Darmowa książka dla pierwszaków do fikcja. Tak uważa Polska Izba Książki, która z zaniepokojeniem przyjęła deklaracje Donalda Tuska. Premier zapowiedział, że od przyszłego roku szkolnego w przypadku pierwszoklasistów miejsce pakietu podręczników za kilkaset złotych zajmie jeden i to darmowy podręcznik.

Prezes Polskiej Izby Książki Włodzimierz Albin uważa, że w ten sposób państwo pomaga zamożnym rodzicom, bo przecież ci biedni mogą korzystać z pomocy MEN'u z programu "Wyprawka Szkolna". Po drugie zmniejszy się oferta na rynku, czyli utracone zostaną osiągnięcia, na które po 1989 roku pracowało kilkadziesiąt firm.

Zdaniem Włodzimierza Albina, sukces polskich uczniów w międzynarodowych badaniach wynika nie tylko z pracy rodziców z dziećmi i dobrej pracy nauczycieli. Prezes PIK uważa, że duża tu rola różnorodnych podręczników, a także wydawców, którzy szkolą nauczycieli z właściwego ich wykorzystywania.

Włodzimierz Albin uważa, że propozycje premiera tylko w tym roku mogą oznaczać ogromne straty dla branży. Szacuje, że to może być kilkadziesiąt milionów złotych 2014 roku. Pracę straci też kilkaset osób.

Włodzimierz Albin zaznacza też, że tworzenie podręcznika to kilkuletni proces. Nie wiadomo zatem, czy ten jeden, darmowy podręcznik będzie pisany w pośpiechu czy może zostanie wybrany jeden już istniejący.

Wartość rynku wydawnictw edukacyjnych szacuje się na miliard złotych rocznie. To blisko pięćdziesiąt firm, które przygotowują 119 podręczników dla nauczania początkowego, zatwierdzonych obecnie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.