Kierownik szpitala zadecyduje o tym, ile będzie pielęgniarek przy pacjentach psychiatrycznych. Jak się dowiedział DGP, resort zdrowia chce zrezygnować z wprowadzenia sztywnych norm zatrudnienia dla pielęgniarek w takich placówkach.
Powód? Obawa, że w czasach pandemii doprowadzą one nie do poprawy sytuacji na oddziałach, tylko do ich zamykania. Środowisko pielęgniarskie, choć rozumie, że czasy są trudne, podkreśla, że to rozwiązanie, które jest nie do zaakceptowania na dłuższą metę.
Normy zatrudnienia pielęgniarek obowiązują od 2019 r. – na oddziałach o profilu zachowawczym wynoszą 0,6 etatu na łóżko, a na zabiegowych 0,7. Nieco później miały wejść w życie wyższe normy dla oddziałów dziecięcych (w zeszłym roku jednak termin ten przesunięto na początek 2021 r.). Ostatnim etapem miało być wdrożenie norm zatrudnienia w szpitalach psychiatrycznych. To budziło najwięcej emocji. Zarządzający tymi placówkami apelowali o wycofanie się z nich jeszcze w zeszłym roku. Przykładowo lecznice z Mazowsza wyliczyły, że musiałyby zatrudnić ponad 400 pielęgniarek lub zlikwidować ok. 800 łóżek na oddziałach psychiatrycznych. W lipcu br. Konwent Marszałków Województw RP wnioskował o zmianę terminu dostosowania norm zatrudnienia – 31 grudnia 2022 r. zamiast do 31 grudnia 2020 r., oraz wprowadzenie okresu przejściowego w latach 2022–2024 umożliwiającego m.in. uzupełnienie braków pielęgniarek np. opiekunami medycznymi lub ratownikami. W zeszłym tygodniu jednak na posiedzeniu Zespołu ds. Ochrony Zdrowia i Polityki Społecznej KWRiST przedstawiciele samorządu przekonywali o konieczności całkowitej rezygnacji z norm.
Dotyczące tej kwestii przepisy były kilkakrotnie zmieniane. Miesiąc temu resort zdrowia przedstawił projekt kolejnej nowelizacji rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień. Zgodnie z nim normy miałyby wynosić od 0,2 do 0,4 etatu na łóżko (w zależności od rodzaju świadczeń). Teraz jednak – jak się dowiadujemy – resort gotowy jest przychylić się do postulatów o wycofaniu się z norm zatrudnienia pielęgniarek w psychiatrii. Decyzję w tej sprawie podejmowałby kierownik placówki.
– Jesteśmy w stanie zrozumieć rzeczywistość, z jaką przyszło nam się zmierzyć, i że sytuacja epidemiologiczna jest bardzo trudna, ale mamy też świadomość, że pozostawienie tej decyzji w gestii kierownika podmiotu leczniczego może spowodować oprócz wyczerpującej fizycznie i psychicznie pracy powrót do najgorszej sytuacji, jaką są jednoosobowe obsady pielęgniarskie – mówi Mariola Łodzińska, wiceprezes NRPiP. Jej zdaniem można odstąpić od restrykcyjnego przestrzegania norm zatrudnienia pielęgniarek przez NFZ, ale należałoby wprowadzać na szerszą skalę do pomocy pielęgniarkom opiekunów medycznych. – Ktoś, kto nie pracował na psychiatrii, a pracę zna jedynie zza biurka, nie powinien mieć prawa do decydowania o tym, czy określona norma jest do spełnienia czy nie – ona powinna być po prostu bezpieczna dla wszystkich – podkreśla Mariola Łodzińska.
Środowisko ocenia, że kondycję polskiej psychiatrii można porównać do stanu pielęgniarstwa – to wstydliwa część medycyny, którą się ignoruje, unika, pomija i słabo finansuje do momentu, aż coś niepokojącego się wydarzy, wówczas zaczyna się „gaszenie pożarów”. – Wszystko jest ważniejsze od człowieka chorego psychicznie. Ten brak proporcji dotyczy również sytuacji norm zatrudnienia, które jeszcze nie zdążyły wejść w życie, a już zostały poddane nowelizacji, która absolutnie nie wpłynie na bezpieczne warunki pracy pielęgniarek i leczenia pacjentów. Propozycja wprowadzenia współczynnika 0,2 etatu pielęgniarki na łóżko w zakładach opiekuńczo-leczniczych czy pielęgnacyjno-opiekuńczych będzie skutkować np. w oddziałach 40-łóżkowych wymogiem zatrudnienia jedynie ośmiu pielęgniarek, gdzie w podziale na dyżur będą po dwie pielęgniarki na 40 pacjentów chorych psychicznie i ze współistniejącymi chorobami przewlekłymi – wskazują pielęgniarki w swoim stanowisku. A Mariola Łodzińska dodaje, że skoro pracodawcy narzekają teraz, że nie będą w stanie spełnić „wyśrubowanych norm”, to pojawia się pytanie, jak do tej pory liczone były normy zatrudnienia pielęgniarek, skoro od 2012 r. obowiązują inne przepisy w tej sprawie, czyli rozporządzenie w sprawie sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami (Dz.U. z 2012 r. poz. 1545).
Na razie jednak obowiązujące na innych oddziałach normy zatrudnienia – zarówno dotyczące pielęgniarek, jak i lekarzy – zostały w związku z pandemią zawieszone rozporządzeniem z 19 października 2020 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego (Dz.U. poz. 1840). Dzięki temu można uruchomić większą liczbę łóżek. – Z powodu braków kadrowych część szpitali zredukowała łóżka, ale one przecież nie zniknęły, sale się nie zmniejszyły. Teraz normy zatrudnienia pielęgniarek zostały zawieszone, więc liczbę miejsc znowu można zwiększyć – przekonuje Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Pielęgniarki przygotowują się do protestu
Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych podjął decyzję o podjęciu przygotowań do wszczęcia sporów zbiorowych w skali ogólnopolskiej, a w razie konieczności – także strajku generalnego. Chodzi m.in. o zmianę sposobu wypłacania dodatków dla tej grupy zawodowej (tzw. zembalowego). Pielęgniarki chcą, żeby nadal były to znaczone pieniądze, których nie wolno przeznaczyć na inne cele. Domagają się również natychmiastowego opublikowania ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19, która wprowadza 100-proc. dodatki do wynagrodzenia dla personelu medycznego pracującego z zakażonymi pacjentami. Oskarżają także resort zdrowia o działania obniżające rangę tego zawodu.