Samorządy, które wcześniej nie zadbały o uzębienie uczniów we własnym zakresie, będą miały kłopot. Od 12 września muszą bowiem zapewnić opiekę stomatologiczną wszystkim uczniom.
DGP
Wtedy wejdzie w życie ustawa z 12 kwietna 2019 r. o opiece zdrowotnej nad uczniami (Dz.U. poz. 1078), która jednoznacznie określa odpowiedzialność za to zadanie organu prowadzącego szkołę i jej dyrektora. Chodzi przede wszystkim o zorganizowanie gabinetu pielęgniarki oraz opiekę stomatologiczną.
Pielęgniarki w większości szkół już są – tu ustawa rewolucji nie wprowadza, doprecyzowuje przede wszystkim ich zadania i wskazuje, że gabinet powinien zapewnić samorząd.
Znacznie większym wyzwaniem będzie zapewnienie opieki dentysty. Można to zrobić na trzy sposoby: organizując gabinet w szkole, zawierając porozumienie z gabinetem działającym w jej pobliżu lub sprowadzając dentobus. Dwa pierwsze rozwiązania oznaczają konieczność znalezienia chętnego do współpracy lekarza. A z tym – jak od samego początku przewidywały samorządy – może być kłopot. Ich obawy się potwierdzają.

Fundusz pomaga

Jednym z problemów, który spędzał sen z powiek samorządowcom, jest niedofinansowanie stomatologii. Jak znaleźć dentystę chętnego do pracy w szkole, skoro NFZ przeznacza na tę dziedzinę mało pieniędzy, a większość pacjentów leczy zęby prywatnie? Andrzej Cisło, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej i przewodniczący Komisji Stomatologicznej, mówił, że objęcie opieką stomatologiczną uczniów praktycznie pochłania wszystkie pieniądze z kontraktów ogólnostomatologicznych NFZ. Resort zdrowia zapowiadał jednak, że na leczenie uczniów nie będzie limitów i środków na pewno wystarczy. Fundusz pracuje właśnie nad znoszącym je zarządzeniem (jest już po konsultacjach). To jednak nie uspokaja stomatologów.
– Szczegółowa analiza tego projektu budzi wątpliwości, czy aby otrzymać bezlimitowe finansowanie, nie trzeba będzie prowadzić podwójnej sprawozdawczości, czyli raportować osobno świadczenia ogólne i udzielane w ramach umowy ze szkołą. To oznaczałoby dodatkową biurokrację. Obawiam się, że to może zniechęcić do podpisywania umów z organami prowadzącymi szkoły. Choć i bez tego wątpliwe jest, czy lekarze gremialnie ruszą do ich zawierania – mówi Andrzej Cisło.
Jego zdaniem na razie trudno wyliczać koszty tego rozwiązania. – Ponieważ nie mamy wiarygodnych szacunków, ile gabinetów podpisze umowę, to nie wiemy, ile będzie miało zniesione limity. Zapewne licząc, że nie będą to wielkie kwoty, resort planuje pewne przesunięcia w ramach budżetu NFZ – ocenia. NRL nie ma jeszcze informacji, jak gabinety reagują na zaproszenia szkół do podpisywania umów. – Będzie to pewnie zależało od wielu zmiennych, choćby sytuacji w danym regionie – podkreśla wiceprezes NRL.

