"Pakiet był niewątpliwie od samego początku do poprawienia" - podkreślił w rozmowie z PAP rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Zaznaczył, że zmiany w pakiecie są dokonywane późno, ale "idą w dobrą stronę".
Pozytywnie ocenił rozszerzenie katalogu nowotworów układu krwiotwórczego i układu chłonnego, które można wpisać do karty diagnostyki i leczenia onkologicznego (DiLO). Powiedział, że istotne jest też objęcie pakietem nowotworów łagodnych ośrodkowego układu nerwowego. "One są nowotworami łagodnymi, ale dają +złośliwe+ objawy dla pacjentów" - wyjaśnił.
Powiedział, że dla lekarzy rodzinnych ważne jest wydłużenie czasu na wystawienie karty DiLO. Dotychczas musieli oni wystawiać ją niezwłocznie po przyjęciu pacjenta, teraz będą mieli na to 3 dni. Sutkowski zaznaczył, że karta powinna być wystawiona szybko, ale lekarz może to zrobić np. następnego dnia, jeśli nie będzie to kolidowało z terminami leczenia chorego.
Resort uelastycznił też skład konsyliów lekarskich, które są powoływane przy różnego rodzaju nowotworach. Tę zmianę również Sutkowski ocenił pozytywnie. "Bez sensu było, że lekarz radiolog był w konsylium wtedy, gdy radiologia nie wchodziła w zakres leczenia danego nowotworu" - powiedział.
Inna dobra - zdaniem Sutkowskiego - zmiana dotyczy sytuacji, gdy rozpoznanie onkologiczne może być przeprowadzone jedynie w wyniku zabiegu. Teraz zabieg będzie musiał być wykonany w ciągu 28 dni; w tym samym terminie będzie zwołane konsylium oraz ustalony sposób leczenia.
Również prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej prof. Piotr Rutkowski w rozmowie z PAP ocenił, że zmiany przygotowane przez resort zdrowia idą w dobrym kierunku, chociaż wciąż nie rozwiązują podstawowych problemów pakietu onkologicznego.
Podkreślił, że nadal brakuje kontroli jakości wykonywanych świadczeń onkologicznych. "Teraz nie jesteśmy w stanie ocenić przy realizacji tego rodzaju świadczeń za co płatnik płaci, czyli te świadczenia nie muszą być ani zgodne ze standardami, ani odpowiedniej jakości, a osoby uczestniczące w konsylium niekoniecznie muszą znać się na tym, co wykonują" - powiedział.
Zdaniem Rutkowskiego placówką wiodącą w leczeniu onkologicznym powinien być ośrodek prowadzący opiekę wielospecjalistyczną. "W Polsce brakuje systemu referencyjności, czyli tego, żeby trudne wielospecjalistyczne przypadki były leczone w skoncentrowanych ośrodkach, które mają odpowiednie doświadczenie i wyposażenie" - zaznaczył.
Pozytywnie ocenił wydłużenie terminu na wystawienie karty DiLO przez lekarza. Zauważył jednak, że lekarz specjalista nadal nie będzie miał możliwości wystawienia karty DiLO na podstawie podejrzenia nowotworu, a jedynie w oparciu o badanie histopatologiczne.
"Karta DiLO została nadmiernie zbiurokratyzowana. W założeniu miała ona być przewodnikiem dla pacjenta i przyspieszyć diagnostykę. I częściowo przyspieszyła, ale liczba obowiązków biurokratycznych - głównie służących sprawozdawaniu - wzrosła niepomiernie" - ocenił Rutkowski. Dodał, że karta nie poprawiła realizacji standardów medycznych, a w rezultacie pacjenci nie zyskali lepszej opieki. Jego zdaniem standardy leczenia onkologicznego powinny być uregulowane przez resort zdrowia.
Obaj eksperci podkreślili, że ważne będą również zmiany w pakiecie zapowiadane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, są to m.in. rozszerzenie pakietu onkologicznego o nielimitowane świadczenia związane z radioterapią paliatywną oraz możliwość motywacyjnego zwiększenia wyceny świadczeń pod warunkiem przeprowadzenia diagnostyki w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej szybciej niż zakładają to maksymalne terminy przewidziane w pakiecie.
Pakiet onkologiczny został wprowadzony z początkiem tego roku, by skrócić diagnozowanie i leczenie nowotworów złośliwych. W tym celu m.in. wystawia się pacjentom kartę DiLO. Pacjenci z "zieloną kartą" są zapisywani do odrębnej, szybszej kolejki np. do diagnostyki, aby nie czekali w kolejce razem z pacjentami nieonkologicznymi.
W Polsce odnotowywanych jest rocznie ok. 140,5 tys. rozpoznań zachorowań na nowotwory. Wydatki na onkologię to ok. 6,3 mld zł rocznie, co stanowi ok. 6 proc. całkowitych wydatków na zdrowie.