Ponad stu lekarzy nadal wystawia papierowe L4, choć od początku grudnia mają obowiązek korzystania z elektronicznych.
Dwa miesiące po wejściu obowiązkowych e-zwolnień wystawiono ponad 3,5 mln w wersji elektronicznej i 26 tys. w papierowej (dane do 20 stycznia). Z porównania pierwszego e-miesiąca, czyli grudnia 2018 r., z w pełni papierowym grudniem rok wcześniej wynika, że liczba zaświadczeń wzrosła o 38 tys. Jedną z przyczyn mogły być protesty nauczycieli.
Na korzystanie przez nich z L4 jako formy protestu mogłaby wskazywać większa ich liczba przy jednoczesnym spadku liczby dni absencji. To by oznaczało, że więcej osób korzystało z krótkich, kilkudniowych przerw w pracy. Jak wynika z danych ZUS, liczba zwolnień na okres do 10 dni wzrosła o 8 proc. z 868 tys. do 940 tys. A to właśnie w grudniu w niektórych miastach nauczyciele w ramach protestu nie przychodzili do szkoły, idąc na L4. Przeciętna długość chorobowego wyniosła 12,7 dnia, a w grudniu 2017 r. było to 13,1 dnia.
Wzrosła także liczba L4 w grupie mundurowych – o 30 proc. Z analizy wynika, że korzystali oni głównie ze zwolnień długookresowych – na miesiąc lub dłużej. Być może to efekt zwolnień, które brali jeszcze w październiku i listopadzie w ramach nacisku na rząd podczas protestów. Ale nawet przedstawiciele związków zawodowych są zaskoczeni takim wzrostem absencji.
Uwagę zwraca też spadek liczby zwolnień na terenach rolniczych. W grupie ubezpieczonych w KRUS z papierowych zwolnień w grudniu 2017 r. skorzystało 95,6 tys. osób. Z e-zwolnień w grudniu 2018 r. o 14 proc. mniej, bo 82,1 tys. Nikt z naszych rozmówców nie był w stanie podać przyczyny takiego spadku. Hipotezy, że może to wynikać z problemów z dostępnością do internetu czy też mniejszych umiejętności lekarzy z obszarów wiejskich w obsłudze e-systemu, nikt nie potwierdza. Choć akurat ten argument był podnoszony podczas protestów przeciw wprowadzeniu zwolnień elektronicznych.
Teraz środowiska lekarskie przyznają, że nie ma z tym problemów. – Nie mieliśmy zgłoszeń tego typu – mówi Tomasz Zieliński z Porozumienia Zielonogórskiego. KRUS dobrze sobie poradził ze zmianami. Dla rolników to też ułatwienie, bo nie muszą dostarczać do siedziby KRUS papierowej wersji L4.
– Bez problemu wprowadziliśmy to rozwiązanie już 10 miesięcy temu – mówi lekarz z Wiejskiego Ośrodka Zdrowia w Leńczach w Małopolsce.
Zdaniem Zielińskiego mniejsza liczba absencji chorobowych w grupie rolników może być zbiegiem okoliczności – po prostu w grudniu 2018 r. chorowało mniej osób niż rok wcześniej.
Teraz ZUS nęka tych lekarzy, którzy pozostali przy zwolnieniach papierowych. Dotyczy to przede wszystkim starszych specjalistów. – Otrzymują listy, że jeżeli nie przejdą na system elektroniczny, zostaną pozbawieni prawa do orzekania o niezdolności do pracy, czyli wystawiania zwolnień – tłumaczy Zieliński. Kilka dni temu jedna z „papierowych” lekarek dostała udaru i zmarła w pracy, kiedy próbowała wyjaśnić tę sprawę.
ZUS przekonuje, iż działa zgodnie z przepisami, bo ustawa przewiduje, że wszyscy lekarze mają obowiązek przejścia na nowy system. Dlatego, jeśli sygnały na ten temat docierają do Zakładu, urzędnicy kontaktują się z lekarzem i wyjaśniają, czemu nie zostało wystawione e-zwolnienie.
– W takim przypadku wszczynamy postępowanie wyjaśniające. W razie rażących nieprawidłowości ZUS może cofnąć uprawnienia do wystawiania zwolnień – mówi rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz. Jego zdaniem lekarze przekonali się do elektronicznej wersji zaświadczeń o niezdolności do pracy – We Włoszech, choć obowiązek wystawiania zwolnień elektronicznych funkcjonuje od 2011 r., do tej pory 2 proc. jest wystawiane papierowo. U nas to niespełna procent – zauważa rzecznik.
Zdaniem ZUS, jeśli ktoś nie chce, nie musi wystawiać zwolnień. W ostatnich miesiącach 241 medyków w ogóle zrezygnowało z orzekania o niezdolności do pracy. Ale były to osoby, które już wcześniej zwolnień nie wystawiały lub robiły to sporadycznie. – Te rezygnacje z reguły następowały po tym, jak do lekarzy docierał nasz koordynator, który miał im pomóc w przejściu na system zwolnień elektronicznych. Ponieważ ci lekarze i tak ich nie wystawiali, rezygnowali z tego uprawnienia – wyjaśnia rzecznik Andrusiewicz.
Główną zaletą e-zwolnień ma być większa kontrola i przejrzystość. ZUS i inne instytucje mogą na bieżąco analizować dane.
– Państwo może reagować na bieżąco. To działa także prewencyjnie, bo daje pracodawcom możliwość kontroli wykorzystania chorobowego – przekonuje Andrusiewicz. Władze ZUS liczą, że docelowo wprowadzenie e-zwolnień ograniczy zjawisko nadużywania przerw w pracy, za które płaci Zakład lub pracodawca.