Część pasażerska CPK początkowo będzie nieco mniejsza, niż zakładano wcześniej. Lotnisko ma być jednak projektowane dla ok. 60 mln podróżnych.

Wraca dyskusja o roli i sensowności budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Kontrowersje wzbudziła niedawna wypowiedź Michała Czarnika, dyrektora wykonawczego w spółce CPK. W rozmowie z portalem Wnp.pl stwierdził, że nastąpi „znaczna zmiana modelu biznesowego lotniska”, które w o wiele większym stopniu ma postawić na obsługę ruchu towarowego.
– Obserwując obecne trendy rynkowe, a także opierając się na opracowanych przez IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) dla nas prognoz, widać, że wzrost cargo będzie bardzo istotny – stwierdził Czarnik.
Przyznał, że w CPK powstanie terminal cargo. Po tej wypowiedzi pojawiły się przypuszczenia, że najnowsze prognozy pasażerskie są tak niezadowalające, że władze szukają dla portu nowej roli, która uzasadniałaby jego sensowność. Spółka CPK zaczęła tłumaczyć, że nie ma żadnej zmiany koncepcji. „Towarowa burza w szklance wody”, „Podkręcony news z niczego” – pisał w mediach społecznościowych rzecznik CPK Konrad Majszyk.
O nowe prognozy, które dla Ministerstwa Infrastruktury przygotowała IATA, zapytaliśmy wiceministra w tym resorcie Marcina Horałę. Stwierdził, że podstawowa rola CPK nie zmieni się. – Z prognoz wynika, że trzeba zrobić znacznie większą część cargo, a ciut mniejszy komponent pasażerski. To wcale nie oznacza, że port będzie dedykowany głównie samolotom towarowym – przyznał.
Do niedawna zakładano, że w pierwszym etapie CPK będzie mógł obsługiwać do 45 mln podróżnych. Szykowana rezerwa pod port miała zaś zapewnić możliwość rozbudowy do nawet 100 mln pasażerów. Dla porównania Lotnisko Chopina w 2019 r., czyli przed pandemią, obsłużyło 19 mln osób. Jak zatem teraz zmienią się założenia projektowe dla części pasażerskiej? Horała zapowiada, że ostatecznie zweryfikuje to wykonawca masterplanu – holenderska firma Naco. Dokument ma przygotować w 2022 r. Wiceminister jednocześnie zaznacza, że optymalne lotnisko hubowe (przesiadkowe) zwykle przewidziane jest do obsługi 55–60 mln osób. Dlatego spodziewa się, że w pierwszym kroku CPK zaprojektowany zostanie dla takiej liczby podróżnych. – Choć zapewne od razu nie powstaną pewne elementy portu, które na razie nie będą potrzebne – mówi DGP Horała.
Jednocześnie dodaje, że najnowsze prognozy, które sporządziła IATA dla CPK, nie zostaną upublicznione. Twierdzi, że „gołych prognoz” nie warto pokazywać po doświadczeniach z prognozami IATA z 2019 r., które pojawiły się w projekcie rządowej „Polityki rozwoju lotnictwa cywilnego do 2030 r.”. Dla części komentatorów tamte przewidywania dowodziły, że budowa CPK jest mocno dyskusyjna. IATA badała dwa scenariusze – jeden zakładający budowę CPK i drugi bez niego. Okazało się, że w wariancie „bez CPK” w 2040 r. liczba podróżnych wyniosłaby 86 mln i byłaby tylko o 3 mln mniejsza niż w scenariuszu z budową CPK. Bez tego lotniska znacznie szybciej przyrastałby ruch w portach regionalnych. Według Horały tamte prognozy zostały błędnie zinterpretowane. – Wyliczenia pokazujące, że bez CPK w Polsce będzie tylko o 3 mln pasażerów mniej, abstrahowały od technicznych możliwości przepustowości. Zakładały, że lotnisko Okęcie jest z gumy i można je ciągle rozbudowywać. Tymczasem maksymalna jego przepustowość to ok. 20 mln pasażerów i w 2019 r. była już niemal osiągnięta – podkreśla.
Mariusz Szpikowski, były szef przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, jeszcze dwa lata temu zapowiadał jednak na Okęciu inwestycje, które pozwoliłyby zwiększyć jego przepustowość do 25 mln podróżnych. Można też rozbudować port w Modlinie, a dodatkowo powstaje lotnisko w Radomiu dla przynajmniej 3 mln osób. Rząd od dawna jednak powtarza, że potrzebujemy dużego portu, bo dzięki temu będzie mógł rozwijać się LOT, który nie mógłby działać efektywnie na różnych lotniskach, np. na Okęciu i w Modlinie.
Horała zapowiada teraz, że w nowej wersji „Polityki lotniczej” pojawią się prognozy opracowane na bazie wyliczeń IATA, ale będą one uwzględniały m.in. możliwości infrastruktury czy uwagi innych portów.
Na razie pandemia wciąż doskwiera branży. W 2020 r. Okęcie obsłużyło 5,4 mln podróżnych (spadek o 71 proc. w stosunku do 2019 r.). Prezes PPL-u Stanisław Wojtera spodziewa się, że ten rok zakończy się wynikiem na poziomie ok. 6 mln pasażerów. W czasie debaty o przyszłości lotnictwa na Kongresie 590 przyznał, że w ostatnich miesiącach widać pewne odbicie, bo w lipcu, sierpniu oraz wrześniu przez Okęcie przewinęło się ok. 1 mln pasażerów. Marcin Horała przyznał, że na powrót do poziomu ruchu lotniczego sprzed pandemii trzeba będzie poczekać do 2025 lub 2026 r. Przewiduje jednak, że liczba latających samolotami w Polsce będzie nadal rosnąć, bo mamy duży potencjał rozwoju. Przed pandemią Polak latał średnio niewiele ponad raz w roku, podczas gdy w wielu innych krajach UE dwu- lub trzykrotnie częściej. ©℗
W pierwszym etapie CPK miał obsługiwać do 45 mln podróżnych