Z najnowszych danych Związku Nauczycielstwa Polskiego wynika, że pracę straciło 6,5 tys. pedagogów. Ponad 18,5 tys. ma ograniczony wymiar etatu lub pracuje w kilku placówkach.



Dane zostały zebrane na podstawie arkuszy organizacyjnych, które były aktualizowane przez dyrektorów i samorządy we wrześniu. Według ZNP obejmują one około 70 proc. organów prowadzących. Stu procent nie będzie, bo niektórzy włodarze gmin odmawiali udostępniania informacji.
– Nauczyciele pracują na pół, ćwierć lub cząstkę etatu. Ich sytuacja finansowa dramatycznie się pogorszyła, mają o wiele niższe pensje. To także osoby pracujące w kilku szkołach, mówi się, że to nowa kategoria nauczycieli tzw. wędrujących lub objazdowych. Do tego grona należą też osoby, które z powodu reformy przeszły w stan nieczynny – wylicza Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – Ponad 2,3 tys. osób zdecydowało się na emeryturę lub świadczenie kompensacyjne – dodaje.
Zdaniem związkowców oferty pracy, które znajdują się na stronach kuratorium, dotyczą pracy co najwyżej na godzinę, dwie lub trzy tygodniowo. Z danych DGP wynika jednak, że jest też wiele ofert na pełen etat. Najwięcej wakatów jest dla nauczycieli wychowania przedszkolnego, bibliotekarzy, nauczycieli przedmiotów ścisłych i języków obcych.
Najnowsze wyniki dotyczące zwolnień nieco odbiegają od tych z czerwca. Wtedy ZNP straszył, że pracę straci blisko 9 tys. nauczycieli, a obniżony wymiar etatu dotknie kolejnych 22 tys. osób. Związek przyznał wczoraj, że pierwsze szacunki dotyczące skutków kadrowych reformy sprzed kilku miesięcy różnią się od stanu obecnego. – Nie znaczy to, że nastąpiło cudowne ocalenie nauczycieli w związku z likwidacją gimnazjów – przekonywał jednak Sławomir Broniarz.
– Proszę pamiętać, że będą one zamykane przez trzy lata. W tym roku mamy do czynienia z pierwszą turą zwolnień. Kolejne będą w 2018 r. oraz – naszym zdaniem największe – w roku 2019, kiedy wraz z ostatnim rocznikiem gimnazjalistów szkoły, gdzie obecnie uczęszczają, znikną z edukacyjnej mapy – przestrzegł.
Resort edukacji nie traktuje poważnie prezentowanych przez ZNP danych dotyczących zwolnień w oświacie. Jak mówi nam szefowa MEN Anna Zalewska, wyliczenia Sławomira Broniarza są już kolejną wersją. – Jeszcze do niedawna słyszeliśmy o 100 tys. zwalnianych nauczycieli, innym razem o 37 tys. Nikt nie zna metody wyliczeń, jaką posługuje się związek – zaznacza.
Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN, dodaje, że pełne i wiarygodne dane o liczbie etatów nauczycieli zatrudnionych od 1 września 2017 r. będą znane na przełomie października i listopada. Stanie się tak po przekazaniu przez dyrektorów szkół informacji do Systemu Informacji Oświatowej.
MEN przekonuje, że wiele zwolnień jest pokłosiem tego, że mamy niż demograficzny, a co za tym idzie, zmniejsza się liczba uczniów. Resort stara się odeprzeć zarzuty o zwolnieniach wśród nauczycieli, argumentując, że wszystkie klasy szóste stały się siódmymi. Dzięki tym przekształceniom powinno powstać około 1,8 tys. nowych klas. Co oznacza pojawienie się 3,6 tys. dodatkowych miejsc pracy.
Ponadto w ramowym planie nauczania jest jedna ekstra godzina więcej niż dotychczas. Oznacza ona kolejne 1,1 tys. etatów.
Resort wylicza dalej, że liczba dzieci, która za rok znajdzie się w siódmej klasie, sprawi, że powstanie ok. 1,5 tys. nowych oddziałów. W każdej z nich ma być po cztery godziny dodatkowe w ramowych planach, co daje 4,4 tys. miejsc pracy. MEN łącznie spodziewa się ich około 10 tys.