Wniosek do Sądu Najwyższego

Z wnioskiem o przekazanie sprawy innemu sądowi równorzędnemu ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości zwrócił się do SN Sąd Okręgowy w Przemyślu. Chodziło o sprawę karną, zaś w przemyskim SO nie było możliwości utworzenia składu orzekającego złożonego wyłącznie z trzech sędziów specjalizujących się w tej dziedzinie prawa. Trzeba by było dolosować jednego sędziego orzekającego na co dzień w innym wydziale niż wydział karny. Tymczasem, wskazywał wnioskujący, sędziowie SO w Przemyślu orzekający od wielu lat w sprawach z zakresu prawa cywilnego oraz prawa pracy i ubezpieczeń społecznych nie posiadają odpowiednich kwalifikacji do rozpoznania sprawy karnej o tak zawiłym i skomplikowanym charakterze. Problemem było również to, że dwóch wylosowanych już do składu orzekającego sędziów, choć posiadało odpowiednie kwalifikacje merytoryczne, to jednak zostali oni powołani na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Istnieje więc ryzyko, że będą wobec nich wysuwane zarzuty co do braku bezstronności i niezawisłości. „Zwłaszcza że właśnie z tego powodu przedmiotowa sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania przez Sąd Najwyższy, który postanowieniem w sprawie o sygn. akt III KK 281/24 uchylił wcześniejsze orzeczenie tego sądu, wskazując na zaistnienie bezwzględnej przyczyny odwoławczej określonej w art. 439 par. 1 pkt 2 k.p.k.” – podkreślono. Przytoczony przepis kodeksu postępowania karnego stanowi, że sąd odwoławczy uchyla orzeczenie niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów, jeżeli w jego wydaniu brała udział osoba nieuprawniona.

SN uznał jednak, że wniosek nie zasługiwał na uwzględnienie. Na samym początku przypomniał, że niejednokrotnie wskazywał już, że regulacja przewidziana w art. 37 k.p.k., która mówi o przekazaniu sprawy innemu sądowi ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości, stanowi odstępstwo od konstytucyjnej zasady rozpoznania sprawy przez sąd właściwy. „Stąd też określoną w tym przepisie przesłankę dobra wymiaru sprawiedliwości należy wykładać ściśle, bacznie uważając, czy w realiach danej sprawy jest ono rzeczywiście zagrożone” – podkreślił SN. I dodał, że do tego typu okoliczności nie należy sytuacja, w której do rozpoznania sprawy karnej miałby zostać wyznaczony sędzia nieorzekający na co dzień w wydziale karnym. SN przypomniał, że sędzia sądu powszechnego jest powoływany na stanowisko sędziego danego sądu, bez określenia wydziału i specjalizacji. „Może zatem orzekać we wszystkich sprawach w swoim miejscu służbowym, a w innych sądach w przypadkach określonych w ustawie” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia. SN przyznał, że sytuacja, w której sędzia jest zobowiązany do rozpoznania sprawy w oparciu o przepisy, których nie stosuje w swej bieżącej praktyce, z całą pewnością jest niekomfortowa. Fakt ten jednak w żaden sposób nie podważa możliwości zapewnienia rzetelnego procesu i wydania trafnego orzeczenia. „Wszak za pewnik trzeba przyjmować, że każdego sędziego cechuje obiektywizm i rzetelność w orzekaniu i niezależnie od specjalizacji zawodowej takie podejście będzie on wykazywał przy rozstrzyganiu każdej sprawy” – wskazano.

SN odniósł się również do twierdzenia o braku doświadczenia takiego sędziego. Uznał, że jest to okoliczność bez znaczenia, gdyż sędzia jest zobowiązany do uzupełniania swej wiedzy i podnoszenia kwalifikacji, zawsze wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. „W mniejszym lub większym zakresie jest to codzienność każdego sędziego, który przecież w ramach swego «typowego» referatu rozstrzyga sprawy wymagające znajomości różnych dziedzin prawa” – czytamy w uzasadnieniu.

Neosędziowie w składzie nie pomogą przenieść sprawy

Zastosowania instytucji przewidzianej w art. 37 k.p.k. – uznał SN – nie uzasadnia także sama hipotetyczna możliwość uchylenia wyroku sądu właściwego miejscowo z uwagi na jego nienależytą obsadę. „Ryzyko tego rodzaju rozstrzygnięć jest bowiem immanentnie wpisane w sprawowanie wymiaru sprawiedliwości i wynika z samodzielności jurysdykcyjnej sądu karnego” – przypomniał SN. I dodał, że niezależnie od tego, czy niebezpieczeństwo uchylenia przyszłego orzeczenia jest „małe", „średnie", czy też „duże", okoliczność ta nie przemawia za przekazaniem sprawy innemu sądowi równorzędnemu z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości. „Zwłaszcza że sam fakt zasiadania w sądzie powszechnym sędziego powołanego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa po zmianach z 2017 r. nie skutkuje automatycznie koniecznością uchylenia takiego wyroku i to niezależnie od powstałych w orzecznictwie Sądu Najwyższego rozbieżności co do kwalifikowania tego rodzaju uchybień” – skwitował Paweł Kołodziejski, sędzia SN, autor omawianego rozstrzygnięcia. Jak przypomniał nawet zwolennicy wiązania tego rodzaju uchybienia z nienależytą obsadą sądu przyznają, że przesłanka ta nie ma charakteru stricte bezwzględnego. „Konieczne jest bowiem wykazanie in concreto, że sędzia nie gwarantuje chociażby minimalnego standardu bezstronności i niezawisłości” – podkreślił SN.

Co więcej, sędzia Kołodziejski wskazał również, że instytucja określona w art. 37 k.p.k. nie może być traktowana jako sposób rozwiązywania bieżących problemów w sądownictwie, związanych z powoływaniem sędziów, których status jest przez część środowiska prawniczego kwestionowany z uwagi na okoliczności towarzyszące ich powołaniu.

Orzecznictwo

Postanowienie Sądu Najwyższego z 13 listopada 2025 r., sygn. akt III KO 172/25