Samorządy poszukują

Choć początek roku szkolnego za pasem, wiele placówek wciąż nie wie, czy będzie u nich dentysta. – Nie mamy stomatologa ani gabinetu, chociaż pomieszczenie na ten cel jestem w stanie wygospodarować. W najbliższych dniach będziemy na ten temat rozmawiać z miastem – zapowiada Karol Seifert, dyrektor liceum nr VI w Poznaniu. – U nas jest wyposażony gabinet stomatologiczny, niestety wraz z zakończeniem roku szkolnego na emeryturę odeszła dentystka – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach. Większość placówek ma podobne problemy.
Gminy rozpoczęły już „polowanie na dentystów”. Niektóre ogłaszały konkursy od razu po podpisaniu ustawy, ale odzew jest różny. Jeśli samorząd już wcześniej na własną rękę nie organizował opieki stomatologicznej dla dzieci – najczęściej w ramach programu profilaktyki zdrowotnej, to ma teraz kłopot.
W komfortowej sytuacji jest np. Wałbrzych. – Dzięki wcześniejszym rozwiązaniom systemowym jesteśmy dzisiaj bardzo dobrze przygotowani do wdrożenia ustawy. W wałbrzyskich szkołach podstawowych działa już sześć gabinetów stomatologicznych finansowanych z budżetu gminy oraz umów z NFZ. W planach jest utworzenie kolejnego – informuje Edward Szewczak, rzecznik prasowy tamtejszego urzędu. I dodaje, że uczniom jednostek, w których gabinetów nie ma, organ prowadzący zapewni możliwość korzystania z tych już funkcjonujących. Działające w mieście Centrum Stomatologii Szkolnej przedłoży dyrektorom placowek oświatowych stosowne porozumienie o współpracy.
W Lublinie z gabinetów stomatologicznych korzystają uczniowie 65 szkół – 63 są na terenach, dwa poza nimi. Działają one od kilku lat – posiadają kontrakt z NFZ, a dodatkowo realizują miejski program profilaktyki próchnicy.
Z kolei Warszawa ma podpisane umowy z sześcioma podmiotami zewnętrznymi, które leczą uczniów w dziewięciu placówkach. Ich liczba, jak podkreśla Magdalena Łań ze stołecznego ratusza, uzależniona jest od kontraktów NFZ. – My ze swej strony wyposażamy nasze przychodnie w gabinety – te startują do konkursów, ale ile zostanie podpisanych umów, to pytanie do funduszu – dodaje.
Znacznie gorzej sytuacja przedstawia się w mniejszych ośrodkach. – Gmina Ślesin ogłosiła zaproszenie do zawarcia porozumienia, ale na chwilę obecną nie wpłynęły oferty i rozpoczynamy rozmowy z gabinetami stomatologicznymi z terenu gminy, posiadającymi umowy z NFZ – informuje Iwona Antczak z Urzędu Miasta i Gminy Ślesin. Na odzew stomatologów czeka Pleszew. – Właścicielom gabinetów została przedstawiona oferta współpracy. Jeśli nie będzie żadnej pozytywnej odpowiedzi, bierzemy pod uwagę dentobus – mówi Anna Bogacz, rzeczniczka Urzędu Miasta i Gminy Pleszew.
Rozmowy trwają też w Słubicach. – Przygotowujemy projekt porozumienia z gabinetem dentystycznym, który ma podpisaną umowę z NFZ na opiekę nad dziećmi i młodzieżą. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach i na dzień wejścia w życie ustawy będziemy mieć podpisane porozumienie. Będzie ono dotyczyć opieki stomatologicznej nad uczniami w szkołach miejskich. Uczniowie ze szkół wiejskich zostaną objęci opieką w dentobusie. To również mamy omówione z gabinetem świadczącym taką opiekę – informuje Beata Bielecka, rzeczniczka tamtejszego urzędu.
W gminie Skarżysko-Kamienna, która jest organem prowadzącym dla ośmiu podstawówek, jest jeden gabinet dentystyczny, obejmujący opieką stomatologiczną dzieci z całego miasta. – Jeśli będzie taka możliwość, będzie on funkcjonował nadal, zapewniając pomoc medyczną wszystkim uczniom – wskazuje Aneta Ferencz z tamtejszego referatu edukacji.
W gminie Gorzów Śląski żadna placówka nie ma podpisanej umowy ze stomatologiem. Tamtejsze Biuro Obsługi Szkół i Przedszkoli nie podjęło jeszcze działań, jeśli chodzi o gabinety w szkołach czy nawet dentobus. Powód? Brak pieniędzy.
Wiele samorządów woli zawrzeć umowę z zewnętrznym podmiotem niż urządzać gabinet w szkole. Taką taktykę przyjęła m.in. Warszawa. – Nie bierzemy pod uwagę zorganizowania gabinetów dentystycznych bezpośrednio w placówkach z kilku powodów. Po pierwsze, reforma spowodowała tak duże ich przepełnienie, że na gabinety po prostu nie ma już miejsca. Po drugie, przy czynnościach medycznych wykonywanych u dzieci obowiązkowa jest obecność rodzica – co w większości wypadków jest niemożliwe w godzinach lekcyjnych, które pokrywają się z czasem pracy opiekunów. Po trzecie, wyposażenie gabinetu jest niezwykle kosztowne, więc jego organizacja w każdej szkole jest nierealna i niegospodarna, gdyż byłby on wykorzystywany tylko przez uczniów, zaledwie przez kilka godzin dziennie – wylicza Magdalena Łań.

Wiele niewiadomych

Choć ustawa wchodzi w życie za kilka tygodni, samorządy nadal nie są pewne, jak ją realizować. Już wcześniej zwracano uwagę na duży poziom ogólności zapisów. Teraz te wątpliwości powracają. Dariusz Wołodźko z gdańskiego ratusza wskazuje, że doprecyzowania wymagają m.in. kwestie udostępniania gabinetów znajdujących się w szkołach, ponoszenia kosztów korzystania z mediów, konieczność wywozu odpadów medycznych. – Jednak zasadnicza obawa jest taka, czy przygotowane gabinety nie pozostaną bez osób mających świadczyć określone ustawą usługi – dodaje.
Andrzej Cisło zwraca uwagę na inny problem: jego zdaniem nie ma w ustawie narzędzi, którymi szkoła mogłaby wpływać na rodziców i spowodować, by częściej zgłaszali się z dziećmi do gabinetu. – To oni muszą wydać zgodę na leczenie i podjąć taką decyzję. Szkoła tego nie zrobi. Trudno też to sobie wyobrazić logistycznie. Kto będzie prowadził dzieci do dentysty? Pielęgniarka? Taka wyprawa z dwójką czy trójką dzieci oznacza dla niej co najmniej dwie godziny nieobecności w gabinecie – wskazuje.