Rząd chce, by Polacy zapomnieli o nowoczesnych metodach leczenia niepłodności. Blokuje lokalne inicjatywy dające bezpłodnym parom nadzieję na potomstwo.
Rząd chce, by Polacy zapomnieli o nowoczesnych metodach leczenia niepłodności. Blokuje lokalne inicjatywy dające bezpłodnym parom nadzieję na potomstwo.
In vitro z pieniędzy państwowych zostało zlikwidowane, a na szczeblu lokalnym odrzucane są kolejne projekty samorządów, które chcą je finansować na własną rękę. Wiele wskazuje na to, że powodem jest spór ideologiczny: w zeszłym tygodniu wojewoda pomorski z PiS zablokował inicjatywę władz Gdańska ułatwiającą procedury zapłodnienia pozaustrojowego, a w wielu innych gminach podobne pomysły są odrzucane podczas głosowania przez radnych partii rządzącej.
W Gdańsku chodziło o uchwałę o dofinansowaniu leczenia bezpłodności z budżetu miasta – do 15 tys. zł na parę i w sumie 1,1 mln zł na 200 procedur. PiS-owski wojewoda wykorzystał fakt, że miejski projekt nie miał opinii z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (instytucji oceniającej, czy zdrowotne programy na szczeblu samorządowym mają sens i czy warto na nie wydawać pieniądze). O jej uzyskanie powinni zadbać miejscy urzędnicy, chociaż przepisy w tej kwestii nie są jednoznaczne. – Nie ma wskazanych konsekwencji dla organów, które takiej opinii nie uzyskają – przyznaje Katarzyna Jagodzińska z AOTMiT. Ale w tym wypadku o sankcję zadbał wojewoda.
Gdańsk tłumaczy, że już zwrócił się do agencji o ocenę. Według urzędników jest ona wymagana przed rozpoczęciem programu (który ma zacząć działać w lipcu), a nie przed uchwaleniem lokalnego prawa, które go dopuszcza. I w tym kontekście wojewoda nie miał prawa zablokować projektu.
W Warszawie z kolei wojewoda mazowiecki – również z PiS – uznał za dopuszczalną „naturalną” metodę leczenia niepłodności – program naprotechnologiczny. Zakłada on, że za pomocą kalendarzyka i pomiaru temperatury można wyleczyć niepłodność. Nie istnieją oficjalne dowody medyczne na skuteczność tej metody, a dodatkowo agencja wydała w jej sprawie jednoznacznie negatywną opinię. Podkreśliła, że „brakuje podstaw merytorycznych przemawiających za jej finansowaniem”. Pomimo to wojewoda przeznaczył 300 tys. zł dla 120 par, które będą chciały z tego programu skorzystać.
Wiele innych miast, które próbowały wprowadzić dofinansowanie leczenia bezpłodności za pomocą in vitro, natrafiło na polityczny mur. We Wrocławiu w lutym projekt w tej sprawie odrzucili radni PiS, w Płocku również nie zyskał aprobaty przedstawicieli partii (choć tu akurat przeciw głosowało też dwóch radnych PO). W Głogowie nie doszło nawet do głosowania, bo temat uznano za zbyt kontrowersyjny. I to pomimo że we wszystkich tych miejscach AOTMiT dała in vitro zielone światło.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama