Zmiany w systemie refundacji leków mają być magnesem na ich producentów. Koncerny nie mówią „nie”. Ale czekają na szczegóły i konkretne działania.
Więcej sprowadzamy, niż sprzedajemy za granicę / Dziennik Gazeta Prawna
Twarde dane nie pozostawią złudzeń – import medykamentów góruje nad eksportem. W roku 2011 bilans był wyjątkowo niekorzystny dla Polski: wynosił ponad 8,8 mld zł. Polska sprowadzała leki za 14,9 mld zł, podczas gdy eksportowała za 6,1 mld zł. Co prawda do 2014 r. sytuacja się poprawiała, jednak cały czas więcej leków sprowadzaliśmy. Do tego eksperci wskazują na niepokojące zjawisko – w 2015 r. pozytywny trend się odwróci: ujemny bilans był znów wyższy niż w poprzednim roku. Według danych GUS obecnie saldo wynosi 4,8 mld zł na minusie. A dane za pierwsze cztery miesiące 2016 r. wskazują na kontynuację zjawiska.
Zdaniem wiceministra zdrowia Krzysztofa Łandy sytuację tę należałoby szybko zmienić. Obecnie, choć państwo dopłaca do leków, to gospodarka nic na tym nie zyskuje. A mogłaby, chociażby na podatku CIT od firm produkujących w naszym kraju.
Jednym z pomysłów jest wprowadzenie zachęt dla koncernów, które będą u nas inwestować i staną się, jak to określa MZ, partnerem dla gospodarki. Firmy produkujące leki, zatrudniające dużo pracowników, ale też prowadzące badania kliniczne w Polsce, będą miały łatwiejszą drogę do refundacji.
Z pierwszych reakcji koncernów wynika, że pomysł przypadł im do gustu. Tym bardziej że jak wskazują, promowanie koncernów, które wspierają gospodarkę krajową, obowiązuje już w innych krajach. – Włochy, Szwajcaria, Francja czy Belgia wprowadziły rozwiązania, które z jednej strony wiążą poziom inwestycji z refundacją leków konkretnych producentów, z drugiej oferują ulgi podatkowe firmom ponoszącym największe nakłady na prace badawczo-rozwojowe – wymienia Agnieszka Kosowska, dyrektor w Roche Polska. I dodaje, że zapowiadane zmiany to sygnał dla central innowacyjnych firm.
– Poziom inwestycji w danym kraju uzależniany jest m.in. od tego, jak kształtuje się otoczenie gospodarcze – tłumaczy Kosowska. Jej zdaniem rynek inwestycji w innowacje jest obecnie mocno zglobalizowany. – Pod tym względem o lokowanie wartościowych przedsięwzięć stale konkurujemy m.in. ze Stanami Zjednoczonymi, Szwajcarią czy regionem Azji Południowo-Wschodniej. Roche Polska tę konkurencję wygrywał już co najmniej dwukrotnie – tłumaczy.
Przedstawiciele Sanofi uważają z kolei, że pomysł resortu to przede wszystkim nagroda dla firm, które już teraz inwestują w Polsce. I obawiają się, że nie będzie to stanowiło istotnej zachęty dla koncernów, które jeszcze tego nie robią. Barbara Hensel, menedżer ds. komunikacji, podkreśla, że dla Sanofi to dobra zmiana. Firma ma już zakład produkcji i dystrybucji w Rzeszowie, a w ostatnich pięciu latach wydała na inwestycje 56 mln zł. – Koncern zatrudnia 300 pracowników. Z roku na rok wydaje w kraju coraz więcej: tylko w 2015 r. 1,9 mln euro w Rzeszowie. A plan na ten rok to 3,6 mln euro – wylicza Hensel.
Monika Stefańczyk, analityk rynku z PMR, podkreśla, że inwestycja w fabrykę wymaga wielomilionowych nakładów. – Zachęta w postaci dodatkowych punktów przy staraniu się o refundację dla leków jest zatem niewielka – tłumaczy. Zgadza się jednak z tezą, że jeżeli już decyzja o inwestycji zapadła, a firma rozgląda się za lokalizacją, wówczas zachęta przy refundacji może przeważyć szalę na rzecz Polski.
Niektóre koncerny zamierzają realizować plan inwestycyjny niezależnie od zachęt. Wśród nich jest GSK, który w czterech spółkach zarejestrowanych w naszym kraju zatrudnia już ok. 1600 osób. Poznańska fabryka tej firmy eksportuje do 120 krajów na całym świecie.
– W Poznaniu mamy też centrum usług biznesowych, które dostarcza globalne serwisy ponad 100 tys. pracowników GSK na świecie. Przyszłe plany związane z tym centrum obejmują ciągłe doskonalenie istniejących procesów, a także przekształcenia i wprowadzanie nowych usług – wymienia Brian McNamara, szef koncernu na Europę. Firma planuje w Polsce kolejne inwestycje warte ponad 250 mln zł, a McNamara obrazuje, jakie konkretne korzyści z tego tytułu płyną dla budżetu: wpływy z podatków CIT, PIT i VAT oraz składek ZUS w związku z działalnością GSK w Polsce w 2015 r. wyniosły ponad 245 mln zł.
Roche stawia głównie na badania, ale także na rozwiązania informatyczne w branży farmaceutycznej. W Polsce działają dwa wiodące na świecie ośrodki tego koncernu: Regionalne Centrum Badań Klinicznych dla Europy Środkowo-Wschodniej oraz Globalne Centrum Rozwiązań IT Roche, wspierające pracę ponad 91 tys. pracowników w ponad 100 krajach. Firma nadal inwestuje: od kilku lat utrzymuje stabilne ok. 20-proc. tempo wzrostu nakładów na badania i rozwój w Polsce. – Tylko w 2015 r. nasze inwestycje na tutejszym rynku wzrosły o ponad 95 mln zł, przekraczając pół miliarda złotych w skali roku – zdradza Agnieszka Kosowska.
Eksperci podkreślają, że istotne przy dalszych planach rozwoju będą szczegóły, w jaki sposób będzie definiowany współczynnik E określający stopień zaangażowania w gospodarkę. – W tym kontekście szczególnie ważna jest definicja inwestycji w innowacje i sposób jej ujęcia w wyliczeniu współczynnika. Inwestycja w innowacje w naszym rozumieniu – oprócz nominalnej wartości – to także transfer know-how i kompetencji, które są motorem dla budowania innowacyjnej gospodarki – dodaje Kosowska.