Żyjemy w państwie prawa, więc gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu, to szpital jest zobligowany do przerwania jej – powiedział PAP ginekolog prof. Hubert Huras. Wyraził też opinię, że poprzednie prawo aborcyjne było lepsze, bo nie narażało kobiety na konieczność kontynuacji ciąży w przypadku wady letalnej płodu, a co za tym idzie – na powikłania zdrowotne, w tym psychiczne.

Hubert Huras, kierownik Oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, jest w składzie powołanego przez Ministerstwo Zdrowia zespołu do spraw opracowania wytycznych dla podmiotów leczniczych w zakresie procedur związanych z zakończeniem ciąży.

"Żyjemy w państwie prawa. Nie może być sytuacji, że szpital, kiedy są jednoznaczne, zgodne z prawem wskazania do zakończenia ciąży, nie wykonuje procedury objętej kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia. I w tym przypadku wydaje się być zasadna kontrola NFZ i nałożenie kar w związku z niewykonywaniem procedur medycznych zawartych w kontrakcie" – powiedział PAP prof. UJ Hubert Huras.

Zapytany o to, czy praca zespołu spowoduje zmianę prawa aborcyjnego w Polsce odpowiedział, że rezultatem tych prac powinny być "jednoznaczne, jasne kryteria zakończenia ciąży". "W pewnych aspektach oznaczałoby to zmianę prawa aborcyjnego, ale przede wszystkim zainteresowanie się oddziałami, gdzie – zasłaniając się np. klauzulą sumienia – odmawia się prawa do aborcji teraz, ale i odmawiało się takiego prawa przed 2020 rokiem" – powiedział. Jak podkreślił, ginekolog czy położna wybierając daną specjalizację zna jej aspekty i wie, że w niektórych przypadkach istnieje konieczność uczestnictwa w zabiegach przerywania ciąży.

Zdaniem eksperta, ale i większości pracujących z nim lekarzy, poprzednie prawo było lepsze, ponieważ nie narażało pacjentki na konieczność kontynuacji ciąży w przypadku wady letalnej płodu, a co za tym idzie – na powikłania zdrowotne, w tym psychiczne. Decyzję o przerwaniu ciąży w przypadku trwałego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu pozostawiano kobiecie.

Prof. Huras pytany o zmiany, jakie zauważył na swoim oddziale po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku odpowiedział, że "praktycznie nie wykonuje się zabiegów przerwań ciąży z powodu wad wrodzonych płodu, poza przypadkami, kiedy pacjentka posiada wskazania psychiatryczne". "Rodzi się więcej dzieci z wadami letalnymi, zespołem Downa i innymi wadami genetycznymi, wadami systemu nerwowego, które skutkują zgonem dzieci w okresie noworodkowym lub niemowlęcym. Potwierdzają to statystki umieralności noworodków, które od 2020 roku poszybowały w górę" - mówił ginekolog, perinatolog.

Jak dodał, kobiety, które z powodu ciężkiej wady płodu chcą dokonać aborcji, a nie mogą, są w gorszym stanie psychicznym. "Zabrania się im teraz tego, co kiedyś było dozwolone prawem. W przypadku wady letalnej wiadomo, że dziecko umrze w trakcie ciąży lub po urodzeniu, a matka jedyne, co może zrobić, to czekać na jego zgon, czasami kilka miesięcy, co jest wyjątkowo trudne w przypadku dziecka wypisanego do paliatywnej opieki domowej" - powiedział kierownik oddziału położnictwa i perinatologii.

Poza aspektem psychologicznym kobiety, które muszą kontynuować ciążę z wadą letalną płodu, są narażone m.in. na powikłania położnicze takie jak cukrzyca ciążowa, nadciśnienie ciążowe, patologie łożyska, które w przypadku ciąży donoszonej mogą zagrażać zdrowiu lub życiu pacjentki.

Zespół do spraw opracowania wytycznych dla podmiotów leczniczych w zakresie procedur związanych z zakończeniem ciąży ma przedstawić ministrowi zdrowia projekt wytycznych najpóźniej do 12 września 2023 r. Chodzi w szczególności o sposób oceny i potwierdzania przesłanek dopuszczalności przerwania ciąży; o przesłanki konieczności zlecenia dodatkowych konsultacji medycznych, mających na celu określenie stanu zdrowia ciężarnej; o sposób postępowania z ciężarną w przypadku stwierdzenia stanu zagrożenia jej życia lub zdrowia, a także o materiały szkoleniowe dla pracowników medycznych oddziałów ginekologiczno-położniczych.

Minister zdrowia Adam Niedzielski 12 czerwca informując o powołaniu zespołu nawiązał do śmierci 33-letniej pani Doroty z Bochni, która w piątym miesiącu ciąży trafiła do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Z dokumentacji medycznej wynika, że kilka godzin wcześniej, USG wykazało obumarcie płodu. Szef resortu podkreślił, że każda kobieta w Polsce w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia ma prawo do przerwania ciąży.

W 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Od tego czasu ciężę można przerwać w dwóch przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety albo gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo).

Klauzula sumienia nie obowiązuje w przypadku zagrożenia życia i zdrowia pacjentek – przypomniał w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski. Wokół kwestii przerywania ciąży niektórzy próbują zbić kapitał polityczny – ocenił.

Szef resortu zdrowia po raz kolejny w ostatnich dniach odniósł się do sprawy 33-letniej kobiety, która 21 maja w piątym miesiącu ciąży trafiła do szpitala w Nowym Targu, gdzie 24 maja zmarła, kilka godzin po tym, jak lekarze stwierdzili obumarcie płodu.

Niedzielski przekazał na konferencji w Warszawie, że w piątek po raz pierwszy zebrał się, powołany przez niego w poniedziałek, zespół ds. opracowania procedur związanych z przerwaniem ciąży. Podał, że nowe, rozwinięte wytyczne w obszarze medycznym i organizacyjnym mają pojawić się do końca sierpnia lub na początku września.(PAP)

Autor: Beata Kołodziej

bko/ mir/