Bez gruntownych zmian systemowych e-skierowanie stanie się e-transferem i na pewno nie skróci kolejek – przekonują organizacje pacjentów. Resort odpowiada: na efekty informatyzacji trzeba poczekać.
Zastrzeżenia pacjentów budzi projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z e-skierowaniem oraz listami oczekujących na udzielenie świadczenia opieki zdrowotnej. Jego konsultacje właśnie dobiegają końca.
Projektowana ustawa zawiera wiele technicznych rozwiązań. Jej wdrożenie nie jest konieczne, by uruchomić planowany na jesień pilotaż e-skierowań, ale ma ułatwić proces ich wdrażania. Ma także przyczynić się do skrócenia czasu oczekiwania na świadczenia, m.in. przez wyeliminowanie praktyki zapisywania się na kilka wizyt na podstawie jednego skierowania. I to właśnie obiecane skrócenie kolejek budzi najwięcej emocji.
Pacjenci za informatyzacją
Potrzeby cyfryzacji pacjenci nie negują. Jednak, jak podkreślają Fundacja My Pacjenci oraz Fundacja Alivia, nie chcą, by cyfryzować rzeczywistość, ale by także ją przy tym zmieniać. W opiniach do projektu wskazują, że system, w którym skierowanie jest drukiem ścisłego zarachowania, już wyeliminował sytuacje zapisywania się do kolejek u kilku świadczeniodawców. Przekonują, że e-skierowanie ma potencjał zmniejszania skali wizyt u specjalistów, ale pod jednym warunkiem: musiałoby umożliwiać przekazanie informacji zwrotnej od specjalisty do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który je wystawił – o rozpoznaniu i wdrożonym leczeniu. Takiej funkcjonalności nie przewidziano jednak w projekcie ustawy. Bez tego, zdaniem oceniających go organizacji, e-skierowanie będzie e-transferem.
Ewa Borek, prezeska Fundacji My Pacjenci, tłumaczy, że chodzi o to, by pacjenci wracali do lekarzy POZ z informacjami od specjalistów, jak ich należy leczyć. – Do tego oczywiście nie potrzebujemy elektronicznych skierowań i można byłoby zrobić to już teraz. Ale ustawa o e-skierowaniach jest dobrą okazją, by zastanowić się, jak ten problem rozwiązać – mówi. Przyznaje, że w tym celu potrzebna jest głębsza reforma i same e-skierowania problemu nie rozwiążą. – Ale są dobrym przykładem na to, że cyfryzacja w naszej ochronie zdrowia jest ułomna i nie przyniesie takich efektów, jakie są uzyskiwane w innych krajach, gdzie zmienia się system w kierunku docelowej wizji – dodaje.
– Nie potrzebujemy cyfryzacji rzeczywistości, ale mechanizmów, które przyczyniają się do transformacji systemu. A to robimy tylko wtedy, kiedy wprowadzając narzędzia e-zdrowia dokonujemy jednocześnie systemowych zmian – przekonuje.
W jej ocenie projekt jest kolejną inicjatywą legislacyjną resortu zdrowia skupioną na usprawnianiu systemu ewidencjonowania kolejek. Tymczasem pacjenci z wdzięcznością przyjęliby rozwiązania prowadzące do ich skracania.
Resort się stara
Odpowiedzialny za informatyzację systemu wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński podkreśla jednak, że w elektronizacji skierowań głównym celem nie jest zmniejszenie kolejek, ale optymalizacja procesu pod kątem operacyjnym. – W naszej ocenie to przyczyni się do skrócenia czasu oczekiwania na świadczenia, ale nie jest to celem samym w sobie tej konkretnej ustawy – zastrzega. Podkreśla, że choć nikt nie neguje tego, że kolejki trzeba zmniejszać, to nie można oczekiwać, że problem rozwiąże ustawa o e-skierowaniach – choć w jej tytule mowa jest o listach oczekujących. Jego zdaniem tu potrzebny jest cały pakiet rozwiązań – jednym z nich jest np. wprowadzane właśnie zarządzenie prezesa NFZ promujące finansowo tych świadczeniodawców, którzy efektywnie skrócą czas oczekiwania na swoje usługi (jego projekt jest obecnie konsultowany).
Odnosząc się do funkcjonalności, o którą apelują pacjenci, wiceminister nie mówi nie, choć jednocześnie podkreśla, że jest to poza zakresem tego projektu. – Informacja zwrotna jako dodatkowa funkcjonalność to dobry pomysł i jest on do zrealizowania. Natomiast na ten moment w tej ustawie tego nie planujemy – przyznaje.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach