Za plecami lidera trzy duże marki walczą o pozycje na podium dla sprzedawców roku. Skorzystają prywatni nabywcy, ale przedsiębiorcy mogą liczyć na największe upusty
Rozpoczęła się ostateczna rozgrywka o tegoroczny prymat na rynku motoryzacyjnym. U czterech największych marek, czyli w Skodzie, Volkswagenie, Toyocie i Oplu, 10-proc. rabat cenowy w listopadzie nie jest czymś nadzwyczajnym. Na jeszcze wyższe upusty mogą liczyć przedsiębiorcy. Ople i skody mogą kupić nawet z 20-proc. upustem.
– Promocja wyprzedażowa rocznika dopiero przed nami – zapowiada z kolei Maciej Gorzelak z Toyota Motor Poland. Jego koncern dopiero po zakończeniu długiego weekendu zaczyna akcję wyprzedażową. Gorzelak zapewnia, że upusty będą jeszcze wyższe niż teraz.
Podobne plany mają również inne firmy. Jak twierdzi Katarzyna Misztal, zajmująca się PR marki Skoda w Volkswagen Group Polska, skala promocji ograniczona będzie jednak dostępnością modeli. Ostatniego słowa na pewno nie powiedzieli też Volkswagen i Opel. Wojciech Osoś, szef public relations w General Motors Poland, wylicza, że już obecne promocje w salonach Opla dają klientom nie tylko rabaty cenowe, ale też wsparcie w finansowaniu zakupu zarówno w postaci kredytu, jak i leasingu dla firm. General Motors chce także zachęcić do zakupu aut swojej flagowej marki, obniżając ceny na serwisowanie aut w autoryzowanych stacjach obsługi oraz na zakup części.
– Chcemy udowodnić, że w naszych stacjach serwisowych nie jest wcale drożej niż w warsztacie za rogiem – twierdzi Osoś. I podaje przykład: wymiana oleju w autoryzowanym serwisie Opla zaczyna się tej jesieni już od 130 zł.
Październik firmowy
Eksperci nie mają wątpliwości, że celem promocji nie jest tylko pozyskanie klientów, ale też zapewnienie sobie jak najwyższej pozycji na rozwijającym się szybko rynku. Jak podał wczoraj Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego „Samar”, październik był siedemnastym miesiącem nieprzerwanego wzrostu liczby rejestrowanych aut – w porównaniu do takiego samego miesiąca rok wcześniej. Sprzedano w nim więcej aut nie tylko w porównaniu do października ubiegłego roku, ale także w stosunku do 10. miesiąca każdego poprzedniego roku, licząc od 2008 r.
Według danych Centralnej Ewidencji Pojazdów w ubiegłym miesiącu zarejestrowano w Polsce ponad 33 tys. samochodów osobowych, czyli o 7,5 proc. więcej niż rok temu i aż o 19,7 proc. więcej niż we wrześniu br. A od stycznia zarejestrowano już w naszym kraju 310,2 tys. osobówek – o 13,6 proc. więcej niż w porównywalnym okresie 2013 r.
Analitycy Samaru zauważają, że ten wzrost jest związany głównie ze wzmocnieniem popytu wśród klientów instytucjonalnych, dla których jesień to okres wzmożonych zakupów. Właśnie ta kategoria klientów od miesięcy dominuje na polskim rynku. O ile kilka lat temu udział firm w zakupach aut był równy klientom indywidualnym, o tyle w październiku 2014 r. wyniósł aż 63,7 proc. W dodatku statystyka nie uwzględnia osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą oraz spółek cywilnych, które w CEPiK klasyfikowane są w grupie osób fizycznych. – Rzeczywisty rozkład rejestracji pomiędzy obiema grupami klientów może charakteryzować się jeszcze większą przewagą nabywców instytucjonalnych – podkreślają eksperci Samaru.
Pompowanie kosztów
Nie są w stanie jednoznacznie wytłumaczyć, skąd tak nagły wzrost popytu wśród firm. Wielu z nich spodziewało się raczej zapaści rynku w tym roku, z uwagi na zmianę przepisów podatkowych. Tylko w pierwszych miesiącach roku istniała możliwość pełnego odpisu VAT przy zakupie nowych aut, czyli okienko derogacyjne. – Nikt nie oczekiwał, że rozpędzi ono trwale rynek – tłumaczy Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, który grupuje sprzedawców i producentów nowych aut w Polsce.
Prezes PZPM dodaje, że sytuacja jest tym bardziej dziwna, że wysokiego poziomu sprzedaży nowych aut nie osłabiła nawet sytuacja polityczna na Wschodzie. – Statystyki świadczą o tym, że niepewność związana z sytuacją na Ukrainie i jej wpływem na przyszłe wyniki gospodarcze nie powstrzymuje firm od inwestycji – podkreśla Faryś.
Masowy luksus
Rejestracje instytucjonalne samochodów osobowych wzrosły w III kwartale o 11,5 proc. r./r. Dla porównania w kategorii aut prywatnych liczba zakupów zmalała wobec zeszłego roku o 3,6 proc.
Jednak Maciej Gorzelak z Toyota Motor Poland uważa, że ostatnie tygodnie roku podciągną statystyki sprzedaży również w tej grupie. – Sezonowa wyprzedaż kończącego się rocznika skierowana jest przecież szczególnie do tej kategorii klientów – twierdzi Gorzelak.
Ale nie w każdym sektorze rynku wyższa przecena oznacza wyższy popyt. Kategorie premium i luksus w naszej motoryzacji mają się bowiem bardzo dobrze. Jak podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, rejestracje najdroższych limuzyn w III kwartale 2014 roku wzrosły o 53 proc. r./r., zaś od początku roku – aż o 60 proc. – Co ciekawe, w przeciwieństwie do statecznych executive cars, zainteresowanie samochodami sportowymi i kabrioletami po trzech kwartałach jest mniejsze niż rok temu, a więc luksus – tak, ale bez szaleństw – podsumowuje Mirosław Michna, szef zespołu doradców dla branży motoryzacyjnej w KPMG w Polsce.
ROZMOWA

