Jak do specjalisty i na diagnostykę to prywatnie – z sondy DGP wynika, że pandemia napędziła klientów niepublicznej służbie zdrowia.
Nawet o kilkadziesiąt procent w niektórych placówkach prywatnych zwiększyła się liczba pacjentów, którzy zdecydowali się zapłacić za wizytę. Przedstawiciele rynku prywatnej opieki medycznej mówią wprost: to brak dostępności publicznej służby zdrowia przymusił do tego chorych. Jednak głównie dotyczy to lekarzy rodzinnych i specjalistów. W szpitalnictwie prywatnym sytuacja się pogorszyła.
– Odsetek klientów abonamentowych, którym opiekę medyczną opłacają pracodawcy, zwiększył się o 5 proc. Ale już w przypadku osób decydujących się na takie rozwiązanie we własnym zakresie wzrost ten wynosi 40 proc. – wylicza Radosław Szubert, prezes zarządu POLMED. I dodaje, że przyrost nastąpił też wśród osób korzystających z prywatnych konsultacji lekarskich. Jest ich więcej o 15 proc.
LUX MED również obserwuje kilkuprocentowy wzrost w grupie klientów abonamentowych. Jak podkreśla Anna Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED., przy pierwszej fali pandemii odczuli spadek liczby pacjentów: ludzie po prostu się bali przychodzić. Podczas drugiej fali widać duże odbicie. Wiele osób nie chce lub nie może czekać, a publiczny system został maksymalnie obciążony pacjentami z COVID-19. W dodatku wiele placówek zawiesiło część planowych świadczeń.
To zwiększyło zarówno zainteresowanie prywatnych klientów, jak i pracodawców. – Rynek abonamentów medycznych jest zależny od kondycji przedsiębiorstw, będących naszymi klientami – zaznacza Michał Rybak, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych w LUX MED. Pomimo niezbyt sprzyjającej sytuacji gospodarczej, jak opowiada Rybak, dotychczas niewiele firm podjęło decyzję o zawieszeniu umów lub zawężeniu zakresu usług medycznych sponsorowanych z budżetów pracodawców.
O znacznym przyroście mówią też inni duzi gracze na rynku sektora prywatnej ochrony zdrowia – jak choćby Enel-Med czy Medicover. Nie chcą się jednak dzielić konkretnymi danymi w tym zakresie. Ostatnia z firm mówi tylko, że w przypadku pakietów wykupywanych indywidualnie odnotowała dwucyfrowy wzrost.
Zdaniem ekspertów na taką sytuację wpływają trzy czynniki. Po pierwsze dostępność do prywatnych placówek przez cały czas, także w czasie lockdownów. Po drugie – szeroka oferta telekonsultacji, które prywatne placówki udostępniły dla pacjentów natychmiast po rozpoczęciu epidemii, w wielu z nich już wcześniej działały rozwiązania teleinformatyczne, z którymi te publiczne musiały się dopiero oswoić. Po trzecie wreszcie, wpływ na zainteresowanie ma wprowadzenie do oferty testów w kierunku koronawirusa.
Pacjenci potrzebują przede wszystkim konsultacji z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej: internistami, pediatrami i lekarzami rodzinnymi.
– Natomiast liderami udzielonych konsultacji specjalistycznych są ginekolodzy, dermatolodzy, ortopedzi, neurolodzy, laryngolodzy, endokrynolodzy, okuliści i kardiolodzy. W przypadku telekonsultacji najczęstsze powody kontaktu z internistą to: ostre infekcje, bóle kręgosłupa, wahania ciśnienia tętniczego, potrzeba uzyskania recepty na stale stosowane leki i pomoc w ustaleniu ich dawkowania, a także skonsultowanie wyników badań dodatkowych. Telekonsultacje stanowią też ważne uzupełnienie opieki dla kobiet w ciąży – zaznacza Radosław Szubert, prezes POLMED.
Pacjenci często decydują się też na świadczenia rehabilitacyjne oraz korzystają z badań USG i diagnostyki obrazowej. – Wiele osób zdało sobie sprawę, że nie można odkładać leczenia w nieskończoność – zauważa Anna Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED. I dodaje, że pacjenci korzystają również z badań wykupywanych jednorazowo, szczególnie przy diagnostyce obrazowej. I w tym przypadku kłania się ograniczona dostępność do lekarzy w ramach publicznej służby zdrowia.
Nasi rozmówcy zapewniają, że większa liczba pacjentów nie oznacza wydłużenia kolejek do lekarzy, gdyż udało się dostosować model świadczonych usług do zwiększonego popytu i nowych wymagań sanitarnych. Jednak część pacjentów, podobnie jak w publicznej służbie zdrowia, narzeka, gdyż ów zmieniony model oznacza przerzucenie wszystkiego na e-porady. W Luxmed w zależności od specjalizacji lekarskiej od 15 proc. do 40 proc. wizyt odbywa się za pośrednictwem telemedycyny.
A na możliwość osobistej wizyty trzeba czekać.
– Lekarze pracują w systemie łączącym wizyty stacjonarne z e-wizytami. Tylko w tym roku wyposażyliśmy 2,5 tys. lekarzy w narzędzia telemedyczne i zapewniliśmy bezpieczeństwo danych. W czasie pandemii aż 20-krotnie zwiększyliśmy liczbę porad telefonicznych, obecnie mamy 54 specjalizacji lekarskich, w tym 19 dziecięcych. Tę liczbę stale zwiększamy – wyjaśnia Artura Białkowski, dyrektor zarządzający ds. usług biznesowych, członek zarządu Medicover Polska.
O ile czas pandemii wydaje się okresem hossy dla prywatnych przychodni, to już nie dla prywatnych szpitali. Andrzej Sokołowski, prezes zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych twierdzi, że wielu pacjentów odwoływało zabiegi. W większości ze strachu przed koronawirusem, a w efekcie było ich mniej niż w analogicznym okresie rok temu. W połowie października sektor prywatny oddał, w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia, ponad 1000 łóżek dla pacjentów covidowych, co stanowi jedną czwartą wszystkich ich szpitalnych miejsc. Jednak wycena – jak narzekają po cichu – nie pokrywa w większości kosztów leczenia i muszą do tego dopłacać.