Potrzeba odciążenia lekarzy i pielęgniarek od niektórych obowiązków staje się coraz pilniejsza. Rząd stara się zapewnić im wsparcie – ale niekoniecznie takie, którego te grupy najbardziej oczekują.
O wprowadzeniu do systemu personelu pomocniczego – na zdecydowanie większą skalę niż dotychczas – mówi się już od dawna. Ostatnio w rekomendacjach zorganizowanej przez resort zdrowia ogólnopolskiej debaty „Wspólnie dla zdrowia” znalazło się utworzenie nowych zawodów medycznych: asystenta lekarza i technika pielęgniarstwa. W Sejmie natomiast procedowana jest ustawa, która funkcjonujących już gdzieniegdzie asystentów medycznych wyposaży w nowe kompetencje: poza wystawianiem w imieniu lekarza e-zwolnień będą mogli wystawiać również elektroniczne recepty i skierowania.
ikona lupy />
DGP
Pomysł powołania technika pielęgniarstwa skrytykowały właśnie środowiska pielęgniarskie. Jeśli zaś chodzi o asystenta lekarza, medycy mają wątpliwości, czy wszyscy tak samo wyobrażają sobie jego rolę, bo nawet wśród poszczególnych specjalistów nie ma co do tego pełnej zgody. Jakiego rodzaju wsparcia potrzebują zatem poszczególne zawody?

Stół operacyjny czy papiery

Lekarzom zależy w tej chwili przede wszystkim na pilnym odciążeniu od biurokracji i pracy niezwiązanej z leczeniem. – Asystent medyczny dobrze się wpisuje w tę potrzebę, ale to nie może wyglądać tak, że lekarz bierze odpowiedzialność za ewentualne błędy, które asystent popełni. A tak to w tej chwili jest planowane – mówi Łukasz Jankowski, szef stołecznej izby lekarskiej.
Jednak, jak przyznaje, w środowisku jest co najmniej kilka koncepcji na temat tego zawodu. Zupełnie inaczej zapatrują się na to lekarze z dziedzin zabiegowych. – Oni coraz częściej mówią o asystencie zabiegowym, czyli kimś, kto mógłby pomagać przy stole operacyjnym – wskazuje Łukasz Jankowski. Tu jednak też pojawia się kwestia odpowiedzialności – kto miałby ją brać za ich ewentualne błędy. I wykształcenia – bo asystentowi od biurokracji wystarczy przeszkolenie, a zabiegowy potrzebowałby pewnie nauki na studiach.
O powołanie takich właśnie asystentów apelowała niedawno śląska izba lekarska. Wprowadza ich Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, zatrudniając w tej roli ratowników medycznych. Taka ścieżka kariery jest dla przedstawicieli tego środowiska interesująca. Do udziału w pracach nad tworzeniem tego zawodu swój akces złożyło Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych.
Rozwijanie tego rodzaju zawodów niesie jednak zdaniem lekarzy pewne zagrożenia. – Rozmowa o asystentach i innych zawodach pomocniczych może spowodować, że wrócimy do modelu felczera, od którego właśnie odeszliśmy, tylko inaczej go nazwiemy. Dlatego taki nowy zawód musiałby mieć określone kompetencje i ściśle współpracować z lekarzem – uważa Łukasz Jankowski.

Technik czy opiekun?

Pielęgniarki natomiast potrzebują odciążenia od czynności opiekuńczo-pielęgnacyjnych. I mogą je mieć już dziś, bo do tego właśnie stworzono zawód opiekuna medycznego. Dlatego też przedstawicielom obu tych zawodów nie podoba się pomysł powoływania technika pielęgniarstwa.
Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych (NRPiP) zwraca uwagę, że kształcenie pielęgniarek na studiach wyższych jest zgodne z wymogami unijnymi i nie ma potrzeby powrotu do starego modelu nauki. Zamiast tego należy rozwijać zawód opiekuna. Także Zarząd Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Opiekunów Medycznych (OSOM) wskazuje, że w wielu krajach obserwuje się odwrotną tendencję – kompetencje pielęgniarek przesuwane są w stronę specjalistycznych czynności, a przy wykonywaniu czynności podstawowych wspiera je inny personel.
Jednak – choć o potrzebie zatrudniania opiekunów coraz częściej mówią także dyrektorzy lecznic – jest ich na razie niewielu. – Co roku kształcenie w tym zawodzie kończy ok. 60 tys. osób, ale najwyżej jedna piąta trafia do pracy w szpitalach – informuje Krzysztof Tłoczek, wiceprezes OSOM. Wolą pracować za granicą lub w prywatnych domach opieki. I to niekoniecznie z powodu zarobków, ale przede wszystkim dlatego, że w szpitalach nie tworzy się dla nich etatów. Problem ten, zdaniem Krzysztofa Tłoczka, rozwiązałoby wpisanie świadczeń wykonywanych przez opiekunów do rozporządzenia koszykowego. Wtedy pojawiłyby się na ten cel pieniądze i powstałyby dla nich miejsca pracy. To jeden z priorytetów OSOM. Kolejnym jest uporządkowanie kompetencji opiekunów, które nie są opisane w żadnym akcie prawnym. Pomogłoby to w unormowaniu relacji z pielęgniarkami – wiadomo by było, co jest w czyim zakresie obowiązków. A jest to często kością niezgody.
Ostatnio pojawił się postulat, by opiekunowie mogli pełnić też funkcje flebotomistów, czyli pobierać materiał do badań. Jak mówi Krzysztof Tłoczek, wyszedł on ze środowiska laboratoryjnego, ponieważ nie kształci się już techników laboratoryjnych, a jest też coraz większy niedobór pielęgniarek. Ten postulat może się jednak spotkać ze sprzeciwem z ich strony, bo niechętnie dzielą się one kompetencjami.

A może asystent pacjenta?

Być może – skoro koniec końców najważniejszy jest pacjent – należałoby pomyśleć o powołaniu asystenta dla niego? Zapewnienie kompleksowego wsparcia pacjentowi sugeruje część ekspertów. Taka funkcja odciążyłaby i lekarzy, i pielęgniarki, którzy dziś oprócz leczenia często muszą prowadzić chorych przez system ochrony zdrowia. Asystent mógłby koordynować leczenie, przekazywać informacje od lekarza, a poza tym np. wypisywać dokumenty – czyli to, co miałby robić asystent medyczny.