Wojciech Drzewiecki Instytut Samar

Sześć aut na tysiąc mieszkańców to słaby wynik

Pojawienie się promocji cenowych należy interpretować w kontekście rozgrywki o drugie miejsce na rynku. Pozycja Skody jest oczywiście wciąż niezagrożona, ale to, kto zajmie drugą, trzecią, a być może także czwartą pozycję, wciąż jest tak naprawdę sprawą otwartą. Drugą marką pod względem liczby rejestracji nowych aut w naszym kraju może być równie dobrze Volkswagen, jak i Toyota. Z tej rozgrywki raczej wykluczyłbym Opla, choć na pewno jego osiągnięcia w tym roku są imponujące. Jak zakończy się rozgrywka, jest oczywiście kwestią wielu zmiennych. Jedno jest pewne. Na pewno najbliższe tygodnie będą niezwykle interesujące dla klientów. Pamiętajmy, że przed nami tradycyjne wyprzedaże roczników. To zwykle czas wzmożonej aktywności w salonach klientów indywidualnych, których przyciągają oczywiście promocje. W związku z tym można być optymistą co do wyniku, jakim ten rok zakończą koncerny, choć do tej beczki miodu niestety trzeba też dodać łyżkę dziegciu. Biorąc pod uwagę jedynie bieżącą dynamikę sprzedaży wykazywaną przez CEPiK, bez uwzględnienia reeksportu, sytuacja w Polsce w porównaniu z innymi krajami Europy wydaje się niezła. Niestety nawet bez uwzględnienia reeksportu relatywnie wysoka pozycja na liście rankingowej nie daje powodu do zadowolenia. Cieniem kładzie się ranking naszego kraju opracowany na bazie wskaźnika chłonności rynku. Wartość wskaźnika na poziomie 6,4 szt. oznacza, że na 1 tys. mieszkańców nowy samochód zarejestrowało zaledwie 6,4 osoby. Plasuje to Polskę dopiero na 24. pozycji pośród 30 krajów notowanych w rankingu. To zdecydowanie słaby rezultat. Przed nami klasyfikowane są m.in. Estonia, Czechy i Słowacja.