Ministerstwo Gospodarki przeznaczy na zagraniczną promocję polskich klinik i farm urody 4 mln zł z programu Innowacyjna Gospodarka.
Chętni do promowania się za granicą muszą wprawdzie wyłożyć ok. 180 tys. zł, ale 75 proc. z tej kwoty zwróci im koordynator programu, czyli konsorcjum, w którego skład wchodzą Europejskie Centrum Przedsiębiorczości, Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz centrum medyczne Adames. Konsorcjum będzie dysponowało pieniędzmi od resortu gospodarki. W zamian przedstawiciele zarówno prywatnych, jak i państwowych placówek medycznych, a nawet spa, będą mogli m.in. uczestniczyć w międzynarodowych imprezach targowych, drukować foldery, ulotki, robić filmy reklamowe.
Porównanie cen zabiegów (w tys. zł) / DGP
Ryszard Piękoś, jeden z przedstawicieli konsorcjum, wyliczył, że koszty netto placówki medycznej biorącej udział w programie nie powinny przekroczyć 60 tys. zł w ciągu trzech lat.
Obecnie na zabiegi i leczenie do naszego kraju przyjeżdża ok. 300 – 350 tys. pacjentów rocznie, a wartość tego rynku szacuje się na ok. 800 mln zł. Największy popyt jest na usługi stomatologiczne, chirurgii kosmetycznej, a także na zabiegi rehabilitacyjne. Atutem polskich placówek są przede wszystkim o 80 – 90 proc. niższe ceny. Operacja kolana np. kosztuje w Polsce ok. 30 tys. zł, podczas gdy za podobny zabieg w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii trzeba zapłacić ok. 150 tys. zł.
Drugim atutem jest wiedza i umiejętności polskich lekarzy, a także coraz lepszy standard placówek. – Wiele prywatnych szpitali, klinik czy ośrodków rehabilitacyjnych oferuje warunki na wyższym poziomie niż podobne instytucje w Wielkiej Brytanii czy Niemczech – mówi Piękoś. – Brakuje jednak informacji i dlatego Polska przegrywa konkurencję w turystyce medycznej np. z Czechami czy Węgrami, które w promocję tego sektora inwestują od lat.
Zwolennikiem programu jest również Artur Gosik, prezes Polskiego Stowarzyszenia Turystyki Medycznej. Uważa on jednak, że oprócz promocji potrzebne są również rozwiązania systemowe, które można wprowadzić tylko przy współpracy z resortem zdrowia. Chodzi m.in. o stworzenie sieci informacji za granicą, a także o uproszczenie systemu rozliczeń między szpitalem a pacjentem zagranicznym i jego ubezpieczalnią.
Na razie przyjmowaniem zagranicznych pacjentów zainteresowane są przede wszystkim placówki prywatne, które mają nowoczesny sprzęt, a także anglojęzyczny personel. – Ale są również pojedyncze szpitale publiczne oferujące specjalistyczne zabiegi kardiologiczne czy ortopedyczne – mówi Ada Kostrz-Kostecka, szefowa projektu promocyjnego. I zapewnia, że zwiększenie liczby pacjentów z zagranicy nie powinno wpłynąć na wydłużenie kolejek do szpitali.
Według analiz firmy Grail Research wartość światowego rynku turystyki medycznej, którą w 2004 r. szacowano na 40 mld dol., w 2012 r. wzrośnie do 100 mld dol. Obecnie jego największymi ośrodkami są kraje Azji oraz Ameryki Łacińskiej: Tajlandia, Indie, Singapur, Brazylia oraz Meksyk. W Europie liczącymi rynkami prócz Polski są jeszcze Czechy, Cypr, Turcja oraz Węgry. W niektórych z tych krajów turystyka medyczna zaczyna osiągać rozmiary przemysłu.