Niedobrze, ale stabilnie – takie wnioski płyną z ostatnich danych na temat czasu oczekiwania na wizytę u specjalistów. Najdłuższe kolejki są do ortopedy, najbardziej wydłużył się zaś czas oczekiwania do kardiologa.

Fundacja Watch Health Care we współpracy ze stołeczną izbą lekarską zaprezentowała raport dotyczący kolejek do świadczeń medycznych w Polsce. Okazuje się, że średni czas oczekiwania (sprawdzano dostępność do różnego rodzaju konsultacji i form leczenia, badań itp.) skrócił się o 0,4 miesiąca i obecnie wynosi 3,4 miesiąca. Wizyta u specjalisty to oczekiwanie średnio prawie trzy miesiące (2,9). Niechlubną palmę pierwszeństwa dzierży ortopedia i traumatologia narządu ruchu. Konieczność zasięgnięcia pomocy z tej dziedziny oznacza oczekiwanie rzędu 10,5 miesiąca. Tylko nieco lepiej sytuacja wygląda w przypadku chirurgii plastycznej (8,1) czy neurochirurgii (7,5). Z kolei najkrótsze kolejki są do neonatologa oraz urologa dziecięcego onkologicznego – czeka się mniej więcej dwa tygodnie.
Termin badania diagnostycznego to oczekiwanie średnio 1,9 miesiąca. Choć w dalszym ciągu w przypadku niektórych badań to kwestia około pół roku – np. echokardiografii przezklatkowej dopplerowskiej (5,2) czy USG gałki ocznej (4,4).
Raport objął również zmiany w długości kolejek w odniesieniu do 2019 r. Najbardziej wydłużyły się one w dziedzinie kardiologii (o 2,7 miesiąca), otolaryngologii (2) czy chirurgii dziecięcej (1,8). Z kolei największa poprawa dostępu nastąpiła w stosunku do świadczeń endokrynologii (skrócenie o 8,2 miesiąca), kardiologii dziecięcej (5,2) czy stomatologii (4,2). Również średni czas oczekiwania na leczenie aparatem ortodontycznym w 2020 r. skrócił się o 7,5 miesiąca. Jednak mimo to czeka się na nie średnio 14,5 miesiąca.
Średni czas oczekiwania na świadczenie nie pokazuje jednak sedna problemu. Autorzy raportu zwracali uwagę nie tylko na utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów, lecz także na długość procesu diagnozowania wynikającą z konieczności przejścia pacjenta przez wszystkie jego etapy. Z opublikowanych w raporcie danych wynika bowiem, że np. w przypadku konieczności wymiany zastawki serca od wizyty u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej do przeprowadzenia zabiegu mijają prawie dwa lata. Zaś cała procedura usunięcia żylaków nóg to blisko trzy lata.
Zdaniem ekspertów na wyniki zaprezentowane w raporcie wpływa sytuacja związana z pandemią – nie tylko kwestia wstrzymania części świadczeń, lecz także obawy pacjentów. Andrzej Jacyna, były prezes NFZ, wskazywał, że jego zdaniem powodem odnotowanego spadku średniego czasu oczekiwania jest właśnie mniejsza zgłaszalność pacjentów ze względu na pandemię. Zaś wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podkreślał, że odnotowano mniejszą liczbę skierowań w stosunku do wykonanych świadczeń. Zwrócił również uwagę, że wiele podmiotów ma jednocześnie listę oczekujących i niedowykonania. – Niedowykonania z poprzedniego roku powinny być już dawno zakończone – argumentował.
Przedstawiciel rządu podkreślał również, że na długość kolejek ma wpływ problem nadkwalifikacji do hospitalizacji czy niekorzystanie przez pacjentów z najbliższego możliwego terminu, a terminu w konkretnej, wybranej placówce.
Z kolei Arkadiusz Grądkowski, dyrektor generalny POLMED, wskazał, że skrócenie kolejek na etapie badań to skutek wdrażania nowych technologii. Zwrócił również uwagę na konieczność wprowadzenia możliwości zdalnej diagnostyki, co dodatkowo mogłoby skrócić oczekiwanie pacjentów.