Suchar krążący wśród kierowców od lat: „Jaki samochód podjedzie pod każdy krawężnik? Służbowy!”. Śmieją się z niego prawie wszyscy. Wyjątek stanowią właściciele firm, które posiadają floty – i to niezależnie od liczby aut.

Nieograniczony apetyt na paliwo, klocki i tarcze hamulcowe zmieniające się w pył trzykrotnie szybciej niż zakładają ich producenci, opony tracące bieżniki w tempie znanym z wyścigów F1, przeguby i amortyzatory wymieniane częściej niż podczas Rajdu Dakar. A do tego reflektory, zderzaki i felgi uszkadzane niemal non stop w związku ze stłuczkami. I baki, w których wir gości na co dzień. To często szara rzeczywistość w przypadku samochodów firmowych.

Oczywiście dużym uproszczeniem byłoby twierdzić, że każdy pracownik korzystający z auta służbowego je torturuje, jednak z pewnością niewielu z nich dba o nie tak, jak o swoje własne. Tę teorię potwierdzają wypowiedzi i przechwałki przedstawicieli handlowych, które można znaleźć na forach dyskusyjnych lub portalach społecznościowych.

Wielki brat patrzy

Nawet jeśli nie mówimy o grzechach, co raczej grzeszkach kierowców, to jednak coraz więcej firm decyduje się na to, by walczyć z niechlubnymi przyzwyczajeniami pracowników. Z pomocą przychodzą im systemy oparte o telematykę i monitoring aut firmowych, które dzięki temu, że monitorują lokalizację auta nie tylko pozwalają na sprawdzanie jak pracownicy wywiązują się z powierzanych im zadań – np. czy odwiedzają wszystkie miejsca, które mają w planie, ale także – jak traktują auta, którymi jeżdżą. Coraz więcej menedżerów flot zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że umiejętnie motywując kierowców, mogą w znacznym stopniu obniżać koszty obsługi floty. Potwierdza to Adam Bąkowski, prezes Zarządu NaviExpert, firmy która w ostatnim czasie wprowadziła na rynek usługę NaviExpert Telematics, wykorzystującą urządzenia wpinane do gniazd OBDII w samochodach. Urządzenia przekazują do systemu zarządzania flotą informacje o lokalizacji samochodów, średniej prędkości, z jaką poruszają się auta oraz dynamice jazdy, a także informacje o tym, czy kierowcy korzystają z pojazdów służbowych w godzinach pracy, czy poza nimi. Administrator floty w panelu widzi zarówno aktualną pozycję auta, jak i wcześniej przebyte trasy. Ma też wgląd w dane dotyczące tego, czy kierowcy podróżują zgodnie z przepisami oraz ekonomicznie – czyli czy unikają gwałtownych hamowań i przyspieszeń.

Zamiast kija marchewka

Brzmi złowieszczo dla pracowników? Niekoniecznie! Dostawca usługi zapewnia, że narzędzie pozwala firmom na wdrożenie znacznych oszczędności, ale nie musi być utożsamiane przez pracowników z kijem, a raczej marchewką, która ma wyrabiać w nich pozytywne nawyki. – Dane dotyczące stylu jazdy można sortować i sprawdzać, jak jeżdżą poszczególni kierowcy w określonych kategoriach - bezpiecznej i ekonomicznej jazdy. Następnie, tworząc rankingi najlepszych kierowców, można motywować ich poprzez wprowadzenie grywalizacji np. z nagrodami do tego, by osiągali jak najlepsze wyniki. Dla firm to sposób na oszczędności przy wykorzystaniu nowatorskich i przyjemnych metod – mówi Adam Bąkowski, prezes Zarządu NaviExpert.

Co z prywatnością?

Czy zatem pracodawca może nas sprawdzać bez naszej zgody, jeśli korzystamy z auta służbowego? Może, lecz zgodnie z prawem musi nas o tym poinformować. Bez względu jednak na przepisy, tak naprawdę ukrywanie tego faktu przed pracownikami nie ma większego uzasadnienia. Jak bowiem przekonuje Bąkowski – „Cały – szeroko rozumiany monitoring auta, kierowcy i jego stylu jazdy działa także psychologicznie. Na zachowanie pracowników pozytywnie wpływa już sam fakt, że wiedzą, że ktoś przygląda się temu jak korzystają z aut służbowych więc po prostu się bardziej pilnują”. Dodatkowo, jak przekonują prawnicy: -„Musimy mieć na uwadze prawo pracownika do prywatności – np. kiedy pozwalamy mu korzystać z auta po godzinach pracy – tłumaczy adwokat Monika Chajec z Kancelarii Siemianowski, Mietlarek i Partnerzy. I dodaje: „Prawo pracodawcy do monitorowania pracownika wynika z elementarnej cechy stosunku pracy, jaką jest podporządkowanie pracownika. To pracodawca wyznacza bowiem pracownikowi miejsce i czas wykonywania pracy i w związku z tym jest uprawniony do kontroli przestrzegania swoich poleceń. Po godzinach pracy takie uprawnienie się jednak dezaktualizuje”. Wtóruje jej Bąkowski: – „Tak, to istotne by móc rozdzielić czas korzystania z auta przez pracownika w godzinach pracy oraz w czasie prywatnym i to z wielu względów – zarówno podatkowych, jak i ze względu na poszanowanie jego prywatności. W naszym przypadku jest to możliwe na dwa sposoby. Po pierwsze system daje możliwość wskazania godzin, w których pracownik korzysta z auta na użytek służbowy, a kiedy prywatnie – wówczas flotowiec analizując dane w panelu po prostu uwzględnia tylko „służbowe” godziny. Po drugie – pracownik może po prostu wyciągnąć urządzenie z gniazda OBD – wówczas przestanie ono przekazywać informacje do panelu flotowego. To jednak coś, o czym trzeba pamiętać, a warto sobie uświadomić, że pracodawców tak naprawdę nie interesuje to, co robimy po godzinach.

OBDII czyli Plug and play

Jeszcze do niedawna znaczną pozycję budżetową przy zakupie systemów telematycznych stanowiły koszty montażu monitoringu GPS. Im więcej aut wyposażanych w telematykę, tym droższe wdrożenie. NaviExpert postanowił zniwelować tę pozycję do zera i zaoferował rozwiązanie do łatwego, samodzielnego montażu. Podążając za najnowszymi trendami rynku, powstał produkt typu plug and play, którym można dowolnie zarządzać bez konieczności wizyt w serwisach czy u instalatorów. W dzisiejszych czasach, w dobie wszechobecnego Internet of Things, to właśnie tego typu narzędzi oczekują klienci.