Dlaczego akurat szósty rok? Jest to dolna granica, w której iniekcja daje ochronę na całe życie. – Jest to też wiek, w którym dziecko idzie do szkoły. Staje się bardziej narażone na chorobę – dodaje prof. Włodzimierz Gut z Państwowego Zakładu Higieny.
Minister zdrowia oraz główny inspektor sanitarny zdecydowali o przyśpieszeniu o cztery lata podawania dzieciom drugiej dawki szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce. Obecnie jest im ona aplikowana w wieku 10 lat. Taka decyzja to efekt ostatnich doniesień o kolejnych ogniskach odry w Polsce. – W przypadku epidemii jedna dawka, która jest podawana między 12. a 15. miesiącem życia, nie chroni wystarczająco – tłumaczy prof. Ewa Bernatowska z Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych.
Pojawiło się kolejne ognisko odry (łac. morbilli), tym razem na Pomorzu. Na świąteczną i nocną pomoc do szpitala w Kwidzynie zgłosiły się trzy osoby z podejrzeniem choroby. Lekarze zaraportowali natychmiast te przypadki do pomorskiego oddziału sanepidu. Okazało się, że pacjenci to pracownicy dużego zakładu zatrudniającego 4,5 tys. osób, z czego tysiąc pracuje na jednej zmianie. Niemal połowa przyjechała z Ukrainy, tak samo jak chorzy. To o tyle problem, że część zatrudnionych w firmie może nie być szczepiona, czyli jest bardziej narażona na chorobę i może roznosić ją dalej. Sanepid we współpracy z pracodawcą zaczął szukać wszystkich, którzy mogli mieć styczność z chorymi, żeby podać im w razie czego szczepionki. Taka akcja może być skuteczna w ciągu 72 godzin od kontaktu z zarażonym. Sytuację udało się opanować, ale przy okazji ujawniono kilka problemów, które będą się powtarzać w podobnych przypadkach. Pierwszy to komunikacja – pacjenci porozumiewali się tylko po ukraińsku; na szczęście udało się sprowadzić lekarza mówiącego w tym języku. Następny był problem, kto zapłaci lekarzom, którzy przyjechali do zakładu pracy, aby podać szczepionki (preparaty zapewnił pomorski sanepid). Tu władze miasta wzięły koszty na siebie. Dylematem okazało się też zabezpieczenie przed wirusem przedstawicieli służby zdrowia – lekarze ze szpitala obawiali się zarażenia. I sanepid podjął decyzję, że poda szczepionki personelowi zajmującemu się chorymi. Ostatecznie w Kwidzynie został jeden pacjent, dwaj trafili do szpitala zakaźnego w Gdańsku.
Pozostało
86%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
-
Unijny komisarz: Efekty uboczne to tylko znak, że szczepienie działa [WYWIAD]
-
Unijna walka z rozprzestrzeniającą się odrą. Powstanie wspólnotowy kalendarz szczepień?
-
Szumowski: Brak szczepień powoduje większą liczbę zachorowań na odrę Kolejne przypadki zachorowań na odrę to efekt zwiększającej się liczby osób, które nie...
Reklama