Dopłacanie do leczenia przez pacjentów z własnej kieszeni nie jest bezprawne – uznał warszawski sąd rozpatrujący kwestię dodatkowych opłat przy porodzie.
W 2010 r. kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia wytknęli warszawskiemu szpitalowi położniczemu św. Zofii, że pobiera opłaty za znieczulenie. I nałożyli karę w wysokości ponad pół miliona złotych. Fundusz sam ją sobie odebrał, pomniejszając kontrakt szpitala na 2011 r.
Szpital skierował sprawę do sądu. I wygrał w pierwszej instancji. – Sąd nie miał wątpliwości, że pobieranie dopłat za znieczulenie nie było w kontrolowanym okresie bezprawne. A także, że sam fundusz przyznał się do błędu, wprowadzając w tym roku osobną wycenę za znieczulenie – tłumaczy Wojciech Puzyna, dyrektor placówki. Sąd nakazał zwrócić 533 tys. zł wraz z odsetkami szpitalowi, a także obciążył warszawski oddział NFZ kosztami postępowania.

400 zł tyle od lipca NFZ płaci za znieczulenie przy porodzie. Wcześniej nie było ono osobno wyceniane

Wyrok nie jest prawomocny. – Nie wykluczamy odwołania. Na razie czekamy na uzasadnienie – przekonuje Andrzej Troszyński, rzecznik warszawskiego oddziału NFZ.
Wcześniej podobne stanowisko zajęła prokuratura badająca sprawę pobierania dopłat przy zabiegach usuwania zaćmy. Pacjenci płacili za lepsze soczewki niż te refundowane, np. takie, które od razu korygowały wzrok. Sprawa została przez fundusz skierowana do prokuratury. Ta jednak ją umorzyła, nie dopatrując się w procederze niczego nielegalnego. – To, że pacjent dopłaca do soczewki o lepszym standardzie, nie znaczy, że NFZ nie powinien refundować świadczenia – napisał w orzeczeniu prokurator Jarosław Szarkowski. Jego zdaniem to, że pacjenci opłacali z własnych środków dodatkową usługę ponadstandardową w formie lepszej, bardziej dopasowanej do ich potrzeb soczewki czy też dodatkowe badania nie nosi znamion przestępstwa. Prokurator podkreślał też, że nie odbiło się to na finansach NFZ (niezależnie czy pacjent dopłacał, czy nie, i tak musiałby za zabieg zapłacić).
Sam fundusz, kierując sprawę do prokuratury, stał na stanowisku, że nie można łączyć komercyjnych opłat z zabiegami refundowanymi z pieniędzy publicznych. Zdaniem urzędników albo chory otrzymuje standardowy zabieg z NFZ, albo płaci za całość z własnej kieszeni. Podobna wykładnia była przy porodach: nie wolno wykupywać znieczulenia.
Sprawa nadal pozostaje niejasna. Pacjenci skarżą się na brak znieczulenia przy kolonoskopii, czyli badania, które umożliwia obejrzenie wnętrza jelit. Wielu z nich otrzymuje informację, że znieczulenie jest dodatkowo płatne. Ale nie mogą go zapłacić, bo... dopłaty są zakazane.
Jedyną opcją pozostaje wykupienie całego badania (300 zł plus 200 za znieczulenie).
Zdaniem NFZ jeżeli jest wskazanie medyczne, pacjent powinien otrzymać znieczulenie. – To lekarz decyduje, czy świadczenie zdrowotne powinno być udzielone pacjentowi ze znieczuleniem, czy bez. Przeciwwskazaniem mogą być np. przebyte choroby i schorzenia współwystępujące – tłumaczy Małgorzata Bartoszek, rzecznik lubelskiego oddziału NFZ. Dodaje, że w przypadku wykonywania procedury w znieczuleniu, która wynika ze wskazań medycznych, opłata nie powinna być pobierana.
Placówki medyczne wskazują, że niezależnie od tego, czy podadzą znieczulenie, otrzymają refundację tej samej wysokości.

267 zł tyle NFZ płaci za kolonoskopię diagnostyczną niezależnie, czy było przy niej podane znieczulenie, czy nie

533 tys. zł taką karę musiał zapłacić szpital położniczy za pobieranie opłat za znieczulenie od pacjentek