszczególne lata), to automatycznie pieniądze w przeliczeniu na jednego przedszkolaka będą malały.
Zgodnie bowiem z art. 16 ust. 3 wspomnianej nowelizacji, w przypadku gdy łączne wydatki budżetu państwa planowane na dotację wyliczone zgodnie z kwotą roczną (w 2014 r. wynosi ona blisko 1,6 mld zł) powodowałyby zagrożenie przekroczenia tego limitu – ustala się skorygowaną kwotę. Na podstawie tego przepisu doszło do korekty wydatków na jednego przedszkolaka.
– Powinniśmy się cieszyć, że jest taki bum na przedszkola. Z naszych wyliczeń wynika, że blisko 75 proc. dzieci w wieku 3–5 lat uczęszcza do tych placówek. Dlatego też musieliśmy zastosować mechanizm korygujący – wyjaśnia Przemysław Krzyżanowski, wiceminister edukacji narodowej.
Tłumaczy, że w kolejnym roku prawdopodobnie nie będzie takiej korekty.
Samorządy uważają, że taki wentyl bezpieczeństwa dla budżetu jest dla nich krzywdzący. Dodatkowo część z nich podkreślała już wcześniej – przy wprowadzaniu przedszkoli za złotówkę (rodzice płacą 1 zł za każdą godzinę zajęć po zrealizowaniu 5 bezpłatnych godzin podstawy programowej) – że nie zrekompensowano im niższych wpłat dokonywanych przez opiekunów najmłodszych.

Cięcia po 4 miesiącach

Dotacja dla przedszkoli obowiązuje od września 2013 r. Wtedy samorządy otrzymały 414 zł na jedno dziecko. Kwota ustalona w ustawie była zgodna z tą, która trafiła do gmin. Z kolei w 2014 r. dotacja na jednego przedszkolaka została obniżona w stosunku do ustawowej o 34 zł i będzie wynosić 1208 zł. Dla porównania subwencja oświatowa na jednego ucznia w skali roku wynosi około 5,3 tys. zł. Jest więc kilkakrotnie wyższa od przedszkolnej dotacji.
– Już po 4 miesiącach realizowania ustawowej dotacji wynikającej z wprowadzenia przedszkoli za złotówkę nastąpiło jej obniżenie. Skutkiem jest zwiększenie kosztów samorządów dopłacających także wcześniej do opłaty ustalonej na poziomie złotego – alarmuje Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni.
Tłumaczy, że w skali jej miasta dotacja przedszkolna będzie niższa o blisko 300 tys. zł.
– W 2013 r. do 1 godziny dopłacaliśmy 1,83 zł, a w 2014 – 1,86 zł. Dodatkowo w ubiegłym roku nie otrzymaliśmy dotacji na 610 wychowanków, gdyż kwota została wyliczona na podstawie danych z 30 września 2012 r. – mówi Ewa Łowkiel.
Dotacja jest wyliczana na podstawie danych zgromadzonych o przedszkolakach z poprzedniego roku. Dzieje się tak za sprawą obecnego systemu informacji oświatowej (SIO). Nowy SIO miał obowiązywać od ubiegłego roku, ale zawierał tyle błędów, że rząd zdecydował się na jego uruchomienie dopiero od 2017 roku.
– Nowy SIO miał spowodować, że dotacja i subwencja byłaby określana na podstawie aktualnej liczby uczniów. A tak zgodnie z obecnym systemem informatycznym wszystkie wyliczenia są nieaktualne i mało precyzyjne – potwierdza Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w Opolu.

Mniej inwestycji

Samorządowcy nie dają więc już wiary przepisom ustawy o systemie oświaty, które aż do 2021 r. określają kwoty dotacji na jednego przedszkolaka. Nie liczą też na to, że z topniejącej dotacji będzie można wygospodarować pieniądze na poważne inwestycje, czy też budowę nowych placówek.
– Jeśli w takim tempie będzie dokonywana z roku na rok korekta ustalonej dotacji, to za kilka lat budżetowe wsparcie na przedszkola będzie miało tylko i wyłącznie symboliczny charakter – uważa Ewa Łowkiel.
Samorządom pozostaje więc poszukać brakujących pieniędzy w innych wydatkach.
– Nie mamy się co czarować, że nic się nie stało. Na tej korekcie ucierpią przedszkola. Skoro otrzymujemy niższą dotację, to będziemy musieli poszukać tych pieniędzy w zaplanowanych inwestycjach, w tym w remontach placówek – zapowiada Tadeusz Kołacz, naczelnik wydziału edukacji w Urzędzie Miasta Chrzanowa.
Według niego wiele samorządów będzie musiało się zmierzyć z tym problemem.
– Skoro obiecano nam w ubiegłym roku, że otrzymamy tyle pieniędzy na jedno dziecko w przedszkolu, to nie powinno się nam nagle zabierać tych środków – ocenia Ryszard Stefaniak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Częstochowie.
Joanna Agatowska, wiceprezydent Świnoujścia, uważa, że to, co oferuje rząd, nie wystarczy na pokrycie kosztów pobytu dzieci w przedszkolu. – Dlatego też miasto będzie musiało dołożyć brakującą kwotę. Chociażby na sfinansowanie zajęć dodatkowych z języka niemieckiego i angielskiego – podkreśla.

Nowelizacja budżetu

Przy planowaniu budżetów na 2014 r. samorządy miały wątpliwości, czy uwzględniać kwotę dotacji na przedszkola. Obawiały się, że niepotwierdzone dochody zakwestionują regionalne izby obrachunkowe (RIO).
– Podstawą planowania w budżecie określonych dochodów są zawiadomienia od dysponentów o poszczególnych wartościach. W przypadku dotacji na przedszkola samorządy nie otrzymały tej informacji. Co więcej, również wojewodowie nie wiedzą, ile tych środków przekazać – wskazuje Grażyna Wróblewska, prezes RIO w Poznaniu.
Część skarbników nie decydowała się na wpisanie dotacji do planowanego budżetu. Ministerstwo Edukacji Narodowej pod koniec ubiegłego roku wydało jednak interpretację, że samorządy na podstawie danych o przedszkolakach z SIO i kwocie na jednego ucznia wskazanej w ustawie oświatowej mają obowiązek wyliczyć wysokość przyznanego im wsparcia. Zaznaczyło też, że brak takiej pozycji w budżecie jest łamaniem prawa. Podobne stanowisko wydało Ministerstwo Finansów.
– Uważam, że interpretacja resortów jest sprzeczna z przepisami. Zgodnie z nimi możemy takie dotacje ująć w naszych dochodach dopiero po uchwaleniu budżetu centralnego – tłumaczy Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice (woj. małopolskie).
Według niego informacje o środkach, jakie są przyznane samorządom na przedszkola, powinny być przekazywane do gmin przed planowaniem budżetów, czyli najlepiej na początku października.
Część samorządów wciąż czeka na informacje o wysokości dotacji.
– Nie uwzględnialiśmy jej w budżecie. Dzięki temu nie będziemy musieli go nowelizować. Wciąż jednak nie otrzymaliśmy żadnej decyzji od wojewody w kwestii wysokości przyznanej nam ostatecznie dotacji – mówi Piotr Hryniuk, zastępca burmistrza Tuliszkowa (woj. śląskie).
Samorządowcy mają nadzieję, że przy planowaniu budżetów lokalnych na kolejny rok informacje o wysokości dotacji będą im odpowiednio wcześniej przekazywane.