Minister zdrowia usunął medykamenty, którymi szczepi się ludzi przeciw grypie, z tzw. listy antywywozowej.

– Oznacza to, że odblokowany został eksport szczepionek przeciw grypie. Jeśli jakiś przedsiębiorca je „zatrzymał” w swoich magazynach, teraz może bez problemu sprzedać je za granicę. Nie jest tajemnicą, że zysk z takiej transakcji będzie znacznie większy niż w przypadku sprzedaży na rynek polski – wyjaśnia Łukasz Waligórski, farmaceuta i redaktor naczelny branżowego portalu MGR.FARM.
Ministerstwo Zdrowia broni swojej decyzji, wskazując, że... nie ma czego wywozić. Resort poinformował nas, że szczepionek na grypę nie ma już w obrocie, co oznacza, że nie można ich dostać ani w aptekach, ani w hurtowniach. Potwierdziliśmy zarówno w Naczelnej Izbie Aptekarskiej, jak i jednej z hurtowni, że to nieprawda. Szczepionki nadal są, tyle że jest ich niewiele.
– Decyzja ministra jest przedwczesna – uważa Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. Jego zdaniem zgoda na wywóz powinna zostać wydana najwcześniej za kilka tygodni, czyli gdy ryzyko zachorowania na grypę minie. Jakkolwiek bowiem zazwyczaj zagrożenie kończyło się na przełomie stycznia i lutego, to w obecnym roku szczyt zachorowań może przypaść na przełom lutego i marca. Tak uważają eksperci Naczelnej Rady Lekarskiej.
Łukasz Waligórski ministerialną decyzję nazywa zaskakującą. Tym bardziej że od wielu miesięcy zmagamy się z dostępnością preparatu.
– Ministerstwo Zdrowia wydało wiele decyzji zezwalających na czasowe dopuszczenie do obrotu na terenie Polski szczepionek np. z Indii. Szczepionki do POZ, szpitali i aptek dostarczała też Agencja Rezerw Materiałowych. Mimo to nadal pacjenci sygnalizowali utrudniony dostęp do nich. Dlatego właśnie ich brak na „liście antywywozowej” od połowy stycznia jest zaskakujący – przekonuje farmaceuta.
Portal GdziePoLek.pl, w którym można sprawdzić dostępność produktów leczniczych w znacznym odsetku polskich aptek, informuje, że szczepionki na grypę dostępne są w zaledwie 1 proc. placówek. Jeśli więc ktoś chce kupić szczepionkę w aptece, musi liczyć na ogrom szczęścia, ewentualnie na to, że farmaceuta ściągnie produkt z hurtowni. A jak słyszymy od jednego z aptekarzy, hurtownicy wcale nie są chętni do sprzedaży. W efekcie nadal kilkaset tysięcy Polaków nie zrealizowało wystawionej im na szczepionkę recepty.
– Faktem jest, że wiele osób zrezygnowało z poszukiwań po kilku nieudanych próbach. W efekcie szczepionki są trochę łatwiej dostępne, bo zmniejszył się na nie popyt. Ale lepiej by było zrobić kampanię informacyjną przypominającą o możliwości zaszczepienia się przeciwko grypie niżeli uznać, że kłopotu z dostępnością do szczepionek nie ma – twierdzi Marek Tomków.
Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na nasze pytania wskazuje jednak, że już niebawem bezpośrednio podmiotom leczniczym zostanie przekazana szczepionka na grypę, którą będzie można przeznaczyć na szczepienie pacjentów w każdej grupie wiekowej. Trwa zbieranie zamówień od przychodni. Ponadto przekazywane są dostawy z Agencji Rezerw Materiałowych.
– Są one przekazywane bezpłatnie w ramach rezerw strategicznych, zatem trafiają do podmiotów, które są ostatnim użytkownikiem. Te podmioty od razu szczepią i nie wywożą leków, zatem dostawy, które mogłyby podlegać wywozowi za granicę, nie będą już realizowane – przekonuje Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z MZ.
Z naszego rozeznania wynika jednak, że w magazynach hurtowni farmaceutycznych znajduje się co najmniej kilka, a zapewne kilkanaście tysięcy opakowań szczepionek, które mogłyby trafić do pacjentów. Po usunięciu produktów leczniczych z listy antywywozowej mogą one zostać po prostu sprzedane do Niemiec czy Francji.
Lista antywywozowa to wykaz produktów leczniczych zagrożonych brakiem dostępności. Przygotowuje go minister zdrowia co najmniej raz na dwa miesiące. Zgodnie z art. 95a ustawy – Prawo farmaceutyczne za produkt zagrożony brakiem dostępności uważa się ten lek, którego brak został zgłoszony przez co najmniej 5 proc. aptek ogólnodostępnych na terenie województwa. Leków umieszczonych w wykazie nie wolno sprzedawać za granicę bez zgody Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Te spoza wykazu – można, bez urzędniczej zgody. Pomysł na stworzenie takiego rozwiązania powstał w 2015 r., gdy politycy szukali sposobu na walkę z tzw. mafią lekową, zajmującą się nielegalną sprzedażą trudno dostępnych w Polsce leków na Zachód.