Szczepionki mają mieć ceny urzędowe. Na zmianach skorzysta nie tylko budżet państwa, ale także pacjenci i samorządy.
Choć lekarze zalecają szczepienie dzieci np. przeciwko rotawirusom czy pneumokokom, część rodziców nie decyduje się na nie chociażby ze względu na koszty. To ma się jednak zmienić za sprawą nowelizacji dwóch ustaw: o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2015 r. poz. 581 ze zm.) oraz refundacyjnej (Dz.U. z 2016 r. poz. 1536 ze zm.). Zgodnie bowiem z projektowanymi przepisami wszystkie preparaty uodparniające zostaną objęte negocjacjami kończącymi się ustaleniem urzędowej ceny. Będą także oceniane m.in. pod kątem skuteczności.
Recepta ze zniżką
Zmiany w zakresie preparatów finansowanych przez państwo znajdą się w nowelizacji ustawy o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych, nad którą trwają już prace w resorcie zdrowia. Dotyczy ona nie tylko obowiązkowych szczepień, lecz także leków antyretrowirusowych stosowanych u osób z HIV i AIDS oraz preparatów dla chorych na hemofilię, na które co roku budżet państwa przeznacza setki milionów złotych. Przy czym okazuje się, że realizatorzy programów kupują je za różne ceny. Na dodatek nowe preparaty trafiają do publicznego finansowania bez oceny relacji kosztów do efektów.
– Tymczasem nawet niewielka różnica w skuteczności poszczególnych preparatów może się wiązać z nieadekwatną, znacznie wyższą ceną. Chcemy, by producenci tych leków musieli przejść m.in. negocjacje cenowe – tłumaczy wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda. I zapowiada, że wygenerowane oszczędności trafią do pacjentów. – W tym samym budżecie, np. leczenia na HIV i AIDS, będziemy mogli oferować nowe leki – mówi.
Z kolei zmiany dotyczące finansowania nieobowiązkowych szczepionek wprowadzi nowelizacja ustawy refundacyjnej. Umożliwi ona wpisywanie ich na wykazy leków, do których dopłaca się z publicznych środków. Zyskać na tym mają przede wszystkim rodzice maluchów. Teraz np. za jedną dawkę szczepionki przeciwko pneumokokom, która ma być obowiązkowa tylko dla dzieci urodzonych po 31 grudnia 2016 r., płacą w aptece ok. 220–250 zł. Tymczasem firma w przetargu ministerialnym za niecałe 104 mln zł zaoferowała 1,2 miliona dawek. To niespełna 87 zł za ampułko-strzykawkę. Przy czym niewykluczone, że po negocjacjach będzie jeszcze taniej.
Jak szczepią się Polacy / Dziennik Gazeta Prawna
– Szczepionki zalecane mogą też trafić na wykaz leków refundowanych z odpłatnością ryczałtową, 30 proc. lub 50 proc. – informuje Krzysztof Łanda.
Wtedy, podobnie jak jest to w przypadku wielu leków na receptę, pacjent pokrywałby różnicę między ceną urzędową a tym, co dopłaci fundusz. Chodzi nie tylko o preparaty uodparniające na choroby spoza obowiązkowego kalendarza, ale też np. szczepionki poliwalentne (kilka w jednym). – Teraz mamy sytuację zero-jedynkową. Część szczepień finansuje w pełni budżet państwa, a za pozostałe muszą w pełni zapłacić obywatele. Chcemy to zmienić – podkreśla wiceminister.
To znaczy, że mniej zapłacą rodzice szczepiący dzieci np. przeciwko rotawirusom, meningokokom, ludzkiemu wirusowi brodawczaka (HPV) powodującego raka. Mniej wydadzą na tego typu specyfiki także samorządy, które realizują własne programy szczepień, np. przeciwko HPV czy grypie. Jak zwraca uwagę Marcin Pieklak z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, już kilka lat temu podobny pomysł miało część ekspertów i firm, ale wtedy ministerstwo nie podjęło działań.
Tańsze mają być też szczepienia przeciwko odrze, śwince, różyczce dla osób dorosłych, którzy np. ze względu na wiek nie byli nimi objęci, a chcą uzyskać odporność chociażby przed planowaną ciążą.
Zaporowe koszty
Proponowane zmiany chwalą lekarze. – Oczywiście trzeba uregulować ten rynek i zwiększyć dostępność szczepień dodatkowych, bo mają one potwierdzoną skuteczność – mówi Jacek Krajewski, lekarz rodzinny i prezes Porozumienia Zielonogórskiego. Dodaje, że teraz część jego pacjentów chcących zaszczepić dziecko np. preparatem poliwalentnym, który jest nowocześniejszy i wymaga mniej wkłuć, rezygnuje właśnie z powodu wysokiej ceny.
Nowe przepisy mogłyby wejść w życie już w przyszłym roku.