Eksperci zajmując się kolejnictwem zarzucają, że zakup składów był nieuzasadniony. Zdaniem Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, Pendolino jest za szybki, jak na polskie koleje. Ekspert zwraca uwagę, że w 2016 roku, kiedy zakończą się wszystkie prace modernizacyjne na głównych trasach kolejowych, szybkie pociągi pojedzie z maksymalną prędkością ledwie na 40 procent z nich, czyli na niecałych 400 kilometrach.
Oznacza to, że Pendolino stało się zabawką w rękach polityków, co odbywa się kosztem publicznych pieniędzy. Kilka tygodni temu Komisja Europejska odebrała Polsce część dotacji na szybki pociąg, argumentując, że krajowa infrastruktura kolejowa nie jest przystosowana do potrzeb szybkiego pociągu.
Krytykiem projektu Pendolino jest także dziennikarz zajmujący się tematyką kolejową, Karol Trammer. Jego zdaniem, prędkość 200 kilometrów na godzinę mogą też osiągać tradycyjne składy, prowadzone przez nowoczesne lokomotywy, którymi już dziś dysponuje PKP Intercity. Jego zdaniem nie można też mówić o rewolucji w komforcie podroży. Nie zrobiła na mi wrażenia dobrze pracująca klimatyzacja, wygodne fotele, ani lampka przy siedzeniu. Karol Trammer zaznacza, że podobne rozwiązania można spotkać nawet na trasach obsługiwanych przez TLK. Co więcej, zdaniem eksperta, pociąg jest o wiele bardziej ciasny niż podobne maszyny kursujące we Francji czy w Niemczech.
Pociąg Pendolino połączy Warszawę z Katowicami, Krakowem, Trójmiastem i Wrocławiem. Maksymalną prędkość, 200 kilometrów na godzinę rozwinie na 80 - kilometrowym odcinku Centralnej Magistrali Kolejowej. PKP Intercity kupiło 20 składów szybkiego pociągu. Jednak jutro na tory wyjedzie tylko 9.