Część załóg karetek odmówi we wrześniu pracy. Ratownicy rozważają jedno- lub kilkudniowy protest . Podobne groźby wysuwają lekarze.
Medycy ostrzegają, że jeżeli ich postulaty nie zostaną spełnione, również mogą posunąć się do protestów. Wczoraj debatowali nad krokami, które chcą podjąć. Ratownicy podejmą ostateczną decyzję pod koniec tego tygodnia. Sytuację próbował łagodzić minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Ratownicy rozważają branie urlopów i zwolnień oraz odmowy brania dodatkowych godzin wyjazdów. Powód? Zbyt małe podwyżki oraz niesprawiedliwe – ich zdaniem – zapisy w ustawie o wynagrodzeniu minimalnym. Przekonują, że nie dość, że wzrost ich wynagrodzeń będzie o połowę niższy niż u pielęgniarek (800 zł w stosunku do 1600 zł), to jeszcze podwyżka nie będzie liczona do podstawy, co ma znaczenie m.in. przy wyliczaniu różnego rodzaju dodatków. Pielęgniarki taką zmianę sobie zagwarantowały.
– To dyskryminujące – uważa Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Resort zdrowia przekonuje, że ratownicy już otrzymali dodatkowe środki. Ich zdaniem jednak to nadal za mało. Podkreślają, że ministerstwo przy pierwszej turze rozmów obiecało im, że w drugiej połowie roku będzie powrót do rozmów o dalszych podwyżkach. Teraz otrzymali sygnał, że pieniędzy nie ma. Dlatego na 3 i 4 sierpnia jest planowane posiedzenie Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych, podczas którego ustalą plan działania.
Lekarze z kolei są niezadowoleni z części zapisów, które pojawiły się w tzw. ustawie 6 proc., czyli porozumieniu podpisanym na początku roku z ministrem zdrowia. Spór dotyczy m.in. „bonu patriotycznego”. Resort zaproponował pensje dla lekarzy (którzy zarabiali mniej) w wysokości 6,7 tys. zł, jeżeli będą pracować na jeden etat w szpitalu. Diabeł tkwi w szczegółach: medycy chcieliby, żeby zakaz pracy w innej placówce dotyczył tylko wykonywania tzw. tożsamych świadczeń. W efekcie nie mogliby dyżurować w dwu różnych szpitalach, np. na oddziale ratunkowym. Ale – ich zdaniem – powinna być możliwość pracy w jednej placówce na etacie na oddziale internistycznym, a w drugiej brania dyżurów na oddziale ratunkowym. Chcą też, żeby podwyżki dotyczyły lekarzy pracujących nie tylko w szpitalu, ale także specjalistów w poradniach.
Ministerstwo przedstawiło wczoraj swoją interpretację przepisów, przekonując, że lekarze mogą pracować w innym ośrodku, ale tylko przy wykonywaniu rehabilitacji leczniczej, leczeniu w ramach programów zdrowotnych, w hospicjach, w zakładach opieki długoterminowej, w poradni specjalistycznej czy w przychodni lekarzy rodzinnych.
Kontrowersje budzi zapis dotyczący dodatkowych pieniędzy, które mają otrzymać lekarze podczas specjalizacji finansowanej przez państwo w zamian za to, że zostaną przynajmniej przez dwa lata w Polsce. Środowisko lekarskie pyta, co z rodzicami na urlopach macierzyńskich lub wychowawczych czy też osobami, które z powodów zdrowotnych nie mogą pracować. Czy będą musiały zwracać wsparcie, które otrzymały od państwa? Minister zdrowia przekonuje, że nie, jednak w ustawie brak konkretnych zapisów doprecyzowujących te kwestie.
– Interpretacje przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia są bliższe porozumieniu i oczekiwaniom lekarzy, ale to wciąż tylko interpretacje, a nie akty prawne – przekonuje Łukasz Jankowski, który jako przedstawiciel rezydentów negocjował porozumienie z resortem zdrowia, a obecnie szef warszawskiej Izby Lekarskiej. Oczekiwania środowiska są takie, żeby resort przygotował nowelizację ustawy.
Niezadowolenie wykazują także przedstawiciele innych zawodów medycznych. Zdaniem OPZZ projekt nowelizacji ustawy o płacach minimalnych w zawodach medycznych jest niekorzystny dla większości.
Na razie z ustaleń z MZ zadowolone są jedynie pielęgniarki, które podpisały niedawno osobne porozumienie, gwarantujące im lepsze warunki pracy.
Jak przekonuje jeden z naszych rozmówców, to m.in. efekt postawy rządu opartej na wynikach wewnętrznych badań opinii. Wynika z nich, że największe zaniepokojenie społeczne przekładające się na poparcie polityczne mogłyby wywołać strajki pielęgniarek.