Nie będzie zmiany przepisów o zdrowiu psychicznym w tej kadencji parlamentarnej. To zła wiadomość dla ponad półtora miliona chorych oraz ich lekarzy.
Zdrowie psychiczne Polaków / Dziennik Gazeta Prawna
Psychiatrzy alarmują, że ich dziedzina znajduje się w stanie zapaści. Nie ma jednak szans na szybką poprawę sytuacji. Ministerstwo Zdrowia do końca kadencji nie zdąży znowelizować ustawy o ochronie zdrowia psychicznego.
Potrzebne są zmiany
Ciasne i od lat nieremontowane oddziały szpitalne, łóżka ustawione nie tylko w salach, ale także na korytarzach, brak udogodnień dla niepełnosprawnych – taka jest rzeczywistość większości szpitali psychiatrycznych. Sytuację chorych, którzy są tam leczeni, pogarsza dodatkowo fakt, że placówki często łamią ich podstawowe prawa. Nadużywają np. przymusu bezpośredniego, który może być stosowany, gdy chory zagraża sobie lub otoczeniu. Trzy lata temu w tej sprawie wystąpiła Najwyższa Izba Kontroli, która po kontroli zaapelowała o pilną zmianę przepisów. Niestety, od tego czasu niewiele się zmieniło.
Jak ustalił DGP, nie ma szans na dokończenie w obecnej kadencji parlamentu nowelizacji ustawy z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego (Dz.U. z 2011 r. nr 231, poz. 1375). Będzie tylko doraźna poprawka w ustawie, którą dziś przyjmie rząd przy okazji prac nad ustawą o zdrowiu publicznym. Jeden z jej artykułów znowelizuje bowiem przepisy dotyczące zdrowia psychicznego. Zostaną one uzupełnione o zapis, który umożliwi tworzenie centrów zdrowia publicznego zapewniających kompleksową opiekę nad osobami z zaburzeniami psychicznymi. To jest jednak tylko jeden z wielu postulatów psychiatrów.
Prace nad ustawą o ochronie zdrowia psychicznego trwały od wielu miesięcy. Miała m.in. wdrożyć wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 24 lipca 2013 r. (sygn. akt Kp 1/13), który nakazał zmianę przepisów dotyczących przymusu bezpośredniego w formie unieruchomienia. Dzięki tej noweli prawo miało być również tak zmienione, aby było zgodne z wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 16 października 2012 r. w sprawie Kędzior przeciwko Polsce (skarga nr 45026/070). W ustawie był więc planowany zapis, który miał zapobiegać przypadkom kierowania osób z zaburzeniami psychicznymi do domu pomocy społecznej bez ich zgody.
I choć Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, zapewnia, że regulacja nadal znajduje się w aktualnym wykazie prac Rady Ministrów, to z informacji DGP wynika, że prace nad nią stanęły w martwym punkcie. Otóż do tej pory nie opracowano projektu ustawy – w Rządowym Centrum Legislacji są tylko założenia do tego aktu.
Ta sytuacja niepokoi prof. Irenę Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich.
– Przepisy pozwalające na umieszczanie chorych psychicznie w domach pomocy społecznej wbrew ich woli nie tylko naruszają standardy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale budzą uzasadnione wątpliwości co do zgodności z normami Konstytucji RP – podkreśla prof. Irena Lipowicz.
Apeluje o jak najszybsze uchwalenie przepisów. Niestety nie ma już na to szans, bo do końca kadencji zostały tylko cztery miesiące.
Specjalizacja na zakręcie
Eksperci tymczasem alarmują, że obecnie obowiązujące przepisy wymagają pilnej naprawy. Opieka psychiatryczna znalazła się bowiem na zakręcie. W tym roku kończy się Narodowy Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, który został przyjęty na lata 2011–2015. Zakładał on poprawę opieki nad ludźmi z zaburzeniami psychicznymi poprzez stworzenie innego środowiskowego modelu psychiatrii. Miały być tworzone nowe oddziały psychiatryczne w szpitalach ogólnych. Przy czym główny ciężar leczenia chorych z zaburzeniami psychicznymi miał być jednak umiejscowiony poza szpitalem – opieka nad nimi miała być sprawowana taniej i skuteczniej przez poradnie, oddziały dzienne, zespoły leczenia domowego, a rola hospitalizacji miała być ograniczona do niezbędnego minimum. Program jednak nigdy nie został wdrożony, ponieważ nie było pieniędzy na jego realizację.
