Program finansowanego przez resort zdrowia zapłodnienia in vitro ma ruszyć za 5 miesięcy.
Kobieta, przystępując do programu, nie może mieć ukończonych 40 lat. Skorzystać z niego będą mogły pary, u których stwierdzono i potwierdzono dokumentacją medyczną bezwzględną przyczynę niepłodności lub nieskuteczne zgodne z rekomendacjami i standardami praktyki lekarskiej leczenie niepłodności w okresie 12 miesięcy poprzedzających zgłoszenie do programu. A także te, które są leczone onkologicznie. Nadal jednak wiele szczegółów nie jest jasnych. Przede wszystkim nie wiemy jeszcze, w jaki sposób będą rekrutowane do programu same pary. Nie jest jasne, czy wybierać je będą lekarze z danych ośrodków, czy będzie decydować zasada: kto pierwszy, ten lepszy. To zdecyduje o tym, na ile program będzie faktycznie dostępny dla szukających pomocy par. Jak zwraca uwagę Agencja Oceny Technologii Medycznej, trudno to w tej chwili ocenić, ponieważ brakuje informacji o rozmieszczeniu ośrodków, które będą realizowały procedurę leczenia na terenie kraju. W programie są co prawda bardzo jasno wytyczone kryteria standardów medycznych, które muszą spełniać placówki mogące wystartować w konkursie. Nie wiadomo jednak, ile ich będzie i czy jednym z kryteriów będzie m.in. położenie geograficzne.
Wiadomo natomiast, że te placówki, które zostaną włączone do programu, muszą udzielać świadczeń całodobowo, być dostępne przez siedem dni w tygodniu. Musi być w nich zapewniona także profesjonalna kadra medyczna, co najmniej dwu specjalistów z dużym doświadczeniem – jak to określają autorzy projektu – z zakresu zaawansowanych metod wspomagania rozrodu, a także anestezjolog. Placówka musi również mieć blok operacyjny, laboratorium endokrynologiczne, kriogeniczne z bankiem gamet i zarodków, urządzenie do sterowanego komputerowo mrożenia zarodków, udokumentowane stosowanie standardów i rekomendacji Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu. To tylko kilka z długiej listy wymogów.
Ośrodki przeprowadzające zabiegi in vitro już zapowiadają, że bardzo chętnie się zgłoszą do programu. – Dlatego czekamy na więcej szczegółów – mówi szef ośrodka Gameta w Łodzi.
Oceną i wyłanianiem placówek, które spełniają warunki, zajmie się specjalnie powołana przez resort zdrowia komisja, zaś sprawność i jakość programu będzie monitorować 9-osobowa rada programowa. Co roku będzie miała obowiązek przygotować raporty oceniające jego działanie. Będzie też mogła zaproponować wprowadzenie nowych zadań.
Jednak AOTM już teraz proponuje rozszerzenie programu o pary, w których kłopoty ma także partner. Agencja uważa, iż należałoby rozważyć dopuszczenie dawstwa gamet, zwłaszcza możliwość skorzystania z banku nasienia w przypadku mężczyzn z azoospermią, ponieważ – jak pisze w swojej opinii prezes AOTM – dyskwalifikacja z programu tej grupy pacjentów ograniczyłaby dostęp do refundacji procedury znacznej liczbie par. W programie co prawda bierze się pod uwagę, że problem bezpłodności leży również po stronie mężczyzny, jednak wtedy proponowane jest specjalistyczne pobranie nasienia. Powinno się także zapewnić parom bezpłatne doradztwo psychologiczne. Resort obecnie analizuje uwagi AOTM. – Trwają działania mające na celu ostateczną akceptację programu – mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia Krzysztof Bąk.
Wdrożenie ministerialnego programu in vitro zapowiedział w październiku premier Donald Tusk, po tym jak się okazało, że Sejm może nie uchwalić dotyczącej tego problemu ustawy. Program ma dać możliwość skorzystania z zabiegów 15 tysiącom par.