Trzykrotnie wzrosła liczba zażaleń od przeciwników szczepień, które wpłynęły do Ministerstwa Zdrowia. W 2015 r. takich skarg było mniej niż 600. Dwa lata później już niemal 1,5 tys.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Według Najwyższej Izby Kontroli resort zdrowia nie nadąża z rozpatrywaniem zażaleń od osób, wobec których wszczęto postępowania administracyjne mające na celu wyegzekwowanie zaszczepienia ich dzieci. Rodziców, którzy nie szczepią dzieci, skłania się do tego najpierw za pomocą akcji edukacyjno-informacyjnej. Potem wysyła się upomnienie. Jeśli ono nie poskutkuje powiatowy inspektor sanitarny może ukarać ich jednorazową grzywną do 1,5 tys. zł. Gdy i to nie daje rezultatów, zawiadomiony przez inspektora wojewoda ma prawo do wielokrotnego wymierzania kilkusetzłotowych grzywien. Do wysokości 50 tys. zł łącznie.
Efekty opóźnień w rozpatrywaniu skarg – zdaniem NIK – mają poważne konsekwencje. Bo dzieci, które powinny zostać zaszczepione, do zakończenia postępowania nie dostają wakcyny.
Ministerstwo Zdrowia szuka kancelarii prawnej, która pomoże mu w rozpatrywaniu zażaleń – informował portal PolitykaZdrowotna.com. – Konieczność takiego wsparcia uzasadniona jest dużą liczbą spraw, których prowadzenie, bez wsparcia podmiotu zewnętrznego, stanowiłoby zbyt duże obciążenie dla radców prawnych departamentu prawnego Ministerstwa Zdrowia – tłumaczy Krzysztof Jakubiak, dyrektor biura prasy i promocji. Resort zdrowia takiego wsparcia szuka od 2014 r.
NIK wytknął także MZ opieszałość w prowadzonych postępowaniach. Jak wylicza, w latach 2015–2017 do ministerstwa wpłynęło 3129 zażaleń, z czego zaledwie 12,9 proc. zostało rozpatrzonych. Na koniec 2017 r. w toku pozostawało tym samym 2841 postępowań.
Według antyszczepionkowców nakładane na nich grzywny są działaniem bezprawnym. Ale w tym roku orzeczenie w tej sprawie wydał Naczelny Sąd Administracyjny. Chodziło o sytuację, w której rodzice odmówili zaszczepienia dziecka przeciwko gruźlicy, żółtaczce typu B, błonicy i tężcowi. Powiatowy inspektor sanitarny upomniał matkę. Następnie skierował do wojewody wniosek o zastosowanie środka egzekucyjnego. Wojewoda nałożył grzywnę, wzywając matkę do wykonania obowiązkowych szczepień. Ta próbowała dochodzić swoich spraw. Najpierw przegrała w wojewódzkim sądzie administracyjnym. W lutym tego roku jej skarga kasacyjna została oddalona przez NSA, który w uzasadnieniu zauważył, że profilaktyka chorób zakaźnych jest określonym w konstytucji obowiązkiem państwa. Podkreślił też, że wykonanie obowiązkowego szczepienia poprzedzone jest lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań. Takie badanie jest niezbędnym elementem procedury szczepienia. Niepoddanie dziecka badaniu kwalifikacyjnemu z winy osoby zobowiązanej nie skutkuje brakiem obowiązku szczepienia ochronnego. Dopiero stwierdzenie przez lekarza przeciwwskazań do szczepienia może uwolnić od wykonania ustawowego obowiązku.
Jak wynika z danych za 2016 r. (za ostatni rok jeszcze nie ma podsumowania), państwowi powiatowi inspektorzy sanitarni wysyłają do uchylających się już ok. 4 tys. upomnień wzywających do wykonania obowiązku szczepień ochronnych. Równolegle grożą skierowaniem sprawy na drogę egzekucji administracyjnej. Liczba wysyłanych przez nich tytułów wykonawczych sięga już ponad 2 tys. Niewiele mniej wniosków o egzekucję administracyjną obowiązku szczepień trafia z sanepidu do wojewodów.
Jeśli chodzi o karanie mandatami w wysokości do 1500 zł – rocznie wystawia się ich od kilku do kilkunastu.