We wniosku zgłoszonym do TK prezydent Andrzej Duda nie neguje potrzeby wspierania dzieci i młodzieży w kryzysie psychicznym, ale stanowczo podkreśla, że przyjęte rozwiązania stanowią "wyłom w polskim systemie prawa rodzinnego i funkcjonującym w nim modelu władzy rodzicielskiej". Co istotne, projekt ustawy jako inicjatywa poselska nie był przedmiotem szerokich konsultacji publicznych, a wniosek o wysłuchanie publiczne został odrzucony na etapie prac w komisji sejmowej.

Konstytucyjna pułapka w rozporządzeniu

Centralnym punktem prezydenckich zastrzeżeń jest sposób, określenia przez ustawę, z jakich świadczeń medycznych może skorzystać nastolatek bez wiedzy rodziców. Zamiast precyzyjnie je wymienić, przepis odsyła do katalogu zawartego w rozporządzeniu Ministra Zdrowia, wydanym na podstawie zupełnie innej ustawy – z 27 sierpnia 2024 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2024 r., poz. 146 z późn. zm). Zdaniem prezydenta, jest to niedopuszczalne, ponieważ Konstytucja w art. 48 ust. 2 jasno stanowi, że ograniczenie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w drodze ustawy i na podstawie orzeczenia sądu.

Przekazanie tak kluczowej materii do aktu niższego rzędu, który jest często nowelizowany z powodów czysto budżetowych, godzi w zasadę pewności prawa i poprawnej legislacji. Taka konstrukcja sprawia, że zakres praw małoletniego pacjenta i ograniczeń władzy rodzicielskiej mógłby zmieniać się dynamicznie, bez kontroli parlamentu.

Kolejna poważna wada, na którą wskazuje wniosek, tkwi w samej redakcji przepisu o obowiązku informacyjnym. Zgodnie z nim, terapeuta ma zawiadomić rodziców o odbytej wizycie, stanie zdrowia dziecka oraz o konieczności dalszego leczenia. Prezydent, powołując się na opinie ekspertów legislacyjnych, ostrzega, że użycie spójnika "oraz" stwarza niebezpieczną lukę. Może być on bowiem interpretowany tak, że obowiązek informacyjny powstaje tylko wtedy, gdy spełnione są wszystkie trzy warunki łącznie. W konsekwencji, jeśli terapeuta uzna jednorazową wizytę za wystarczającą, mógłby zgodnie z prawem w ogóle nie powiadamiać rodziców o tym, że ich dziecko szukało pomocy.

Rodzic bez informacji, terapeuta z władzą sądu

Najdalej idącą ingerencją w prawa rodziny, jak czytamy w uzasadnieniu prezydenckiego wniosku do TK, jest jednak zapis, który pozwala osobie udzielającej świadczenia całkowicie zrezygnować z poinformowania opiekunów, jeśli uzna, że mogłoby to "być powodem zagrożenia dobra pacjenta".

Prezydent podkreśla, że daje to terapeucie arbitralną władzę decydowania o wyłączeniu rodziców z procesu leczenia, opartą nie na stwierdzonym fakcie, a jedynie na subiektywnym przewidywaniu przyszłej, potencjalnej szkody – sam fakt zawiadomienia rodziców małoletniego jest źródłem zagrożenia dla jego dobra. Co więcej, w uzasadnieniu czytamy, że nawet sam lęk dziecka przed reakcją rodziców mógłby zostać uznany za taką okoliczność, co prowadziłoby do patologicznych sytuacji. Ustawa całkowicie pomija przy tym sprawdzony w polskim prawie mechanizm, w którym spór między małoletnim a rodzicem w ważnych sprawach dotyczących leczenia rozstrzyga sąd opiekuńczy.