Cała eskadra urzędników ma się zająć przeglądem procedur dostępnych za darmo w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Wytną przestarzałe, innym zweryfikują ceny i jakość.
Ile kosztuje leczenie Polaków / Dziennik Gazeta Prawna
Gdy za ministra Zbigniewa Religi opracowywano koszyk świadczeń, zapewniano, że będzie on żywy, czyli aktualizowany w miarę potrzeb i rozwoju medycyny. Ale wyszło inaczej. W resorcie zdrowia zajmowały się nim dotychczas trzy osoby. Teraz są cztery, a procedur tysiące.
– Koszyk jest dziurawy i w fatalnym stanie – stwierdza wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda, który postawił sobie za cel przejrzenie procedur w ciągu półtora roku. – W dużym skrócie chodzi o to, żeby pozostawić technologie o udowodnionej skuteczności i pozbyć się tych świadczeń, które są mało skuteczne – wyjaśnia Katarzyna Jagodzińska-Kalinowska, rzecznik Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Dodaje, że teraz finansowanych jest sporo interwencji budzących wątpliwości.
77 dziedzin medycyny
Od niedawna ministra przy weryfikacji koszyka wspiera 30 osób oddelegowanych do resortu przez NFZ. Łanda chce jednak mieć własny zespół.
– Najpierw muszę zorganizować finansowanie dla nich, potem przeprowadzić rekrutację i szkolenia – informuje DGP wiceminister.
Czy jednak znajdą się eksperci, którzy wybiorą pracę za ministerialną pensję zamiast w biznesie? – Myślę, że jest sporo młodych ludzi, którzy chcą się uczyć, mają otwartą głowę – stwierdza. – Chciałbym, żeby około 100 osób pracowało nad koszykiem, ponieważ mamy ponad 70 dziedzin medycyny. I jeśli przydzielę jedną, dwie osoby do każdej z nich, to w ciągu półtora roku od momentu, gdy zaczną pracować, uda się nam go uporządkować – zapowiada wiceminister.
Zatrudnienie tylu osób będzie wymagać dużych nakładów. Jednak nie będzie trzeba o nie prosić ministra finansów. Środki są w AOTMiT, czyli w jednej z podlegających ministerstwu instytucji. Chodzi o 0,07 proc. budżetu na leczenie, co daje ok. 48 mln zł rocznie.
– NFZ przekazuje do AOTMiT te pieniądze na zadania związane z taryfikacją, ale agencja dostaje ich więcej, niż może wykorzystać – wyjaśnia wiceminister Łanda. Część środków zostanie przekierowanych na naprawę koszyka. To wymaga zmian prawnych – zostaną wpisane w projekcie dotyczącym ratunkowego dostępu do technologii medycznych, który ma stanąć na kierownictwie resortu 24 marca.
Fakty na stół
AOTMiT pracuje z kolei nad nową wyceną świadczeń w punktach, a NFZ przelicza punkty na pieniądze. Część procedur ma być wycenianych lepiej, by realizowano je chętniej – np. świadczenia psychiatryczne, opieka paliatywna, oddziały internistyczne i pediatryczne. Z kolei tam, gdzie jak grzyby po deszczu powstawały nowe oddziały i placówki, bo wyceny były bardzo zyskowne, będą cięcia. Weryfikowana będzie m.in. kardiochirurgia, niektóre z procedur onkologicznych czy okulistycznych. Naruszone zostaną więc różne interesy.
– Propozycje nowych taryf będą konsultowane z odpowiednimi środowiskami. Chcę, by były one wynikiem konsensusu, a nie forsowane na siłę – deklaruje Łanda. – Oczywiście jeśli np. na 10 organizacji dwie wciąż się będą upierać, a z innymi dojdziemy do porozumienia, taki opór będziemy łamać – dodaje wiceminister. Zdradza, że w rozmowach będą wykorzystywane twarde dane dotyczące mikrokosztów, wycen świadczeń w innych krajach, analizy podaży i popytu, cen świadczeń z rynku komercyjnego, a także kolejek w Polsce. – To są informacje, które wyłożymy na stół w czasie negocjacji – zapowiada.
Lepsza koordynacja
Nowością będą świadczenia łączone, których celem jest zapewnienie lepszej koordynacji opieki nad pacjentem. Pierwsze – leczenie ostrych zespołów wieńcowych połączone z rehabilitacją kardiologiczną oraz wszczepianie endoprotezy, także razem z rehabilitacją – zostaną zaprezentowane w kwietniu. Szpital, podpisując umowę na taki pakiet, będzie musiał zapewnić dalszą opiekę u siebie lub w innych placówkach, z którymi podpisze umowę.
Co jednak gdy ktoś dostanie zawału w Krakowie, a mieszka w Poznaniu? – Ta placówka może wziąć zobowiązanie, że zapewni rehabilitację, to nie jest duży problem, tylko kwestia dogadania się między podmiotami i zapewnienia przepływu pieniędzy – uważa Łanda.
Dodaje, że być może taka zamiejscowa usługa będzie na gorszych warunkach, ale pacjent będzie miał zapewnione dalsze leczenie.
Co na to pacjenci?
– Czekamy na przejrzenie procedur i mamy nadzieję na dodanie nowych – komentuje Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci.
Jako przykłady wskazuje m.in. opiekę farmaceutyczną, porady żywieniowe dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci czy pomoc psychologiczną w przebiegu leczenia różnych schorzeń.