Dla porównania w 2013 r. zgłoszono 81 nowych dopalaczy, a w 2010 r. – 41. Tym samym europejski system wczesnego ostrzegania obejmuje już 450 substancji. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że w tym roku padnie kolejny rekord. Jeszcze nie minął bowiem pierwszy kwartał, a w Europie ujawniono ok. 25 nowych. Pomysłowość chemików nie zna już granic.
Polska ma swój wkład w tworzenie systemu wczesnego wykrywania w Europie. - Nasze laboratorium ujawniło w ubiegłym roku, podczas badania 398 próbek, aż 40 nowych dopalaczy, z których cztery to zupełnie nowe substancje w Europie: Butyrfentanyl, Alfa PHP, Beta-propylo-mektatynon i 4Chloro –Alfa –PPP – wyjaśnia prof. dr inż. Zbigniew Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków w Warszawie i dodaje, że od dwóch lat sytuacja pod tym względem kształtuje się podobnie.
- Część z nowych dopalaczy to odpady dużego przemysłu farmaceutycznego, który wciąż pracuje nad nowymi lekami psychotropowymi. Pozostała część to nowe syntezy fentanylu, znajdującego się na liście kontrolowanych substancji. Po dodaniu do niego nowych składników przestaje być zakazany, choć działa w ten sam sposób – komentuje prof. dr inż. Zbigniew Fijałek.
Eksperci nie mają złudzeń, że chemicy już teraz starają się wymyślić nowe dopalacze, bo wiedzą, że wkrótce wiele z istniejących trafi na polską listę zakazanych substancji. Zostanie do niej dopisanych ponad 100 nowych nazw. Lista liczy obecnie ok. 300 pozycji. - Powinna być ona uzupełniana co pół roku – dodaje prof. dr inż. Zbigniew Fijałek.
Z drugiej jednak strony takie rozwiązanie niesie ze sobą duże zagrożenie. Chemicy zaczną wymyślać bardziej skomplikowane dopalacze, trudniejsze do zdiagnozowania. A prawda jest taka, że przyczyną wielu zgonów są właśnie nowe substancje. Ich dawkowanie nie jest jeszcze dobrze znane, stąd łatwo o zatrucie.
Na razie do najczęściej identyfikowanych w środkach zastępczych substancji psychoaktywnych należą: UR-144, pentedron, 3-MMC, 5-FUR-144, α-PVP, AM-2201, etkatynon. Powyższe substancje zaliczane są do grupy syntetycznych kannabinoidów oraz katynonów. Dr n. med. Piotr Burda, Konsultant Krajowy w dziedzinie Toksykologii Klinicznej uważa, że w walce z dopalaczami pomogłoby stworzenie systemu kontroli i monitorowania ostrych zatruć.
Pozwoliłoby też obniżyć koszty leczenia z tego tytułu. Dowodem na to są wyliczenia USA, zrobione po wprowadzenia takiego systemu w Ameryce. Wynika z nich, że wydatki na leczenie ostrych zatruć spadły o 16 proc. w skali roku. Tymczasem, liczba interwencji medycznych w Polsce z powodu dopalaczy rośnie. W 2014 r. było ich już ok. 2,5 tys. Dla porównania w 2013 r. ich liczba wyniosła niecałe 1,1 tys., a w 2011 – 176.
- Myślę, że jednym z podstawowych elementów, o ile nie podstawowym, "walki z dopalaczami" powinna być profilaktyka, edukacja w programach skierowanych do dzieci i młodzieży. Powinni w niej brać udział nie tylko policjanci, pracownicy pionu sanitarnego, ale również psychoterapeuci uzależnień, psychiatrzy, też osoby które doświadczyły skutków dopalaczowego piekła i z niego starają się uciec. W takich programach, odpowiednio przygotowanych, powinni uczestniczyć także nauczyciele i rodzice – uważa Piotr Burda.
Kontrole i kary finansowe nakładane na sprzedawców nie przynoszą natomiast żadnych pozytywnych skutków. Mimo że ich liczba rośnie. Biznes jest tak intratny, że coraz więcej osób decyduje się podjąć ryzyko. Jak informuje Główny Inspektor Sanitarny w ubiegłym roku przeprowadzono ogółem 651 kontroli czego wynikiem było wydanie 352 decyzji dotyczących czasowego wycofania produktów z obrotu. W ramach prowadzonych postępowań nałożono łącznie 14 007 100 zł kar finansowych. W 2013 r. liczba kontroli sięgnęła 779, a wysokość kar w sumie 10 669 370 złotych. Dla porównania w 2012 r. odbyło się 548 kontroli, w wymierzone kary finansowe miały ogólną wartość 495 tys. złotych.