Dla Hindusów Polska oferta była mało atrakcyjna. Jednak to Polacy mogą teraz uratować inwestycję.
Nowa fabryka Jaguara w Nitrze na Słowacji nie musi być tak wielkim sukcesem, jak początkowo zakładano. Chociaż wiele regionów boryka się z wysokim bezrobociem, Jaguar Land Rover ma problem ze znalezieniem pracowników. W dłuższej perspektywie pomóc ma reaktywacja techników i zawodówek samochodowych. To jednak odległa przyszłość. Na razie lukę mają zapewnić pracownicy z importu. Między innymi Polacy.
O fabrykę Jaguara rywalizowało ze Słowacją kilka innych krajów. Jak twierdzili przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki w Warszawie, Polska nie była w stanie spełnić wygórowanych żądań inwestora, a przebicie słowackiej oferty byłoby zbyt kosztowne. W sierpniu Jaguar Land Rover ogłosił, że zainwestuje w Nitrze w południowo-zachodniej Słowacji.
Zakład ma rozpocząć produkcję w 2018 r. Docelowo będzie w nim produkowanych ponad 300 tys. samochodów rocznie.
Na poprzednich inwestycjach w przemysł samochodowy słowacka gospodarka wyraźnie skorzystała. Potwierdzają to włodarze Trnawy i Żyliny, gdzie zadomowiły się Peugeot, Citroen i Kia.
Tym razem korzyści nie są tak oczywiste. Nowa inwestycja przypada na czas, w którym gospodarka wchodzi w fazę przyspieszenia. Wskaźniki bezrobocia są najniższe od wielu lat. Pojawia się za to problem braku rąk do pracy w zamożniejszej zachodniej części kraju. I równoczesna stagnacja w regionach na wschodzie i północy.
„W ostatnim czasie nastąpiło zwiększenie zatrudnienia w fabrykach Volkswagena w Bratysławie i Peugeota Citroena w Trnawie. Dodajmy do tego nową fabrykę Land Rovera w Nitrze i łatwo dojdziemy do wniosku, że mamy wielki problem – brakuje nam wykwalifikowanych ludzi dla tej inwestycji” – pisze na łamach gazety „Pravda” Andrea Oravcová z opozycyjnej partii TIP.
Pierwszym rozwiązaniem, które mogą wykorzystać inwestorzy i ich kontrahenci, jest „import” pracowników z zagranicy. Drugim – podkupywanie ludzi od już istniejących pracodawców z okolicznych miast. W obu przypadkach Słowacja ryzykuje bardzo wiele – utratę efektu zwiększenia zatrudnienia.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do słowackiego ministerstwa gospodarki, które negocjowało ze spółką Jaguar Land Rover warunki lokalizacji nowej fabryki i rządowego wsparcia dla tej inwestycji.
– Ministerstwo gospodarki wraz z resortem szkolnictwa rozpoczęły projekt równoległej edukacji, realizowany również z uwzględnieniem potrzeb przemysłu samochodowego. Projekt polega na ścisłej współpracy przemysłu z oświatą. To znaczy, że jeżeli rynek sygnalizuje niedostatek wykwalifikowanej siły roboczej w przemyśle samochodowym, szkoły średnie powinny wzmocnić ten sektor edukacji – skomentowała dla DGP rzeczniczka resortu gospodarki Miriam Žiaková.
Problem w tym, że tego typu działania podejmowane są dopiero teraz. Pierwsze ich efekty będą widoczne dopiero za cztery, pięć lat. A pracownicy potrzebni są na już.
– Dużo się spekuluje o tym, że to żaden problem, bo w razie czego zatrudni się Polaków. Teoretycznie to ma sens, bo w ostatnim czasie w fabrykach samochodów i autobusów w południowej Polsce były zwolnienia. Nie sądzę jednak, by nawet bezrobotni specjaliści masowo garnęli się do pracy w Nitrze. Zarobki nie są oszałamiające. Do domu co prawda blisko, ale dojechać trzeba własnym autem. Jeśli już, to pracę znajdą tu menedżerowie z Polski i pojedynczy robotnicy, maksymalnie kilkanaście osób – komentuje Arkadiusz Kugler, sekretarz Klubu Polskiego na Słowacji.
Zagraniczne inwestycje w nowe fabryki samochodów były jednym z kluczowych czynników dynamicznego wzrostu gospodarczego Słowacji w poprzedniej dekadzie. Słowację określano mianem „gospodarczego tygrysa Europy”, a fabryki Volkswagena, Peugeota Citroena i Kii były ikoną sukcesu. Przemysł samochodowy ma obecnie największy udział w tworzeniu słowackiego PKB (ok. 12 proc.) i wraz z kooperantami zatrudnia kilkadziesiąt tysięcy osób (cała Słowacja liczy 5,5 mln mieszkańców).
Jest jednak druga strona medalu. Są nią negatywne skutki uzależnienia od jednej, wrażliwej na wahania gałęzi gospodarki. Problematyczną sprawą jest także regionalne zróżnicowanie słowackich fabryk samochodów. Nowe inwestycje są lokowane w zachodniej części kraju, gdzie są dobra infrastruktura, relatywnie wysokie zarobki i niskie bezrobocie. Wschód i północ, w tym graniczące z Polską i Ukrainą „głodowe doliny”, są przez inwestorów omijane szerokim łukiem. Przyczyna jest prosta – niedostatki infrastrukturalne i edukacyjne oraz niska mobilność mieszkańców. Podział na zamożną zachodnią Słowację i zdegradowaną Słowację B tylko się pogłębia, a władza socjaldemokratycznego Smeru, na który gremialnie głosuje biedniejszy wschód, nie ma pomysłu na zasypanie tych różnic. Nowa fabryka Jaguara w Nitrze tego problemu nie rozwiąże. A rządowe programy zwiększania mobilności są w powszechnej opinii o kilka lat spóźnione.