Obecnie duże kontrakty trafiają do zaledwie dziesięciu wykonawców. Jeszcze dwa lata temu było ich 130. – To znak, że rynek dojrzał – twierdzi branża. Ale ten medal ma też drugą, ciemniejszą stronę: będzie łatwiej ustawiać zlecenia
36 przetargów o wartości prawie 11 mld zł – w tylu postępowaniach w ramach budżetu 2014–2020 otworzyła oferty GDDKiA. Gdy zestawimy najkorzystniejsze z nich, okazuje się, że zlecenia trafią do zaledwie dziesięciu wykonawców.
To w jaskrawy sposób kontrastuje z sytuacją z lat 2007–2013. Jak wyliczyła firma PwC, w 2012 r. liczba generalnych wykonawców, z którymi Dyrekcja miała zawarte
umowy, wyniosła 133. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że jako osobne podmioty liczone były wtedy spółki z tej samej grupy kapitałowej (np. Ferrovial, Budimex i Mostostal Kraków), to i tak wykonawców było kilkakrotnie więcej niż teraz.
Postępująca konsolidacja rynku jest zatem widoczna gołym okiem. Karty rozdaje Budimex, któremu przypadają na razie zlecenia warte 2,5 mld zł (podajemy wartości netto), np. na autostradę A4 między Rzeszowem i Jarosławiem. Numer dwa to Strabag, który chętnie ustawia się w konsorcjach właśnie z Budimeksem. Z puli niespełna 11 mld zł aż 7,5 mld zł ma szansę zgarnąć wielka czwórka: Budimex, Strabag, Salini i Astaldi.
Nowa prawidłowość jest taka, że wygrywają oferty składane przez dużych, sprawdzonych graczy. – Poziom cen jest relatywnie niski, chociaż nie tak szalony jak kiedyś – przyznaje Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. Dlaczego tym razem nie ma wyjątkowo agresywnie ofertujących? – Taka sytuacja to efekt ostatniego kryzysu na polskim rynku budowlanym. Sporo
firm upadło albo jest nadal w gorszej sytuacji finansowej – wyjaśnia Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu.
Wykonawcy zwracają uwagę, że warunki przetargowe nie zmieniły się w radykalny sposób. Najważniejszym kryterium nadal jest cena, która decyduje o wyborze w 90 proc. przypadków. – Wykonawcy są dzisiaj bardziej świadomi ryzyka towarzyszącego realizacji publicznych kontraktów – twierdzi Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabagu. Jego zdaniem przez ostatnie lata w tej branży dokonano selekcji.
To nawiązanie do rekordowej fali upadłości z lat 2012–2013, która zachwiała rynkiem. W branży usłyszeliśmy, że zarządy firm budowlanych zorientowały się, że nie wystarczy napompowanie
sprzedaży. Ważniejsze jest to, by na koniec dnia zarobić. – Niektóre spółki na własnej skórze odczuły, że tutaj nie przejdzie numer z serii: złożymy ofertę rekordowo tanio i potem jakoś to będzie – tłumaczy Blocher.
Jan Krynicki z GDDKiA przyznaje, że oferty są lepiej skalkulowane. – Wykonawcy ostrożnie oceniają ryzyko. Nie przypominam sobie takich wycen, które różniłyby się o kilkadziesiąt procent – ocenia.
Specjaliści zwracają uwagę, że Dyrekcja nie boi się też wycinać niepewnych wykonawców w ramach prekwalifikacji – to też zmiana. Z przetargu na A1 wylecieli trzej oferenci, którzy nie mieli doświadczenia w Polsce, a zadania chcieli w całości cedować na podwykonawców. Z przetargiem na S2 w Warszawie z tego samego powodu musieli pożegnać się Chińczycy.
Czy 10 wykonawców to nie za mało, by mówić o konkurencyjnym rynku? Zdaniem specjalistów świadczy to o krzepnięciu branży. – W Niemczech dużym przetargom, np. na budowę 100 km autostrady, jest w stanie podołać od czterech do pięciu
firm. Jeśli odcinek ma długość 50 km, to potencjalnych wykonawców jest 8–10 – uważa Łukasz Bernatowicz, ekspert ds. infrastruktury w BCC.
Ale konsolidacja rynku niesie za sobą również zagrożenia, np. im mniej firm, tym łatwiej o zmowę cenową. – Nie ma nic złego w mniejszej liczbie wykonawców, pod warunkiem że uczciwie konkurują. Po drugiej stronie skali mamy wycinanie się w przetargach, rekordowe upadłości i 10 mld zł roszczeń. Do tej sytuacji nie chcemy wracać – twierdzi Rafał Bałdys z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
– Ryzyko ustawiania się wykonawców zawsze istnieje. Ale 10 firm to jeszcze raczej nie jest ten poziom. Gdyby utrzymała się tendencja do zmniejszania się katalogu firm, to wtedy będzie to niepokojące – zaznacza jednak Bernatowicz.
69 postępowań na budowę 83 odcinków dróg ogłosiła od wiosny 2013 r. GDDKiA. Wartość to ok. 46 mld zł
93 mld zł tyle ma zostać przeznaczone na nowe drogi w latach 2014–2020, zgodnie z zapowiedzią premier Ewy Kopacz
133 to liczba generalnych wykonawców Dyrekcji w rekordowym 2012 r.; cztery lata wcześniej było ich 28, a dzisiaj – 10