W aptekach na południu Polski brakuje leków ratujących życie. W wielu z nich w Krakowie i Katowicach nie można kupić insuliny, leków przeciwzakrzepowych, kardiologicznych czy onkologicznych - dowiedziała się Informacyjna Agencja Radiowa.

Jest to wynik tak zwanego procederu odwróconej dystrybucji - aptekarze zamawiają leki i płacą za nie bardzo mało, bo ceny zostały ustalone przez ministerstwo zdrowia - mówi Barbara Jękot, szefowa krakowskiej Izby Aptekarskiej. Farmaceuci zamawiają dużą ilość preparatów, a potem wysyłają do hurtowni, jednak w rzeczywistości trafia to za granicę. W ten sposób hurtownie mogą zarobić nawet trzykrotnie więcej na jednym opakowaniu na przykład insuliny. Według danych Barbary Jękot, w procederze może uczestniczyć nawet co trzecia apteka.

Na razie jedyną karą, jaka może spotkać nieuczciwego farmaceutę jest utrata koncesji na sprzedaż leków.