Czym szybciej decydenci wyjaśnią Polakom, że kampania zaszczepienia milionów Polaków to nie jest całkowicie bezbolesna operacja dla zdrowia nas wszystkich, tym lepiej. Popularność ruchów antyszczepionkowych nakręca bowiem głównie przekonanie, że politycy ukrywają prawdę.
Już widzę te wielkie oczy większości Czytelników, którym na usta cisną się same przekleństwa: co ten pismak wypisuje?! Jakie umieranie ludzi, jakie tysiące niepożądanych odczynów poszczepiennych?! A to, moi drodzy, prosta statystyka.
Szczepionka to lek. Lek to trucizna. Z danych samorządu aptekarskiego wynika, że obecnie od 6 do 13 proc. hospitalizacji wynika z różnych błędów w przyjmowaniu medykamentów lub reakcji alergicznych. I, dla jasności, w stwierdzeniu, że lek to trucizna nie ma nic przełomowego. Bo kluczowe jest to, by dokonać ważenia dóbr i ocenić, czy ten lek bardziej nam pomoże, czy zaszkodzi. W przypadku szczepionki zaś, czy lepiej ją przyjąć i zredukować ryzyko zachorowania na chorobę, przeciwko której się szczepimy, czy lepiej nie przyjmować i nie być narażonym na wszelkie niepożądane odczyny poszczepienne, za to być bardziej narażonym na chorobę.
W przypadku szczepionek ryzyko jest naprawdę nieduże. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że jeden niepożądany odczyn poszczepienny występuje średnio raz na 10 tys. podanych dawek szczepionki. Ciężkie przypadki to z kolei promil wszystkich zgłaszanych odczynów poszczepiennych. Statystyki te, mniej więcej, pokrywają się z danymi z innych państw. Znam argumenty antyszczepionkowców, że to kłamstwa, niemniej jednak nie wierzę w globalny spisek wszystkich wrażych sił świata przeciwko obywatelom. Wybieram naukę, a nie szarlatanerię.
Przyjmijmy, że szczepionka na koronawirusa, ze względu na tempo jej opracowania, będzie o wiele "gorsza" od tych wypracowywanych w spokoju, w znacznie wolniejszym tempie. „Wiele gorsza”, czyli taka, w której niepożądany odczyn poszczepienny wystąpi raz na 5000 przypadków. Nie ma bowiem żadnych powodów, by spodziewać się tragedii i „śmiercionośnej” szczepionki. Chyba że – i tu wracamy do punktu wyjścia – że politycy i urzędnicy z całego świata chcą wybić ludzkość. Jeżeli nie chcą, to przyjmuję, że naukowcy, którzy sprawdzają jakość szczepionki, wiedzą, co robią. Ja się na tym nie znam. Ale bardziej ufam ludziom, którzy poświęcili kilkadziesiąt lat swojego życia medycynie, niż osobom, które poświęciły kilkadziesiąt godzin na oglądanie filmów na YouTube.
Na początek w Polsce zaszczepionych zostanie milion osób. To oznacza 200 powodów do wykorzystania dla antyszczepionkowców.
Dalej: szczepione będą wpierw przede wszystkim osoby starsze. Niektóre z nich krótko po przyjęciu szczepionki umrą. Nie, oczywiście nie z powodu szczepionki. Po prostu 80-latkowie i 90-latkowie umierają. To kolejne argumenty - oczywiście nieoparte na nauce, lecz na emocjach - dla ruchów antyszczepionkowych.
Dlatego najmądrzejsze, co teraz mogliby zrobić politycy i urzędnicy, to wytłumaczyć ludziom, że niepożądane odczyny poszczepienne to coś normalnego i - niestety - czasem występują. Aż się prosi, by przeprowadzona została rzetelna kampania informacyjna na ten temat. Warto byłoby również przypomnieć, że nie jesteśmy nieśmiertelni i szczepionka na koronawirusa nas nie ochroni przed wszystkimi chorobami świata i przed starością. Niestety u rodzimych polityków dostrzegam podejście zgoła odmienne. Tworzą wizję superbezpiecznej szczepionki, która zbawi świat. A to podejście groźne, bo gdy tylko okaże się, że szczepionka nie jest idealna, wzmocnić mogą się ruchy antyszczepionkowe.
Chcę być dobrze zrozumiany: szczepionki to osiągnięcie ludzkości, a co do przyjęcia tej na koronawirusa nie mam wątpliwości. Zdaję sobie sprawę z pewnych zagrożeń, ale uważam, że ryzyko zachorowania na COVID-19, zakażenia bliskich oraz ciężkich powikłań, a nawet zgonu - jest o wiele większe niż ryzyko wystąpienia powikłań po przyjęciu szczepionki. Ciężko mi natomiast słuchać krawaciarzy, którzy – myśląc, że robią dobrze – mogą szybko zniechęcić ludzi do przyjmowania szczepionki. Bo gdy media zaczną pokazywać nieliczne przypadki ludzi, którzy źle zareagowali na szczepionkę, na tłumaczenia będzie już za późno.