Pół miliarda na leczenie HIV/AIDS, kolejne pół na szczepienia, niemal 400 mln zł na leczenie hemofilii, trzy miliardy na ratownictwo medyczne – do tej pory pieniądze na to pochodziły z budżetu państwa. Teraz zapłaci za to – kosztem innych świadczeń – NFZ.

Może chodzić o ok. 7 mld zł (a być może kilkanaście miliardów), które wydawało do tej pory Ministerstwo Zdrowia z pieniędzy budżetowych. Teraz te zadania ma przejąć NFZ, nie otrzymując jednak na to dodatkowych pieniędzy. Chodzi o częściowe finansowanie szczepień (obowiązkowych, czy na COVID-19), ale też leczenia hemofilii, HIV/AIDS, ratownictwa medycznego oraz leków dla seniorów. Do tej pory szły na to środki z osobnego źródła, czyli z budżetu państwa. Teraz koszty te ma przejąć NFZ zasilany ze składek.

Z czego wynika zmiana? – Z troski o budżet państwa, a nie z troski o pacjenta, bo jego sytuacja się pogorszy – mówi wprost Małgorzata Gałązka-Sobotka, członek Rady NFZ. I dodaje, że taki ruch jest bardzo niepokojący. Oznacza bowiem, że szanse na zwiększenie dostępności świadczeń dramatycznie spadają. – Istniejąca dzisiaj w kasie funduszu nadwyżka ma już swoje przeznaczenie: pokryje podwyżkę wyceny świadczeń, w którą wkomponowano wzrost wynagrodzenia kadr medycznych. Przestrzeni na realizację zupełnie nowych zadań, i to tak kosztownych, w aktualnym budżecie NFZ nie widzę – tłumaczy członkini rady. Sam NFZ nie komentuje sprawy.

Jak ostrzegają nasi rozmówcy, w przyszłym roku zmiana może jeszcze nie zaboleć, ale ogołoci fundusz z zapasów. W dłuższej perspektywie nowe zadania będą finansowane z pieniędzy, które miały trafić na polepszenie opieki. – Dołożenie nowych zadań to co najmniej 4-proc. zmniejszenie świadczeń gwarantowanych za pośrednictwem NFZ – szacuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na pytania DGP wyjaśnia, że taki ruch zwiększy przejrzystość wydatków i poprawi koordynację, gdyż fundusze będą zarządzane przez jedną instytucję. Jednak przyznaje, że nowych pieniędzy dla NFZ nie będzie.

