Mamy być kolejową bramą do Europy. Samorządy chcą więcej. Terminale, przeładunki, centra logistyczne – w tym miasta upatrują szans na rozwój
Rozmowy z Chinami to fakt. Ministerstwo Rozwoju już zapewnia, że w perspektywie dziesięcioleci będą to duże przedsięwzięcia i potężne profity. Zatem można by powiedzieć – mamy to. Tylko co tak naprawdę? Czy samorządy leżące na trasie Nowego Jedwabnego Szlaku zyskają na umowach, a ich mieszkańcom będzie się żyć lepiej, czy też wydadzą więcej, a podjęte inwestycje zostaną bez zabezpieczeń i poparcia ze strony rządu? Jak dotąd w dużych miastach przeważa huraoptymizm, ale pojawiają się i powściągliwe głosy z mniejszych gmin. Brakuje konkretów, a do rozmów nie wszyscy zainteresowani zostali zaproszeni. Nawet ci, przez których tereny ma przejechać chiński pociąg, by dalej popędzić na zachód. Myśląc o szlaku, nieoficjalnie mówi się o Małaszewiczach w gminie Terespol, Łodzi czy Trójmieście. Szanse zyskać więc powinny odpowiednio uzbrojone tereny, objęte strefami ekonomicznymi oraz wolnymi obszarami celnymi. Być może zyska też Biała Podlaska ze swoim od lat niewykorzystanym lotniskiem. szansę ma jej dać Pomorska Strefa Ekonomiczna, która podobnie jak Łódzka SSE czynnie przygotowuje się do przyjęcia chińskich dóbr. Na to potrzebne są jednak pieniądze.
Do przodu
Koncepcja Nowego Jedwabnego Szlaku zakłada sprawniejszą i szybszą wymianę handlową między Chinami i Europą. Choć spotkań i rozmów jest wiele, to wszystkie plany co do roli samorządów w przeprowadzeniu trasy są nieoficjalne. Ale resort rozwoju chwali się już 22 umowami, porozumieniami i memorandami zawartymi w ramach przedsięwzięcia. Czyli machina ruszyła. Potwierdza to Justyna Mosoń z departamentu komunikacji Ministerstwa Rozwoju. – W resorcie powstała koncepcja, która uwzględnia przyszłe dziesięciolecia rozwoju i współpracy. Jednak obecnie trudno jest powiedzieć więcej na temat samorządów, korzyści i ich roli we współpracy na linii polski rząd – Chińska Republika Ludowa. Wiemy, że Łódź na pewno jest mocno brana pod uwagę jako miasto z odpowiednim zapleczem w sercu kraju.
W samym centrum Europy
Łódź nie zaprzecza, że ma potrzebną infrastrukturę i wyraża chęć bycia trzonem operacji.
Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi, twierdzi, że pierwsze połączenie kolejowe cargo pomiędzy Polską a Chinami zostało zainaugurowane w Łodzi w 2013 r. – Trwają przymiarki do budowy terminala multimodalnego przy ul. Pryncypalnej. Problem stanowią jednak w tym przypadku kwestie proceduralne: zmiana przeznaczenia terenu, pozyskanie finansowania z UE, ostateczne ogłoszenie przetargu łącznego, gdyż teren został objęty statusem Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (ŁSSE). Miasto stałoby się prawdziwą bramą do Europy dla chińskich towarów i jednocześnie centrum konfekcjonowania i dystrybucji dóbr w obydwu kierunkach. – Do realizacji całego przedsięwzięcia konieczne jest jednak zgodne współdziałanie strony rządowej i samorządowej przy jednoczesnym wspieraniu działań podmiotów komercyjnych – mówi Masłowski. Wtóruje mu Adam Pustelnik, p.o. dyrektor biura obsługi inwestora w Urzędzie Miasta. – ŁSSE pozwala na zwolnienie z podatku CIT i w wyjątkowych sytuacjach z podatku od nieruchomości dla aktywnych przedsiębiorców. To taka zachęta szczególnie dla inwestorów z zagranicy, gdy skala inwestycji lub zatrudnienia jest duża. Strefa obejmuje ponad 20 ha będących w zarządzie Agencji Mienia Wojskowego, z własną bocznicą – w sam raz do rozbudowy terminala multimodalnego, czyli terminala przeładunkowo-logistyczno-przemysłowego. Ten miałby serwisować linię kolejową cargo Łódź – Chengu – mówi Pustelnik. By przedsięwzięcie się udało, ważne jest współdziałanie i zsynchronizowanie procesów inwestycyjnych między agendą rządową (AMW), która jest dysponentem kluczowego gruntu, i samorządem. Ten w ma w końcu narzędzia pomocy publicznej, czy to na przebudowę infrastruktury danej nieruchomości, czy choćby w formie ulgi w opłatach lokalnych, by zachęcić inwestorów. Łódź stara się także o fundusze z UE. W tym roku w programach regionalnych jest sporo pieniędzy na transport multimodalny. Potwierdza to Jacek Grabarski z wydział informacji i komunikacji społecznej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego. – Dzięki funduszom unijnym jest szansa stworzenia stacji multimodalnej, która wpłynie korzystnie na rozwój połączeń. Taki port logistyczny ma powstać jeszcze w bieżącej perspektywie finansowej. Zachęci on stronę chińską do wchodzenia w kooperację z polskimi partnerami i rozwój współpracy, która zaowocuje lokalizacją w regionie firm nie tylko spedycyjnych, ale także produkcyjnych – mówi Grabarski. Miasto nie boi się konkurencji inwestycyjnej na szlaku. Kolejny pretendent do udziału w programie – Trójmiasto – miałby w końcu zupełnie inne zadania, związane z infrastrukturą portową.
