140 mln zł – tyle miało w zeszłym roku zostać wydane na nowe zadania związane ze zdrowiem publicznym. Przepadło przynajmniej 76 mln zł. Wykorzystano zaledwie kilka procent tego, co planowano. Eksperci są oburzeni. Podkreślają, że zeszły rok miał być przełomowy, a wyszło jak zwykle.
/>
Gwarancja pieniędzy
Na programy profilaktyczne, promowanie zdrowego trybu życia i inne prozdrowotne zadania w 2016 r. w ramach NPZ wreszcie były wydzielone spore pieniądze. Poprzedni rząd, przyjmując pierwszą w Polsce ustawę o zdrowiu publicznym (Dz.U. z 2015 r. poz. 1916), wpisał w nią finansowanie w wysokości 140 mln zł z budżetu państwa oraz środków państwowych funduszy celowych (Rozwiązywania Problemów Hazardowych, Zajęć Sportowych dla Uczniów oraz Rozwoju Kultury Fizycznej). 80 mln zł miało pochodzić z budżetu państwa, a 60 mln zł ze wspomnianych funduszy. O ile w przypadku tych ostatnich jest szansa, by przełożyć ich wykorzystanie, to pieniądze z resortu finansów na koniec roku przepadają.
Minister finansów, widząc, że NPZ ma znaczne opóźnienia, zamiast 80 mln zł dał z budżetu 10,7 mln zł. – Przewidywane wykorzystanie przyznanych środków wyniesie 4,23 mln zł – informuje DGP Ministerstwo Zdrowia. Część pieniędzy trafiła do podległych ministerstwom instytucji, np. do Instytutu Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera czy Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji (na edukację pracowników). Około 1 mln zł dostała Polska Agencja Prasowa na budowę w 2016 r. portalu promującego zdrowie.
Więcej pieniędzy niż resort zdrowia rozdysponowały inne ministerstwa. – Ale ich przedstawiciele nie byli w stanie na wniosek partnerów społecznych wymienić na co dokładnie – mówi uczestnik spotkań Rady Zdrowia Publicznego. Na nasze pytanie w tej sprawie MZ przyznaje, że innym resortom dano do dyspozycji 6,15 mln zł, a te podpisały umowy np. z wojskowymi instytutami. W sumie więc całkowite wydatki wszystkich ministerstw, w tym zdrowia z pieniędzy budżetu państwa oraz funduszy celowych wynieść mogą za rok 2016 niewiele ponad 10 mln zł.
Na pytanie o pięciu największych beneficjentów konkursów, resort na razie odpowiedzi nie udziela, tłumacząc, że trwają rozliczenia. – Złożę do ministra zdrowia interpelację o szczegółową informację, na jakie zadania i programy wydatkowano pieniądze – zapowiada Beata Małecka-Libera, wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia, która w rządzie PO-PSL jako sekretarz stanu odpowiadała m.in. za przygotowanie ustawy o zdrowiu publicznym.
Totalny falstart
Niewykorzystane pieniądze z budżetu państwa – około 76 mln zł – przepadły. Te z państwowych funduszy celowych być może uda się wydać w tym roku. Ale są zastrzeżenia co do samych procedur. – Bardzo źle, że nie ma koordynacji wydawania tych środków. Zostały porozrzucane po różnych ministerstwach, a miał być jeden kierunek i koordynator działań, by działać efektywnie – mówi Małecka-Libera. – Z punktu widzenia Polaków najbardziej żal pieniędzy, które miały trafić na profilaktykę. W kwestii m.in. wczesnego wykrywania chorób czy walki z efektami smogu mamy bardzo wiele do zrobienia – wyjaśnia posłanka.
Lekarze z kolei zwracają uwagę, że poprzednie edycje narodowego programu nie miały odpowiedniego finansowania. – Chyba wszyscy w 2016 r. mieli nadzieję na dobre zmiany, ale sądząc po rozdziale pieniędzy, nie tylko nie możemy liczyć na dobre, ale nawet nie możemy liczyć na lepsze. Jeżeli kategorię zdrowia traktujemy w skali gospodarności, to zastanówmy się, ile państwo zapłaci za świadczenia zdrowotne, jeśli nie zajmie się porządnie zdrowiem publicznym i profilaktyką – mówi DGP Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Szybkość szkodzi jakości
Skąd takie opóźnienie? Za zdrowie publiczne przez ostatnie kilkanaście miesięcy odpowiadał wiceminister Jarosław Pinkas (wczoraj skończył misję w MZ w związku z dymisją). Gotowy NPZ na lata 2016–2020 dostał jesienią 2015 r. w spadku po rządzie PO-PSL. Ale postanowił wprowadzić zmiany – m.in. dotyczące zdrowia prokreacyjnego. Nie były one duże, ale mimo to zajęły wiele miesięcy. W efekcie rozporządzenie o NPZ zostało przyjęte przez rząd w sierpniu w trybie obiegowym, ale podpis premier i publikacja nastąpiły dopiero we wrześniu (Dz.U. z 2016 r. poz. 1492). Na sam koniec września – jak opisywaliśmy w DGP – w wielkim pośpiechu zaczęto ogłaszać konkursy, dając realizatorom kilka dni na przygotowanie ofert. Po naszym tekście i protestach organizacji termin nieco przedłużono, ale wiele organizacji i instytucji nie zdążyło. Ci, którym się udało, na realizację programów, które miały trwać przez rok, np. opracowanie eksperckich dokumentów z zakresu polityki zdrowotnej, dostali zaledwie kilka tygodni. – W tym czasie były jeszcze święta. Jakość tych prac może być średnia, ale celem było szybkie wydanie i rozliczenie pieniędzy – mówi jeden z ekspertów.
Rok 2017 z opóźnieniem?
Na ten rok w ustawie wpisane jest kolejne 140 mln zł na działania realizowane przez 12 miesięcy. W zeszłą środę pytaliśmy resort zdrowia o to, kiedy pojawią się ogłoszenia o konkursach. Te pojawiły się dopiero w kolejnych dniach. Zanim zostaną rozstrzygnięte, a umowy podpisane, minie przynajmniej półtora miesiąca.
– Samorządy walczyły o jak najszybsze uruchomienie tych pieniędzy w 2016 r. Mamy nadzieję, że z tych złych doświadczeń zostaną wyciągnięte wnioski – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
– Przetargi powinny odbywać się jak najwcześniej, by na realizację zadań faktycznie było 12 miesięcy – zwraca uwagę Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Osobne konkursy na 13 mln zł ogłosiło Krajowe Biuro do spraw Przeciwdziałania Narkomanii, a Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ma to w planach (na kwotę ponad 18 mln zł). Realizacja tych zadań finansowana będzie z funduszy celowych, ale w ramach NPZ. Fal zwraca jednak uwagę, że NPZ miał przynieść nową jakość i programy. – Tymczasem z tych informacji resortu wynika, że pod Narodowy Program podciągnięte zostały zadania już wcześniej realizowane przez rządowe agencje, więc trudno mówić o przełomie w tym zakresie – podkreśla prof. Fal.