Prognozy gospodarcze są obiecujące, a liczba tanich ofert duża. Efekt: jeździmy coraz więcej, inni na tym zarabiają
ikona lupy />
Polacy podróżują coraz więcej / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Michał Beim Instytut Sobieskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Od inauguracji w połowie grudnia pociągi Pendolino przewiozły milion osób (tylko podczas majówki prawie 45 tys. osób). – W I kw. zanotowaliśmy odwrócenie wieloletniego trendu spadków w liczbie pasażerów – twierdzi Beata Czemerajda z PKP Intercity.
Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że pasażerów IC przybyło w I kw. o 307 tys., czyli ok. 5 proc. Kolejne wzrosty wydają się kwestią czasu, bo od tego tygodnia bilety na II klasę w Pendolino i EIC w mniej atrakcyjnych porach – np. w dni powszednie po godz. 19 – będą po 49 zł. A pod koniec przyszłego tygodnia mają wejść zniżki w tanim segmencie TLK.
W I kw. liczba przewiezionych pasażerów poszła w górę w PKP SKM Trójmiasto, WKD i Kolejach Dolnośląskich. Dla całego rynku padła o ok. 0,5 proc. Ale jeśli porównamy te dane z I kw. 2013 r., to przewoźników, którzy się poprawili, mamy ośmiu, a wzrost dla całego rynku wynosi 4 proc.
– Po raz pierwszy od lat wzrasta segment przewozów dalekobieżnych – przyznaje Marcel Klinowski, szef zespołu ds. transportu w Stowarzyszeniu Republikanie. – W przypadku PKP Intercity potwierdza się trend widoczny też na przykładzie Polskiego Busa, LOT i Ryanair: Polacy coraz więcej podróżują. To wpływ parametrów ekonomicznych, np. wzrostu PKB i spadku bezrobocia, ale też poprawy oferty przewoźników – twierdzi.
W liczbie pojazdów drogi są daleko przed kolejami. Tutaj z każdym kwartałem padają rekordy. 30 kwietnia autostradą A4 między Wrocławiem a Gliwicami przejechało ponad 95 tys. pojazdów – twierdzi firma Kapsch, która obsługuje pobór opłat na tym odcinku dla GDDKiA.
– Natężenie ruchu rośnie na wszystkich polskich drogach. To efekt poprawy sytuacji gospodarczej, rosnącej liczby samochodów i rozbudowywanej sieci drogowej – ocenia Marek Cywiński, dyrektor zarządzający Kapscha w Polsce.
Niektóre drogi już teraz osiągnęły wskaźniki prognozowane na okres po 2025 r. Grupa Stalexport Autostrady, która zarządza odcinkiem A4 z Katowic do Krakowa, podaje, że w I kw. średni dobowy ruch był o prawie 2 tys. pojazdów – 6 proc. – wyższy niż rok wcześniej. I to mimo podwyżki opłat za przejazd od 1 marca.
– Natężenie ruchu na naszym odcinku będzie nadal szło w górę – przewiduje Rafał Czechowski ze Stalexportu.
A1 między Toruniem i Gdańskiem jest znana z letnich korków. Ale już I kw. też nastąpiła zwyżka: o 16 proc. – W najbliższych latach powinno być podobnie. Wpłynie na to m.in. modernizacja tras S5 i S7 – mówi Anna Kordecka, rzeczniczka GTC.
Obwodnicą Poznania na autostradzie A2 trzy lata temu jeździło średnio 44 tys. pojazdów na dobę. W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku już ponad 51 tys., a ruch rośnie tak szybko, że konieczna jest budowa trzeciego pasa, co ma się zacząć w 2017 r.
Zofia Kwiatkowska, rzeczniczka Autostrady Wielkopolskiej, zwraca uwagę na kolejną przyczynę: wzrost mobilności wynikający z wydłużania odległości między miejscem pracy i zamieszkania. Podczas dyskusji towarzyszących w ubiegłym tygodniu targom Autostrada-Polska w Kielcach padła teza, że boom na trasach szybkiego ruchu zostanie dodatkowo napędzony, kiedy GDDKiA wyda na drogi do 2023 r. ok. 93 mld zł .
Przewoźnicy autobusowi kują żelazo póki gorące. Polski Bus szykuje kolejne promocje i twierdzi, że w tym roku utrzyma dynamikę przyrostu pasażerów na poziomie 50 proc. Dane za I kw. nie są aż tak dobre: 22 proc. Ale kluczowe są wakacje. Jak zapowiada dyrektor zarządzający Polskiego Busa Piotr Bezulski, do końca 2015 r. flota przewoźnika poszerzy się o kolejnych 25 autokarów kosztem 40 mln zł.