Koleją do morza
Korzyści dla regionu pomorskiego może być dużo, są oczywiste. Zwraca na nie uwagę wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała. – Południkowy korytarz transportowy przez środek Polski to kręgosłup systemu komunikacyjnego Polski i DNA jej rozwoju, opartego na nadmorskim położeniu, silnych związkach gospodarczych ze Skandynawią oraz Europą Środkową i Wschodnią. Znaczenie tras potwierdzają najważniejsze dokumenty strategiczne kraju, większości województw i niemal wszystkich miast leżących w strefie tego korytarza. Porty morskie, szczególnie Gdynia i Gdańsk, jako wrota tego korytarza, stoją przed szansą uzyskania statusu portów globalnych, najważniejszego hubu na Bałtyku – twierdzi Katarzyna Gruszecka-Spychała. Gdynia intensywnie przygotowuje się do takiego scenariusza. Od kilku miesięcy obowiązuje tu Strategia Rozwoju Zrównoważonego dla Obszaru Funkcjonalnego „Dolina Logistyczna” (w perspektywie do roku 2050). Przewiduje ona powstanie tzw. partnerstwa interesariuszy DL – przede wszystkim dla wdrażania rozwiązań w pozyskiwania kapitałów rozwojowych, w tym funduszy na inwestycje infrastrukturalne w porcie i wokół niego. Pozyskanie partnerów chińskich ma nadać tym inwestycjom wymiar globalny. Do takiego podejścia Gdynia potrzebuje politycznego wsparcia dla rozwoju sieci połączeń o znaczeniu globalnym – zarówno od strony morza, jak i od strony lądu.
W Lubelskiem już sięgają po łopaty
Podjęcie współpracy z Chińską Republiką Ludową stwarza obiecujące perspektywy też dla województwa lubelskiego. Lubelskie – z Małaszewiczami na czele – jest pierwszym regionem UE, przez który mają przejeżdżać chińskie pociągi. Jednak jedynie 10–15 proc. towarów przeznaczonych byłoby na Europę Środkowo-Wschodnią. Intencją Lubelskiego jest, by suchy port przeładunkowy w Małaszewiczach, będący pierwszą stacją dla pociągów północnej nitki, np. Zhengzhou – Małaszewicze/Hamburg oraz Chongqing – Małaszewicze/Duisburg, stał się hubem transportowym, gdzie towary mogłyby być konfekcjonowane oraz transportowane przy wykorzystaniu transportu kołowego na Europę Środkowo-Wschodnią. Według Małgorzaty Błaszczyk-Osik, zastępcy dyrektora departamentu gospodarki i współpracy zagranicznej lubelskiego urzędu marszałkowskiego, stanowiłoby to istotny impuls dla rozwoju lokalnej branży logistycznej. – Oczywiście wszyscy pokładamy nadzieje w dalszych chińskich bezpośrednich inwestycjach, zarówno infrastrukturalnych, jak i tworzących nowe miejsca pracy. Jednak mamy pełną świadomość złożoności inicjatywy Jednego Szlaku, Jednej Drogi. Jako samorząd woj. Lubelskiego staramy się utrzymywać partnerskie relacje utwierdzające stronę chińską w tym, że jesteśmy rzetelnym i godnym zaufania partnerem – mówi Małgorzata Błaszczyk-Osik. Temat też nie jest obcy urzędowi wojewódzkiemu. – Jestem zwolennikiem zacieśnienia współpracy w zakresie Nowego Jedwabnego Szlaku, która przyczyni się do trwałego wykorzystania kapitału ludzkiego mieszkańców Lubelszczyzny oraz zasobów województwa – podkreśla wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Warto wspomnieć też o Białej Podlaskiej, która od lat 90. pretenduje do bycia znaczącym punktem na mapie europejskiego transportu. Po nieudanych przymiarkach