Pod koniec zeszłego tygodnia w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów, czyli projektów, którymi lada moment zajmie się rząd, pojawił się projekt ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw. Zmian w przepisach dotyczących lekarzy jest niewiele – projekt przewiduje jedynie, że środki na finansowanie ich staży marszałkom województw przekażą wojewodowie, a nie jak dotąd minister zdrowia. Rewolucja dotyczy przesunięcia do Narodowego Funduszu Zdrowia szeregu świadczeń. Zmiany są bardziej poważne niż roszada pomiędzy podmiotami, oznaczają bowiem, że lwia część świadczeń, które do tej pory były pokrywane z budżetu państwa, będzie finansowana ze środków pochodzących ze składek zdrowotnych. Jak mówią nasi rozmówcy, pozornie chodzi tylko o przesunięcie zadań, docelowo oznacza ograniczenie środków na pacjentów.
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, mówi, że to oznacza, że budżet NFZ przeznaczony na leczenie zostanie uszczuplony o środki, które pochodziły z innych źródeł. O jaką kwotę chodzi, nie wiadomo, w wykazie jest bowiem na razie tylko zapowiedź zmian. Jednak z wyliczeń wynika, że to minimum 7 mld zł. Albo więcej, jeżeli dojdzie do tego finansowanie szczepionek na COVID-19, które ma również przejść z budżetu państwa do NFZ. Co oznacza co najmniej kilkuprocentowe zmniejszenie budżetu, który mógłby być przeznaczony na leczenie do tej pory gwarantowane z funduszu.
Projekt pierwsze zauważyły w piątek portale branżowe, takie jak Cowzdroiwu.pl czy Rynekzdrowia.pl. Jak wynika z opisu projektu, z MZ do NFZ mają przejść wszystkie świadczenia wysokospecjalistyczne (czyli m.in. przeszczepy czy zaawansowane zabiegi kardiologiczne), program „Leki 75+” oraz „Ciąża+”. Na swoje barki NFZ musi także wziąć leki nabywane w ramach dwóch programów polityki zdrowotnej prowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia – Narodowego Programu Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne, programu leczenia antyretrowirusowego osób żyjących z wirusem HIV oraz przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C pacjentów osadzonych w zakładach penitencjarnych.
Podobne zmiany czekają również ratownictwo medyczne. Przypomnijmy, obecnie całością spraw związanych zarówno z organizacją, jak i finansowaniem zespołów ratownictwa medycznego zajmują się wojewodowie. Nowe przepisy zostawiają wojewodom sporządzanie wojewódzkich planów działania systemu ratownictwa medycznego, a oddziałom wojewódzkim NFZ zawieranie z konkretnymi placówkami umów. Finansowanie ratownictwa medycznego przejmie natomiast Narodowy Fundusz Zdrowia. Powód? Zgodnie z uzasadnieniem projektu dublowanie zadań, co miało powodować przedłużanie się procedur.
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że „przesuwanie zadań z budżetu Ministerstwa Zdrowia do NFZ jest stałym trendem, który trwa już od dłuższego czasu. Służy to większej transparentności wydatkowania środków na ochronę zdrowia. Budżet na ten cel nie będzie rozbity na dwa różne źródła, ale zostanie ulokowany w jednym miejscu. Poza większą transparentnością da to również lepszą koordynację wydatkowania pieniędzy, gdyż będą zarządzane przez jedną instytucję”.
Eksperci przyznają, że taki trend jest od dawna. Jednak nie na taką skalę. Taka zmiana to poważne obciążenie dla budżetu NFZ, który ma na to przeznaczyć dodatkowe środki z funduszu zapasowego. Tutaj trafiają środki albo z wyższej składki niż przewidziana, albo z niewydanych pieniędzy. Jak pisaliśmy wielokrotnie, NFZ nie wydał w zeszłym roku m.in. 10 mld zł, również wpływ składki był wyższy niż przewidziano. Oszczędności to efekt m.in. tego, że w trakcie pandemii kilka milionów mniej pacjentów korzystało z opieki medycznej (w szpitalach to ok. 2 mln osób). NFZ nie musiał za nie płacić, a szpitale dostawały pieniądze z tzw. funduszu covidowego, na który łożył minister finansów. „Zaoszczędzone” środki, zdaniem ekspertów, powinny być jednak przeznaczone na przyjęcie tych dodatkowych kilku milionów pacjentów, którzy nie skorzystali z leczenia w trakcie pandemii, a nie wydawane na szczepienia czy leki. Jeżeli nawet, ze względu na większą transparentność czy łatwiejszą koordynację środków powinny być przesunięte do NFZ, to wraz z dodatkowym finansowaniem.
Kolejną niepokojącą rzeczą jest przerzucenie na NFZ wszystkich kosztów covidowych. Przy nasileniu pandemii wszystkie wydatki na ten cel będą pokrywane ze składki. Do tej pory finansował to budżet państwa. Ustawa przewiduje również m.in. możliwość jednorazowej dotacji inwestycji szpitali samorządowych w sprzęt przez ministra zdrowia oraz dodatkowego wsparcia inwestycji budowlanych finansowanych lub dofinansowywanych przez resort zdrowia powyżej kosztorysu inwestycji, jeśli na skutek wzrostu cen np. energii, paliw czy kursu obcych walut początkowe szacunki okazały się zbyt niskie.
Plan wejścia w życie nowelizacji również jest ambitny – autorzy zakładają, że stanie się to do końca 2022 r.