Lux Express, który działa u nas od marca, widzi tu wielki potencjał i latem zwiększa liczbę połączeń Warszawa – Kraków. I wprowadzi trzy nowe – do Rzeszowa, Kielc i Tarnowa – w połączeniu z promocjami i programem lojalnościowym (do Tarnowa cena maksymalna 59 zł).
Zanim nadejdzie lato, estoński przewoźnik ma odebrać 15 nowych autobusów dla połączeń w naszym kraju. – Polski rynek jest perspektywiczny. Gospodarka rośnie, co powinno przekładać się na rosnącą liczbę podróży – uważa Hannes Saarpuu, prezes Lux Expressu.
To, że Polacy chętnie korzystają z autobusów, jest pochodną agresywnej polityki cenowej przewoźników (w Polskim Busie wąska pula biletów w przedsprzedaży już od 2 zł). Żeby wygrać np. z Pendolino, przewoźnicy autobusowi eksponują np. niższe ceny i bezpłatny dostęp do WiFi.
Najświeższe dane zbiorcze Urzędu Lotnictwa Cywilnego, które uwzględniają osobno ruch krajowy, pochodzą z IV kw. 2014 r. Łącznie polskie lotniska obsłużyły wtedy w kraju o 145 tys. pasażerów więcej niż rok wcześniej. A to oznacza wzrost prawie o jedną czwartą. Liderami wzrostów są Lublin, Wrocław i Katowice. Na uwagę zasługuje wynik Modlina, który w IV kw. tylko w ruchu krajowym odprawił prawie 70 tys. pasażerów i jest jednym z najszybciej rozwijających się portów w Europie.
Aktywność pasażerów jest pochodną ofert przewoźników lotniczych. W marcu LOT zaskoczył rynek, ogłaszając, że możemy podróżować między Warszawą a dowolnym portem w kraju obsługiwanym przez narodowego już od 60 zł w jedną stronę. Elastyczną i agresywną politykę prowadzi tutaj Ryanair na trasach do Gdańska i Wrocławia. – Do 2030 r. rynek będzie rósł. Dalsza poprawa koniunktury gospodarczej będzie temu sprzyjała – twierdzi ULC. ©?
ROZMOWA
Im czasy krótsze, a ceny niższe, tym więcej będzie jazdy
Dlaczego więcej podróżujemy?
Wzrost mobilności wynika ze spadku kosztów transportu w strukturze wydatków gospodarstw domowych. To efekt m.in. spadku cen benzyny w ciągu ostatnich miesięcy. Polepsza się też oferta, czemu sprzyja wojna cenowa między Pendolino i Polskim Busem.
A wzrost PKB i zamożności społeczeństwa?
Ma znaczenie, ale skorelowanie liczby podróży ze wzrostem PKB jest lepiej widoczne w krajach bardziej zdecentralizowanych od Polski, np. w Niemczech. U nas większość instytucji jest w Warszawie, do której trzeba dotrzeć niezależnie od koniunktury.
Gdzie boom jest najbardziej widoczny?
W indywidualnym transporcie drogowym, który korzysta z efektu sieciowego, tzn. każdy nowy odcinek generuje dodatkowy ruch. Do tego dochodzi upadek transportu publicznego na prowincji, gdzie właściwie nie ma alternatywy dla samochodu.
A wzrosty na torach i w powietrzu?
Ich bym nie przeceniał. Prognozy dla Pendolino i lotniczego ruchu krajowego były bardziej optymistyczne. Tanie linie lotnicze wykreowały modę na kilkudniowe wycieczki do miast Europy, ale niekoniecznie musi się to udać w podróżach po kraju. To raczej miejsce dla kolejowych ofert promocyjnych. Nie wiem jednak, czy przewoźnicy będą potrafili tę szansę wykorzystać.
Odbicie się od dna PKP Intercity to jaskółka zmian?
Na razie możemy mówić o zahamowaniu spadków. To efekt inwestycji infrastrukturalnych PKP PLK: kolej w ramach projektu Pendolino jest w stanie zaoferować na niektórych trasach atrakcyjne czasy przejazdów.
Gdyby na torach był przewoźnik Leo Express, wyniki kolei byłyby lepsze?
Oczywiście. Niestety, tutaj konkurencję wytępiono administracyjnie. Proszę zwrócić uwagę, że Polski Bus wykreował zupełnie nowy rynek w przewozach autobusowych, na który wchodzi teraz Lux Express. Kolej też mogłaby stworzyć rynek tanich połączeń luksusowych.