Przyznanie ratownikom medycznym prawa do intubacji pacjentów zaskoczyło przedstawicieli środowiska. Podkreślają, że zmianie przepisów musi towarzyszyć obowiązek przeszkolenia do przeprowadzania tak zaawansowanych procedur medycznych.

Nowe uprawnienie dla ratowników przewiduje projekt rozporządzenia ministra zdrowia nowelizujący rozporządzenie w sprawie medycznych czynności ratunkowych i świadczeń zdrowotnych innych niż medyczne czynności ratunkowe, które mogą być udzielane przez ratownika medycznego. Został on właśnie skierowany do konsultacji społecznych. Projekt rozszerza listę czynności, które ratownicy medyczni mogą wykonywać samodzielnie.
Jednym z nowych uprawnień jest możliwość podawania kolejnej puli leków, m.in. stosowanych w ostrej niewydolności krążenia, przeciwbólowych w formie wziewnej, do uśmierzania silnego bólu przy urazach i o działaniu przeciwkrwotocznym. Projekt zakłada też, że ratownicy medyczni samodzielnie będą mogli zacewnikować pacjenta, wykonać USG według kilku wybranych protokołów oraz przeprowadzać drobne zabiegi chirurgiczne. W przypadku USG konieczne będzie ukończenie kursu certyfikowanego przez Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego, a w przypadku zabiegów chirurgicznych – ukończenie specjalizacji z zakresu chirurgicznej asysty lekarza (o problemach związanych z jej wprowadzeniem pisaliśmy m.in. w tekście „Asystent chirurgiczny lekarza – jest więcej pytań niż odpowiedzi”, DGP nr 231/2021).
Największa zmiana to umożliwienie ratownikom medycznym samodzielnej sedacji (podanie leków uspokajających, znieczulających) i intubacji pacjentów. Resort zdrowia tłumaczy, że zespoły ratownictwa medycznego coraz częściej udzielają pomocy bez lekarza w swoim składzie. Obowiązek konsultowania takiej procedury wydłuża czas pomocy pacjentowi. – Ratownicy medyczni w procesie kształcenia są przygotowywani do tej czynności – przekonują projektodawcy.

Zmiany budzą wątpliwości

Obiekcje co do sposobu rozszerzenia kompetencji ma dr Jarosław Madowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. Nie rozumie, dlaczego w przypadku wykonywania USG konieczne jest odbycie kursu, a przy zdecydowanie bardziej ryzykownej intubacji uprawnienie to zostało nadane bezwarunkowo.
– Ratownicy medyczni często pracują w zespołach podstawowych, gdzie nie stosują środków anestetycznych. Nie wyobrażam sobie, by bez dodatkowego przeszkolenia (a co za tym idzie – bez dodatkowego wynagrodzenia za wykonywanie takich świadczeń) podejmowali się z marszu czynności, które obecnie są wykonywane przez anestezjologów i specjalistów medycyny ratunkowej i – co należy podkreślić – wymagają posiadania szczególnych umiejętności – argumentuje dr Jarosław Madowicz.
Uważa, że nadanie takich uprawnień tej grupie zawodowej oznacza jednoczesny obowiązek ich zastosowania w razie takiej potrzeby. – Jeśli w przyszłości okaże się, że ratownik medyczny nie przeprowadził takiej procedury, bo np. się bał, gdyż dotąd jej nie wykonywał, poniesie odpowiedzialność za to zaniechanie – podkreśla ekspert.
Zwraca uwagę na jeszcze jeden pomysł resortu. – Asysta chirurgiczna miała wspierać lekarza na sali operacyjnej. Nie rozumiem więc, skąd pomysł, by w jej ramach po prostu nadano możliwość wykonywania prostych zabiegów chirurgicznych. Jeśli chodzi o np. szycie ran na SOR czy izbie przyjęć, to – moim zdaniem – specjalizacja nie jest potrzebna. Wystarczyłby kurs – kwituje.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji społecznych