– Zabrakło woli politycznej. Program był bardzo dobry, ale przypadł na okres sprawowania urzędu przez Bartosza Arłukowicza, dla którego zdrowie psychiczne nie było priorytetem. Zabrakło też dobrego zarządzania programem. Tak jak w projektach unijnych, musi być ktoś odpowiedzialny za realizację i kontrolę, a o tym zapomniano – podkreśla Marek Balicki, psychiatra, były minister zdrowia.
Dodaje, że jest to także efekt błędu systemowego. Rząd przyjął bowiem w 2011 r. ustawę o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 618), która uznała szpitale za przedsiębiorstwa lecznicze. Zgodnie z tą regulacją w jednym przedsiębiorstwie nie może działać szpital, poradnia i lecznictwo środowiskowe. Muszą one stanowić odrębne przedsiębiorstwa. Z tego powodu nie mogły się rozwijać centra zdrowia psychicznego, które zgodnie z programem w ramach jednej struktury organizacyjnej świadczą zarówno pomoc doraźną, ambulatoryjną, dzienną, szpitalną, jak i i środowiskową.
Bez osobnego programu
Co więcej, nie ma szans na kontynuację osobnego programu dla psychiatrii. Ustawa o zdrowiu publicznym, którą zajmuje się dziś rząd, przewiduje, że zostanie on włączony do Narodowego Programu Zdrowia (NPZ) na lata 2016–2020.
– To praktycznie oznacza jego likwidację. NPZ kładzie nacisk na promocję i profilaktykę zdrowotną, tymczasem psychiatrii pilnie jest potrzebna kompleksowa reforma – oburza się Marek Balicki.
Co prawda, poprawa zdrowia psychicznego została uznana za jeden z głównych celów, na którym koncentruje się NPZ. Jednak program ani słowem nie wspomina o finansowaniu zadań z zakresu psychiatrii i leczenia uzależnień. Lekarze obawiają się więc, że zapisy znów pozostaną martwe, a opieka psychiatryczna zmarginalizowana.
– Dla decydentów liczą się tylko onkologia, kardiologia, ewentualnie leczenie cukrzycy. Osoby z zaburzeniami psychicznymi są traktowane gorzej niż inni pacjenci. Jeżeli mamy do czynienia z chorym na raka, wszyscy są przekonani, że trzeba mu natychmiast pomóc, a jeżeli ktoś chce popełnić samobójstwo, to tylko mu się współczuje – podkreśla prof. Marek Jarema, przewodniczący rady ds. zdrowia psychicznego.
Dlatego psychiatrzy chcą określenia szczegółowych zadań przewidzianych dla nich w Narodowym Programie Zdrowia i wydzielenia odrębnego finansowania dla psychiatrii.
Wskazują, że zmiany są pilnie potrzebne ze względu na zatrważającą sytuację zdrowotną. Najnowsze dane dotyczące zdrowia psychicznego Polaków są bardzo złe. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba pacjentów leczonych ambulatoryjnie zwiększyła się o połowę, a leczonych stacjonarnie o jedną trzecią. Rośnie liczba najmłodszych z zaburzeniami psychicznymi. Co najmniej 10 proc. dzieci i młodzieży (900 tys. osób do 18. roku życia) wymaga opieki i pomocy psychiatryczno-psychologicznej. W ostatnim raporcie o stanie zdrowia polskich dzieci przygotowanym przez Ministerstwo Zdrowia autorzy ostrzegali, że rośnie liczba samobójstw w grupie 15–19-latków. Są one przyczyną już co piątego zgonu w tej grupie wiekowej.