tureckiego inwestora na lotnisku wojskowym, jej wciąż niedoceniony port wkrótce może zalśnić nowym blaskiem. Analitycy Nowego Jedwabnego Szlaku twierdzą, że wśród strategicznych inwestycji znajdą się m.in. rozbudowa lotniska oraz budowa centrum logistycznego. W oparciu o infrastrukturę obecnego portu i suchego portu przeładunkowego w Małaszewiczach ma powstać centrum dowodzenia, które stworzy możliwość połączenia przewozów kolejowych z drogowymi oraz lotniczymi. Miasto przygotowuje uzbrojenie terenów inwestycyjnych o powierzchni 64 ha oraz włączenie ich do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. To ma zagwarantować ulgi podatkowe dla lokujących tam działalność podmiotów. Inwestycja polegać będzie na uporządkowaniu i przygotowaniu terenu, uzbrojeniu w media i budowie wewnętrznego układu komunikacyjnego. Konieczne są też budowa wewnętrznej infrastruktury wraz z kanalizacją deszczową i doprowadzenie mediów. Stanisław Dunajski, rzecznik prasowy Pomorskiej SSE, twierdzi, że prezydent Białej Podlaskiej Dariusz Stefaniuk od dawna zabiegał o włączenie terenów na bialskim lotnisku do strefy ekonomicznej – a nowy Zarząd PSSE przychylił się do tego pomysłu, tłumacząc, że teren ma ogromne możliwości do jego realizacji. – Wkrótce odbędzie się spotkanie strony chińskiej z biznesem Pomorza oraz przedstawicielami Białej Podlaskiej, które ma zakończyć się podpisaniem strategicznego porozumienia. A w Ministerstwie Rozwoju został złożony wniosek o objęcie strefą 111,5 ha w Białej Podlaskiej – zapewnia Stanisław Dunajski.
Gmina Terespol ostrożnie obserwuje
Huraoptymizm nie udziela się pierwszemu zawiadowcy linii Nowego Jedwabnego Szlaku – gminie Terespol. Ta do rozmów o swojej roli, a w szczególności roli Małaszewicz, nie została zaproszona przez stronę rządową. – Nie wiemy, co dla nas oznacza ewentualny udział w tym przedsięwzięciu, mówi wójt gminy Krzysztof Iwaniuk. – Może nic. Sadzę, że większość samorządów nie zdaje sobie sprawy z ewentualnych problemów. Liczą profity, których jeszcze nie ma. Aby coś ruszyło np. w zakresie inwestycji, to rząd musi zapewnić, że nie będą one podejmowane w ciemno, tylko będą trwałe. Z nami jednak nikt nie rozmawiał. Tu bywają tylko kolejne chińskie delegacje, które też nic nie wyjaśniają, tylko same zadają pytania. Sadzę, że jeśli przedsięwzięcie ma się udać, to w Małaszewiczach nie może skończyć się tylko na przeładunku na węższe tory, jak obecnie. Towary muszą być tu składowane i koncesjonowane. Wtedy może zaczną pojawiać się realne korzyści – kontrakty inwestycyjne, poprawa demografii itd. Poza tym trzeba rozwiązać problem wąskiego gardła na granicy, a rząd o tym zapomina. Pociągi są zbyt wolno przepuszczane z uwagi na kilkustacyjną odprawę (straż graniczna, celna). Poza tym ważny jest mały ruch graniczny, który obecnie nie istnieje, oraz ukończenie autostrady A2 do Terespola. Sadzę, że potencjał jest, bo zaplecze intermodalne z infrastrukturą kolejową już mamy. Do Małaszewicz mogą też zachęcić inwestorów wolna strefa celna oraz perspektywa postawienia skanera do całych pociągów – mówi Iwaniuk.
WAŻNE
Resort rozwoju chwali się już 22 umowami, porozumieniami i memorandami zawartymi w ramach przedsięwzięcia z Chinami. Czyli machina ruszyła.